Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamea2010

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kamea2010

  1. witam wszystkich. jestem nowa na forum ale doświadczona jeśli chodzi o nerwicę. na nerwicę zachorowałam około 8 lat temu. po psychoterapii i leczeniu lekiem pokonałam chorobę i żyłam sobie super. cztery lata temu urodziłam wspaniałego synka. kłopoty zaczeły się dokładnie rok temu od problemów żołądkowo jelitowych. od roku probuje wyleczyć się z tego niestety bezskutecznie, zaczełam panikować tym bardziej że os żołądka często robi mi się słabo a jestem w domu z synkiem sama(mąż pracuje w delegacji). no i machina ruszyła...ataki paniki, zawroty głowy, skurcze dodatkowe przy tym bóle brzucha, bóle w klatce piersiowej,mdłości, skurcze dodatkowe, skoki ciśnienia, itp. dwa razy pogotowie, bieganie po lekarzach, badania które nic nie wykazują niepokojącego. obecnie czekam na holtera. i zaczynam sie załamywać. kocham mojego synka nad życie ale często płaczę że trafiła mu sie taka mama, chociaż staram się jak mogę. ostatnio byłam w przedszkolu, synek miała pasowanie na przedszkolaka i pomimo że bardzo źle się czułam byłam taka szczęśliwa że mam tak wspaniałego synka. mam też ukochanego psa, dzieki niemu walczę, on wyciąga mnie z domu na spacery, przytula się do mnie kiedy płaczę. we wrześniu poszłam do lekarza i przepisał mi esci. niestety nie wzięłam bo za bardzo się boję. lek mam ale tak bardzo się boję. żeby chociaż pierwszy tydzień ktoś ze mną był podczas brania leku, ja poprostu panicznie boję się ze będe sama w domu z synkiem i np. zemdleje i synek przezyje straszny szok i co będzie kiedy ja bede nieprzytomna i on sam w domku. myslałam ze sobie poradze sama, chodze do psychologa.niestety bołe brzucha i mdłości powodują jeszcze większy dołek. po za tym chyba mój mąż też już ma mnie dosyć, zresztą rodzina chyba cała juz dziwnie na mnie patrzy. chociaż kiedy nie boli mnie brzuch to jestem fajną, wesoła osobą, dbam o dom i o siebie ale naprawdę coraz trudniej mi jest, tym bardziej że ciąglę obwiniam siebie że innym marnuje życie przez swoje ciągłe problemy. kiedyś gdy wyszłam z nerwicy na forach pocieszałam innych, udzielałam rad i nie przypuszczałam wtedy że wpadnę w taki dół, tym bardziej że życie było już tak wspaniałe. chciałabym żyć normalnie, bez ograniczeń, bólu i strachu. wsiąść w auto z synkiem i psem i porostu wyjechać sobie gdzieś daleko, szaleć tak jak kiedyś, spotykać sie z koleżankami na jakiś fajnych baletach, iśc na siłownie czy basen. bardzo dziękuję jeśli ktoś z was przeczyta i moze napisze cos do mnie. pozdrawiam was wszystkich i zycze wam duzo siły w walce
×