Mam coś bardzo podobnego. Nie wiem czy u mnie to można nazwać fobią ale też boje się gdy ludzie "podchodzą za blisko". Szczególnie jeżeli chodzi o związki. U mnie to wynika bardziej z lęku przed okazywaniem własnych słabości. Z domu wyniosłem "wartości", które do tej pory zmuszały mnie do bycia idealnym wśród ludzi. Udaje mi się to ostatnio pokonywać. 3 tygodnie temu postawiłem na jedną kartę i wygadałem się przed dwójką znajomych o nerwicy, o lękach i o tym, że jestem... gejem. (co wcale nie pomaga bo to takie "nieidealne"). Zauważyłem, że mówienie o własnych słabościach niesamowicie mnie wzmacnia...