Witam. Nie chciałem zaśmiecać więc zamieszczam tu.
Mam na imię Krzysiek i mam 22 lata. Moja choroba ma początki w dzieciństwie przypuszczam że największa jest w tym wina ojca-alkoholika który
często się awanturował jak był wypity, był nerwowy i do wszystkich buchał, bywało i tak że zachowywał się w naszym stosunku agresywnie. Matka mu wiele
wybacza i stara się pomóc raz już był na odwyku jednak to nic nie dało, owszem zmienił się ale nadal pije i szarpie jej nerwy, stał się dziadem nic mu
się nie chce, leży wiecznie przed telewizorem choć ostatnie dni gdy mama zagroziła mu rozwodem trochę ruszył z miejsca jednak jak wiem to z
doświadczenia a juz było wiele razy przerabiane napewno to kwestia tygodnia czy dwóch i będzie robić dalej swoje. Ojciec czasami nas (mnie i brata) w
dzieciństwie straszył odruchem jak by chciał nas, był strasznie nerwowy, buchał, przyczepiał się, awanturował się psuł wszystkim nerwy, wyzywał od
najgorszych, często wyśmiewał i poniżał. Już teraz od kilku lat nie pozwala sobie na tyle gdy jesteśmy już dużo starsi, nadal jednak często psuje nerwy
a chyba go tak po prostu go nie pobije i nie wyrzuce bo to wkońcu jest mój ojciec. Skutkami cech (mowa tu raczej o dzieciństwie) jakie wyniosłem z domu
było to że byłem zaczepialski, nie potrafiłem rozmawiać, byłem wybuchowy i agresywny tak jak ojciec buchałem zamiast normalnie odpowiadać niewielu mnie
lubiało, część równieśników wykorzystywała moje słabości i znęcała się nademną fizycznie i psychicznie przez co nabrałem kompleksów, stresu i strachu.
Nie potrafiłem się obronić. Byłem dziwiakiem najpierw dokuczałem a potem płakałem że nikt nie chce się ze mną bawić i nie zwraca na mnie uwagę. Byłem
niekoleżeński, często w przedszkolu niszczyłem to co zbudowali inni, za co pózniej mnie gnoili. Gimnazjum to najgorszy okres, wyzwiska, poniżanie
najbardziej żałuje tego że bałem się przeciwstawić i paru kolesiom obić mordę ale do najsprawniejszych fizycznie nie nalęze a i psychika mnie blokowała
tym stresem obezwładniającym. Gdy nadeszły czasy technikum zacząłem się stopniowo zmieniać z początku byłem zakompleksonym, nerwowym i burzliwym
nastolatkiem. Już nie w takiej skali jak to było wcześniej szczególnie w gimnazjum, ale znajdowały się osoby które się ze mnie naśmiewali i obgadywali
ja wtedy się mocno stresowałem i w jakiś bierny sposób akceptowałem to, zamiast się temu przeciwstawić, dla niektórych byłem takim "chłopcem do bicia".
Nie potrafię dokładnie określić tego czemu tak było jednak wiem że przez nerwowe, nie przemyślane zachowanie, chamskie odzywki, głupotę byłem
postrzegany, tak a nie inaczej ludzie widzieli że jestem słaby i co niektórzy mnie wyśmiewali a ja się stresowałem co jeszcze bardziej ich podkręcało.
Często popadałem w różne konflikty. Ostani rok - dwa lata zauważam że jest coraz gorzej. Od dawna mam tak że mocno mi się trzęsą mieśnie w trakcie
stresu i wysiłku fizycznego, szczególnie ręce. Gdy jestem na jakiejś uroczystości, urodzinach itp. Wstyd mi jest posłodzić herbatę czy nalać sobie zupy,
wyglądam wtedy jak jakiś alkoholik na głodzie. Mocno się stresuje wśród większego towarzystwa, oprócz ww. , nie potrafię się wysłowić, cały się gotuje,
poce się. Wśród najbliższych te objawy są prawie nie widoczne jednak wśród obcych potęgują się. Nie wiem jak długo trwają ale od kilku miesięcy nasiliły
się takie objawy jak: Problemy z pamięcią i koncentracją, ciągłe poddenerwowanie, czuje się czasami wykończony nerowowo tak jak bym pił przez cały
tydzień. Gdy ktoś jest agresywny wobec mnie jestem cały sparaliżowany i cały drże. Staram się unikać alkoholu ale jak ostatni popiłem na weselu to
przez kilka dni nie mogłem dojść do siebie co negatywnie wzmocniło się jeszcze bardziej na kacu. Czasami jestem otępiony, nic mi się nie chcę, czuję się
osłabiony, reaguję z opóznieniem, mam duże problemy z pamięcią i żeby coś sobie przypomnieć potrzebuję jakiegoś zew. bodźca. Zawieszam się w jakiejś
przestrzeni, chodzę otępiony i nie myślę o tym co robię i co się dzieje tu i teraz tylko błądzę gdzieś myślami. Czytam tekst a za chwilę nie wiem o co
chodzi. CZasami mam spowolnione myślenie, nie działam na pełnych obrotach. Unikam jak mogę kontaktu z obcymi mi ludźmi, wychodzenia do sklepu, bardzo
rzadko wychodzę gdzieś na imprezy, spotykam się, nigdy nie byłem na randce takiej na poważnie. itp Im więcej ludzi bądź im bardziej mi zależy na
rozmowie tym silniejsze objawy. Myśle że przedewszystkim jest to spowodowane tym że się stresuje, nie potrafie się wyluzować, jestem spięty. Boję się
reakcji i były takie przypadki że ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś narkomana gdy widzieli że trzęsą mi się ręcę. Często wtrącam się w zdanie
ponieważ boję się że za chwilę zapomnie co chcę powiedzieć. Stresuje się że zostane źle odebrany i przeważnie tak jest bo nie umiem się wyluzować. Myślę
że raczej wypisałem większość rzeczy które mnie dręczą i nie dają spokoju i nie zapomniałem o jakiś istotnych szczegółach. Z góry dziękuję za wszelkie
odpowiedzi. Pozdrawiam.