Nie radzę sobie! co raz częściej czuję, że jestem bliżej końca... mam 23 lata, ona 17. Nigdy nie miałem takiego problemu. Do związków podchodziłem raczej w sposób racjonalny. Miłość? nigdy wcześniej nic takiego mnie nie spotkało. Ona przeżyła ze mną swój pierwszy raz. Wiele razy pytałem czy mój wiek jej nie przeszkadza, zawsze powtarzała, że nie. Wydawała się być w pewien sposób zafascynowana mną. Powtarzała mi jak bardzo jej zależy na mnie, zdarzało się, że leciały jej łzy, bo myślała, że mnie nie zaspokoiła w łóżku, teksty typu że "spotkała księcia" itp. Z dnia na dzień zerwała ze mną, nic na to nie wskazywało. Nie powiedziała mi tego prosto w oczy, wysłała smsa a w nim powód: nie ma dla mnie czasu i stwierdziła, że jednak mój wiek jej przeszkadza. To prawda, uczyła się dużo i miała mało czasu dla mnie. Ale mi to nie przeszkadzało. Brakowało mi jej często, ale rozumiałem to, że po prostu ma dużo zajęć itd. Ja także dużo pracowałem. Po tym jak ze mną zerwała dotarło do mnie, jak bardzo mi zależało na niej. Tego uczucia w moim życiu nigdy nie było. Zakochałem się. Mam 23 lata i pierwszy raz w życiu się zakochałem. Minęły 2 miesiące od naszego rozstania. Nie odzywa się do mnie. Nie było dnia, żebym o niej nie myślał. Nie wiem co mam robić. Nie jem, leżę, gapie się w ścianę, nie mogę się na niczym skupić. Moi rodzice chcą mnie wysłać do psychologa, ale ja wiem, że mi nie pomoże. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zaczynają się pojawiać u mnie myśli samobójcze...