Skocz do zawartości
Nerwica.com

pigułka

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pigułka

  1. Witam Wszystkich Jestem tu pierwszy raz i nie wiem od czego zacząć. Na ten wątek udało mi się trafić zupełnie przypadkowo ale bardzo cieszę się, że w końcu się tutaj znalazłam. Może w końcu uda mi się rozwiązać mój problem który trwa całe moje życie. Jeśli go nie rozwiąże to może chociaż bardziej zrozumiem to co się działo i dzieje w moim rodzinnym domu. Mój problem dotyczy mojej mamy. Kilka postów wcześniej jedna z forumowiczek opisywała sytuację ze swoją mamą, która bardzo przypomina to co się dzieje u mnie w domu. Zacznę od początku, mama od wielu lat przejawia objawy paranoi a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie byłam jeszcze z tym u żadnego lekarza. Jest to początek mojej drogi. Temat zawsze dotyczył „rzekomych” zdrad mojego taty i różnych wariacji na ten temat. Przechodziłam już przez historie wielu różnych kochanek, najczęściej przypadkowo spotykanych kobiet na ulicy , które w jakiś sposób sprawiały, że moja mama widziała w nich „kochanki”. Wystarczył uśmiech lub spojrzenie, czasami zwykłe „dzień dobry” od sąsiadki lub i nawet serdeczny uśmiech w kościele podczas znaku pokoju ( masakra!). Temat był odkąd pamiętam, czyli już trwa i trwa bo ja mam 26 lat. Jest mi przykro, że nic nie mogę zrobić…Załamuję ręce. Bardzo oddaliłam się od mamy bo nigdy nie byłam w stanie jej uwierzyć w to co opowiadała. Zżyłam się natomiast z tatem i razem stworzyliśmy pewnego rodzaju „obóz”. Wspieramy się razem i bronimy przed jej nienormalnymi atakami. W początkowym okresie choroby kiedy nie wiedziałam co jest grane miałam naprawdę mętlik w głowie. Myślałam , że to co mówi jest prawdą …, że mój tato jest nieuczciwy wobec mamy. Trwało to przez kilka lat mniej więcej jak miałam 9-13 lat. Im bardziej zaczynałam dorastać zrozumiałam, że to co mama mówi na temat taty jest niemożliwe i bardzo krzywdzące. Zaczęłam pojmować,że to co opowiada mama nie ma racji bytu. Rozmawiałam poważnie na te tematy z ojcem i wiem, że nie kłamie. Jest dobrym człowiekiem, który całe życie ciężko pracował i dbał o rodzinę. Później pojawiły się absurdalne poglądy i teorie spiskowe w większości dotyczące zdrad taty ale i też problemów dotyczących pracy mamy i kontaktów z koleżankami w pracy. Wystarczyło kilka takich niedorzecznych kłótni, żeby zorientować się , że coś tu nie gra… Wyprowadziłam się z domu kiedy wyjechałam na studia i prze6 lat nic się nie poprawiło. Mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej. Mama jest bardzo podejrzliwa, kłótliwa, do tego wszystkiego jest bardzo gorliwie więżąca, czasami aż wręcz fanatycznie. Nie ma dnia żebym nie słyszała, że się modli za mnie i za tatę, za nasze grzechy, że życzy mi łaski bożej, oraz rozumu od ducha świętego. Jest tego całe mnóstwo…. Już nauczyłam się udawać, że tego nie słyszę. Nawet widzę po sobie, ze nie wzruszają mnie jej ataki w moim kierunku, spływają po mnie najgorsze słowa, które w normalnych relacjach matka-córka mogłyby być bardzo brutalne i przykre. Ja już po prostu wiem, że to nie moja mama wypowiada te słowa tylko jej choroba. Od jakiegoś czasu próbuję coś z tym zrobić, aby pomóc mamie. Chciałabym , żeby wróciła do Nas i była normalną mamą. Czuję się bardzo z tym osamotniona, mój tato już całkiem się poddał, szczerze mówiąc dziewie się , że nigdy jej nie zostawił, nigdy nie chciał od niej odejść, jest naprawdę zbyt dobry żeby coś takiego zrobić. Przez to niestety jego życie jest okropne. On już nawet nie myśli, że mógłby być jeszcze kiedyś szczęśliwy. Dodam jeszcze tylko, że mama nie zawsze się tak zachowuje. Bywają dni , że jest zupełnie normalna. Na co dzień funkcjonuje bardzo prawidłowo. Na ogół jest postrzegana jako osoba bardzo pogodna, dobra, miła i uczynna… A i właśnie, jej uczynność wydaje mi się, że też jest zastanawiająca. Mama pomaga wszystkim dookoła tylko nie sobie. Zostawi wszystko i wyjdzie z domu, który proszę mi wierzyć wygląda teraz tragicznie, jest bardzo zaniedbany. Ale mama tego nie dostrzega. Sama bardzo często lubi mówić o sobie w superlatywach. Mówi o sobie jako :„osobie kryształowej”, nieskazitelnej, świętej. Nie uznaje słów krytyki. Myślę, że mama lubi uciekać od problemów pomagając innym. Ogólnie woli pomagać innym niż zajmować się własnym życiem, domem i rodziną. I wtedy czuje się jak ryba w wodzie. I udaje kogoś zupełnie innego. Przy obcych ludziach ukrywa to co pokazuje w domu przy tacie i moim rodzeństwie. Chciałabym wiedzieć od czego zacząć, żeby pomóc mamie. Wiem, że trzeba pójść do lekarza ale już tyle razy próbowałam i wiem , że to nie będzie łatwe. Jak mogę ją przekonać? Jak powinnam z nią postępować , żeby móc jej pomóc i nie przestać jej kochać ?
×