Skocz do zawartości
Nerwica.com

ily12

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ily12

  1. Witam, Mam problem z matką, otóż Ona ciągle się wydziera, nawet jak rozmawiamy ''normalnie'' to i tak jest między nami ogromne napięcie i ona krzyczy, robi mi awantury o byle pierdoły (sytuacja sprzed 20minut awantura o zgubiony klucz), wyzywa, wygania z domu, dołuje, ja tez nie jestem idealną córką, ale uwazam ze takie zachowanie nie jest normalne, nie spotkałam sie u nikogo nigdy z taką wybuchowością. Kiedy mówię że powinna isc do lekarza to w odpowiedzi słyszę: ''ch.. Cie to obchodzi, odpie.... się''. Tak jest juz od lat. Czy to normalne? Czy to moja wina że ona sie tak zachowuje? Wciąż to słyszę, że jej nerwy są spowodowane moim zachowaniem i już nie wiem co mam myslec -- 21 lut 2015, 18:42 -- Dodam ze matka jest agresywna nie tylko wobec mnie, ale także wobec innych członków rodziny (siostry, mój ojciec, jej ojciec). Nie raz rzucała się na mnie, ale juz tego nie robi, bo po prostu wie, że mam więcej siły i mogłabym zrobić jej krzywdę. Nienawidzę swojej matki, nie wiem jak przekonać ją do leczenia. Z domu wyprowadzić się nie mogę.
  2. ily12

    czy to depresja?

    Witam, Od kilku miesięcy znajduję się w dziwnym stanie i czuję że mam już tego dosyć. Ostatnie lata nie były dla mnie łatwe, przeszłam bardzo wiele jednak wydawało mi się że dałam sobie radę. Od kilku miesięcy jednak jestem zupełnie zobojętniona, nie odczuwam ani smutku ani radości, mam problemy z koncentracją, pamięcią- powinnam uczyć się do matury, a nawet nie próbuję, bo mój umysł jest oporny na wiedzę jak nigdy. Jestem bardzo leniwa, śpię do południa, tak na prawdę normalnie funkcjonuję tylko w nocy, jestem samotna, a jednocześnie unikam kontaktów z ludźmi- bardzo boję się że nie będę umiała podtrzymać rozmowy, a nowych znajomości w ogóle się nie podejmuję, bo niezręczna cisza jest teraz jednym z moich największych lęków. Mam tylko 18 lat, a czuję jakbym już dawno umarła. Chcę zacząć znowu żyć, bo nie jestem sobą i jak tak dalej pójdzie to zmarnuję sobie życie. Proszę o pomoc, co powinnam zrobić? Chcę uniknąć leczenia farmakologicznego, ponieważ przez długi czas byłam uzależniona od leków- co też na pewno wpłynęło na mój obecny stan. Czy wizyty w psychologa wystarczą? Może ktoś przechodził coś podobnego?
  3. Póki co idę do psychologa, on poprowadzi mnie dalej. Ale nie mam zupełnie motywacji, straciłam wszystko co sie dało.
  4. Zawsze miałam pociąg do odurzania się, ale nigdy nie kierowało to moim życiem. W sierpniu tego roku wpadłam w towarzystwo, które pali marihuane regularnie, oczywiście przyłączałam sie do każdego palonego jointa, do tego brałam duże ilości leków dla wzmocnienia efektów. W sierpniu nie było dnia bez odurzenia się. We wrześniu zaczęło się wciąganie twardszego towaru. Czuje, że gdzieś wtedy zgubiłam siebie, umarłam. Opuścił mnie najlepszy przyjaciel. Mój chłopak, który kochał mnie ponad wszystko, był ze mną dwa lata- nie wytrzymał, zostawił mnie, teraz jest szczęśliwie zakochany, nie chce mieć ze mną nic wspólnego, ze względu na niego zmieniłam szkołę, miejsce zamieszkania, od zerwania minął miesiąc, nie palę, czasem wciągam, ale mniej regularnie, staram sie pilnować- jednak mój stan psychiczny jest tragiczny, ciągle myślę o swoim chłopaku, o wszystkich błędach które popełniłam i jak bardzo zniszczyłam sobie życie w przeciągu zaledwie trzech miesięcy, często myślę o samobójstwie, bo nie widzę już sensu, perspektyw, wydaje mi się, że już nic się nie zmieni. Całe dnie przesypiam, w snach mój chłopak do mnie wraca, budzę się z płaczem, w ciągu dnia nie jestem w stanie funkcjonować normalnie, moje myśli są zawsze gdzieś daleko. Jestem już zmęczona, czas zabliźnia rany, pozwala przyzwyczaić się do nowej sytuacji, ale ja już nie mogę dłużej czekać, jestem cholernie zmęczona, bardzo tęsknię za swoim dawnym życiem, dla mnie samej jestem nikim- ćpunem i śmieciem. Strasznie chcę wszystko naprawić, ale niestety się nie da, nie wiem jak żyć dalej. Co robić? *Też kiedyś uważałam, że marihuana to miękki narkotyk. Marihuana zabrała mi życie, miłość i mnie samą, wypaliła mnie doszczętnie. -- 04 gru 2013, 20:44 -- Dodam, że mam 17 lat.
×