W zasadzie zacznę od tego, że ma ponad 30 lat i nigdy nie leczyłam się z powodu nerwicy czy depresji.
Po poszukiwania info skłoniły mnie problemy z własnym dzieckiem, które przejawia cechy nerwicy. To z kolei pozwoliło mi zastanowic sie nad sobą, bo chyba ja jestem przyczyną problemów mojego własnego dziecka i jest mi z tym cholernie źle.
Odkąd pamiętam, zawsze była okrutnie nerwowa, od wielu lat na przemian przyjmuje to różne formy: drapanie się po głowie, po twarzy, tarcie rąk, nasilony bruksizm. Do tego olbrzymi lęk sceniczny. Wypowiedzenie paru zdań do więcej niż 3 osób powoduje u mnie blokadę. Mam tez napady krótkotrwałego lęku, uczucia "dławienia się", zrywania w środku nocy. Osobno nie brzmi to źle, ale jak się zbierze do kupy, to brzmi to nie najlepiej. Dodatkowo odpowiedzialna i zabierająca dużo czasu praca, wieczna gonitwa ( cały czas mam wrażenie, że z niczym nie zdążę, co powoduje lęk), wybuchowość i duża chwiejność emocji. W zasadzie nawet nie wiem, do której "kategorii zaburzeń " miałabym się kwalifikować. Wiem jedno, że ja sobie radzę, ale moje zachowanie ( wybuchy krzyku, nerwowości) bardzo szkodzą dziecku, co każe mi się nad sobą zastanowić.
Mam nadzieję, że znajdę tu pomocną dłoń.