Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lechapes

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lechapes

  1. Być może jest, ale nie wiem czy jakieś urządzenie załatwiłoby sprawę. Generalnie dbam o te serce i regularnie monitoruje badaniami pracę serca. A może robię to dla uspokojenia...Pechowo, że serce, bo to chyba najbardziej lękotwórczy organ...Fajnie byłoby, gdyby mnie ktoś walnął młotkiem w głowę może by mi się coś poprzestawiało :)))) Dziękuję za odpowiedzi. Na szczęście chociaż nie mam problemów ze snem....pozdrawiam:)
  2. Ustalili, ustalili. Problemy z pracą zastawki, ale jak wspomniałam poprzednio kardiolodzy nie widzą przeciwwskazań do prowadzenia pojazdów. Po prostu wtedy dodatkowo wpadłam w maksymalną panikę...Problemy z sercem mam od, co najmniej, 10 lat. Tylko kiedyś nie byłam tak poschizowana, a teraz na tym punkcie zrobił mi się straszny lęk. Wszędzie chodzę z komórką, że może zdążę do kogoś zadzwonić...Każdy dzień to pomysły jak uniknąć lęku, a jak przyjdzie to jak przetrwać..Generalnie wierzę jeszcze w siebie, bo tak tu by mnie nie było ;-))))
  3. Tak pechowo mieszkam, że nikt nie jedzie z mojej strony...Kardiolog powiedział, że mam prowadzić samochód, że to dzieje się w mojej głowie...Nie wiem co mam jeszcze wymyślić? Rozmawiam przez telefon (w sensie słuchawki). Puszczam ulubioną muzykę. Ustalam sobie cele, etapy jazdy. Powtarzam sobie, że codziennie dojeżdżam, choć tak bardzo się boję... Zdaję sobie sprawę, że nie znajdę lekarstwa na całe zło, ale ja nie chcę walczyć z całym złem, tylko z tym jego elementem...
  4. Dziękuję za odpowiedzi. Metoda małych kroczków? Nie pomaga. Mam problem z jeżdżeniem samochodem, bo w ubiegłym roku zasłabłam za kierownicą. Uderzyłam w mur..i takie tam..Mam zaledwie kilka kilometrów do pracy, a ja budząc się pierwsze, co myślę - będę musiała prowadzić. Wsiadam, czasem się udaje muzyką zagłuszyć strach. Planuję drogę od celu do celu. Dojechałaś do miasta, jest ok. Dojechałaś do mostu, jest ok, dojechałaś do stacji benzynowej jest ok. Dotarłaś do pracy. Wielkie ufff... Ręce trzęsą mi się tak, że nie potrafię zamknąć samochodu. Nie potrafię wyjść do sklepu, kilkanaście metrów dalej. Gdzie jeszcze rok temu wsiadałam do pociągu byle jakiego i dojechałabym wszędzie...Gdy mam ataki paniki. Duszę się. Biorę lusterko i patrzę, że oddycham. Otwieram okno. Jest lepiej. Złudzenie. Wali mi serce...tu jest gorsza sprawa, bo mam problem z zastawką, więc stan się nasila. Wali mi czasem serce po 180 na minutę...Odwracanie uwagi. Telewizor, dzwonienie po ludziach...sąsiedzi, pogotowie..Czasem, godzenie się - ok umierasz, trudno, zdarza się...Nie mogę na siebie patrzeć. Jestem taka słaba? Z drugiej strony ile trzeba mieć w sobie siły, żeby każdego dnia tak walczyć. Może robię wciąż za mało, a może powinnam się poddać? Nie wiem już sama...
  5. Nerwosol-men.. Tak, byłam u różnych specjalistów. Trwa to już rok. Mam wrażenie, że im bardziej walczę, tym jest ze mną coraz gorzej. Nie dość, że nie potrafię opanować lęków i paniki to nie mogę się pogodzić, że nie potrafię z tym wygrać, że tylko funkcjonuję zamiast żyć. Jest mi o tyle trudniej, że jestem z tym sama...., dlatego zdecydowałam się napisać tutaj...Czy z tego się wychodzi?? Nie chcę przegrać życia.....
  6. Szukam pomocy, pewnie każdy mógłby zacząć w ten sposób... Niestety, ale chyba najłatwiej zacząć jej szukać prosząc właśnie w taki po prostu o to sposób. Zostałam sama. Nie! Jest nas wielu wujek lęk, ciotka panika, kuzynka depresja...Nie otwierałam im drzwi, ale wprowadzili się do mnie na dobre...Krzyczę do nich "wynoście się", a oni śmieją mi się w twarz. Jestem bezradna, bezsilna. Proszę Was o wsparcie! Lechapes..
×