Skocz do zawartości
Nerwica.com

ella13

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ella13

  1. No właśnie, ja nie czuję żadnego takiego pragnienia. Jestem normalną katoliczką, chodzę co niedziela do kościoła, ale nie należę do żadnej wspólnoty itp., nawet nie modlę się codziennie gorliwie tylko pacierz przed snem. Tłumaczę sobie, że moje myśli są natrętne, bo czuję lęk przed nimi, mam ich dosyć, wywołują u mnie napady paniki. Czasami pojawiają się wyrzuty, że Bóg będzie na mnie zły itp. albo, że mnie przymusi żeby iść do zakonu. Wiem, że to bezsensu.... Wcześniej miałam inne myśli, więc to na pewno NN, ale czasami się zastanawiam za bardzo i wtedy pojawia się atak lęku. Też tak sobie tłumaczę. Lubię chodzić na koncerty rockowe, chodzić do kina, spotykać się ze znajomymi. Albo wyobrażam sobie, że idę do zakonu "przymuszona" to później i tak bym uciekła po okresie próby ;p Myślę, że te myśli wynikają ze strachu przed samotnością, i też strachu, że Bóg będzie na mnie zły albo że mnie przymusi do czegoś czego nie chcę.
  2. Ja dziś byłam, i wszystko było okej, do czasu kiedy poszłam do Komunii i dostałam napadu lęku, i właśnie zrobiło mi się gorąco. Tydzień temu miałam takie myśli o powołaniu, przez tydzień było okej w tej kwestii, ale miałam wtedy myśli o grzechach itp. a teraz znowu nasiliły się myśli o powołaniu. Wiem, że tego nie chcę, mam plany na życie itp. Wzięłam dziś Atarax, bo miałam jeszcze od lekarza rodzinnego i jest trochę lepiej. Najgorzej jest wieczorami i w nocy. Ulżyło mi trochę jak umówiłam się do psychologa, na razie prywatnie, ale wiem, że przyjmuje też na NFZ, więc później umówię się na NFZ. Podobno dobry psycholog, ludzie wychwalali na forum. Wiem, że wszystkie te lęki wzięły się z stresowej sytuacji w jakiej się ostatnio znalazłam, mam lęki dotyczące przyszłości itp. Najgorzej, że te zaburzenia rujnują moje życie religijne :/
  3. Też miałam myśli o opętaniu, a teraz o zakonie ;( Najgorsze, że czuję lęk przed modlitwą - a to że będę miała myśli bluźniercze, a to że Bóg mnie powoła a ja tego nie chcę. Wiem, że to chore... Przeczytałam, że te przypływy gorąca to mogą być objawy lęku, przy nerwicy lękowej, a nie jakieś nadzwyczajne znaki. Terapia nic nie pomaga? Ja zapisałam się na pierwsze spotkanie w piątek. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
  4. Myślę, że to tylko choroba, skoro nie chcemy tego. W sumie jestem tego pewna, bo te myśli zaczęło się po innych myślach natrętnych. Wcześniej nie miałam ich. Bóg nas do niczego nie zmusza. Tłumaczę też sobie, że jeśli bym nawet poszła do zakonu to wtedy bym się przekonała, że to nie jest to. Teraz to tylko myśli, które rodzą takie przekonanie. Żebym zaczęła to realizować to pewnie bym tego nie chciała. Dlatego jeszcze w tym tygodniu umówię się do psychologa prywatnie.
  5. Też tak myślę. Chyba powinnam iść jak najszybciej do psychologa. Podoba mi się moje życie, chciałabym mieć w przyszłości rodzinę. To pewnie przez NN mam dziwne myśli. Powiem, że wszystko zaczęło się od strachu przed grzechem, bluźnierstwem, a teraz te myśli, że powinnam iść do zakonu, a nie chce. Wiem, że to chore. Czytałam wypowiedzi osób, które mają prawdziwe powołanie i są szczęśliwe z tego powodu, chcą tego. Mam pytanie czy NN może mieć związek z długotrwałym stresem? Ostatnio miałam dużo trudnych sytuacji w życiu. Myślę, że mogłam mieć też pewne skłonności np. niskie poczucie własnej wartości itp.
  6. Ja też mam podobne myśli. Nie byłam jeszcze u psychologa, ale chcę się niedługo wybrać. Wiem, że mam NN, bo od dwóch miesięcy czuję strach przed bluźnierstwem, boję się, że obrażę Boga itp. i miałam natrętne myśli. Widzę u siebie też skrupulantyzm - liczyłam swoje grzechy, czułam się niegodna przystąpić do Komunii Świętej. Pojawił się strach przed śmiercią, piekłem itp. Z czasem zajęłam się swoimi obowiązkami i było lepiej. Ostatnio boję się tego, że mam powołanie. Myślę sobie, że Bóg karze mi iść np. do zakonu i nie będę mogła się temu sprzeciwić. A myśląc o zakonie czuje strach, nie wyobrażam sobie siebie tam. Z drugiej strony jestem osobą wierzącą i nie chce zawieść Boga. Ostanio miałam też tak, jak ktoś opisał na tym forum - pomyślałam, że może Bóg chce żebym poszła do zakonu i poczułam przypływ gorąca. Nie wiem czy to powołanie. Ktoś napisał, że musi być wolność, radość, a ja czuje smutek, przymus. Chce być osobą wierzącą, ale świecką. Chciałabym mieć rodzinę. Przypominam sobie, że kiedyś dawno też miałam takie lęki, że będę miała powołanie, ale wtedy nie miałam NN. Od jakiegoś czasu moja sytuacja się zmieniła, miałam dużo stresów, myślę, że to odbiło się na moim zdrowiu psychicznym. Podczas jednej z pielgrzymek dawno temu nocowałam w zakonie i stwierdziłam, że nie umiałabym tak żyć.
×