Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dama_Kier

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Dama_Kier

  1. W sumie psychologowi też trochę ręce opadły, gdy usłyszał, że między nami jest wszystko w najlepszym porządku i nie ma żadnej agresji, ani zazdrości, ani innych toksycznych elementów. Psycholog sam nie wie jak to wytłumaczyć xD Stąd ta diagnoza i propozycja psychoterapii, aby przyjrzeć się moim wspomnieniom z dzieciństwa i młodości i w nich szukać odpowiedzi.

  2. Candy - wiem, że masz rację, a ja przez długi czas byłam sama i było mi z tą samotnością całkiem dobrze. Miałam sporo zajęć, zainteresowań i dlatego sobie z nią radziłam. Ale teraz, kiedy widzę jak to jest gdy ktoś o mnie bardzo dba i interesuje się moim życiem i moimi sprawami, nie wyobrażam sobie ponownej samotności, byłaby nie do zniesienia.

     

    Khaleesi - tak tak, chodzę na terapię, byłam na czterech spotkaniach. Psycholog uważa, że mogę mieć problem z wchodzeniem w głębsze relacje. Mam nadzieję, że się nie myli, ja sama jednak czuję też, że to może być to wygasające zauroczenie :(

  3. Niestety zgadzam się z Tobą :roll: Bardzo możliwe, że doszłabym do ładu z moimi myślami, gdyby nie to, że wraz z nimi nachodzą mnie takie straszne nerwy i stres. I dlatego właśnie mój problem przechodzi na wyższy level trudności :(

     

    EDIT:

    Tak tak, zażywam leki, bo z powodu moich stanów musiałam prędzej czy później wylądować u psychiatry. Ale one nie rozwiązują problemu, tylko go przytłumiają, czynią momentami bardziej znośnym.

  4. Boje się samotności i tego, że jego nie będzie w pobliżu. To bardzo silny facet, który zawsze trzymał mnie w ryzach, kiedy się kruszyłam. Bardzo bym chciała sobie trochę tej siły zaszczepić. No i cudowny człowiek, o podobnych zainteresowaniach i wielu innych sprawach. Po prostu wiem, że będę żałować, że na własne życzenie kogoś takiego straciłam.

    A poza tym, moje życie z nim stało się ciekawsze, bardziej dynamiczne. Wiele wyjazdów, spotkań. Bez tego wszystkiego, znowu będzie puste i jałowe.

  5. Veganka, ale ze swoim ówczesnym rozeszłaś się właśnie wtedy, czy jeszcze przez jakiś czas byliście razem? Czy Twoje lęki jednak się uspokoiły i uczucie wróciło na jakiś czas?

     

    Candy, to nie tak, że to ja się boję porzucenia. Ja boje się, że sama porzucę i wpadnę później w depresję, bo będę bardzo żałować. Bo wiem, że baaardzo bym żałowała. Moja samoocena jest raczej niska, choć czasami "podskakuje" do średniej, właśnie dzięki niemu.

  6. Veganka, chciałabym tak myśleć, dziękuje. To rzeczywiście mój pierwszy, poważny związek i rzeczywiście czasami miewam przebłyski "a co by było gdzie indziej? Z kimś innym?" Oczywiście nie są to jakieś częste przebłyski. Ten związek spadł na mnie jak z nieba, tyle że w czasie tych 5-ciu miesięcy bardzo się nim cieszyłam i naprawdę odczuwałam "motylki w brzuchu". Może rzeczywiście winny jest ten dziwny lęk, bo przecież jak mogło mi to tak nagle przejść?

  7. Już Ci odpisałam na PW, że to nie ja jestem Twoją dziewczyną. Taki zbieg okoliczności byłby niebywały xD

     

    A kontynuując temat, moja podświadomość rzeczywiście nie daje mi żyć, obawiam się, że to z jej powodu mam te ciągłe ataki lęku i smutku, podświadomość ciągle wysyła sygnały, że "to nie to i mam się rozstać", ale ja nie chcę jej słuchać! To jest tak cudowny facet, że chyba się zapłaczę na śmierć, gdy się z nim rozstanę :(

  8. Kokojoko - Ja to czuję nawet bez udziału podświadomości. Różnimy się od siebie bardzo mocno, ale nie jest to (albo nie był) dla nas problem. I tak, ja też miewałam takie sytuacje w przeszłości i też się bez większego problemu rozstawałam, ale tym razem trafiłam na faceta tak niesamowitego i o tak podobnych do mnie zainteresowaniach i podejściu do miłości, że sama myśl o rozstaniu jest dla mnie katorgą. Jeszcze nigdy kogoś takiego nie spotkałam i dlatego tak bardzo nie chcę się rozstawać :(

     

    -- 23 lis 2013, 11:51 --

     

    pczdz - Nie wszystko pasuje idealnie, bo zupełnie nie pasuje miejscowość. Masz podobny problem?

  9. Witajcie. Piszę tutaj, bo mam problem, który od trzech tygodni nie pozwala mi normalnie myśleć i spać.

    Z moim facetem jestem od pięciu miesięcy. Było naprawdę fantastycznie, po raz pierwszy w życiu czułam, że to jest TO. On nie tylko pociąga mnie fizycznie, ale w dodatku jest wprost idealny pod względem charakteru. Tym bardziej nie potrafię zrozumieć tego, co się ze mną dzieje. Znalazłam faceta swojego życia, a z jakiegoś powodu czuje, że moje zauroczenie się wypala :(

    Na jakiejś stronie przeczytałam, że "w trakcie wypalania się uczucia, odczuwa się bardzo silny stres, a nawet stany depresyjne". To jest właśnie to, co odczuwam ja! Rzeczywiście, od tych trzech tygodni prawie nie mogę spać, z powodu ogromnego stresu, że będę musiała się z nim rozstać. Często miewam ataki niekontrolowanego płaczu. I już nie zawsze odczuwam przy nim to samo, co czułam wcześniej, euforia i szczęście zostały zastąpione przez uczucie stresu. Bardzo chcę znowu czuć szczęście i miłość, ale coś mnie blokuje. Ale nadal za nim tęsknie. Nadal chcę, żeby był obok. Zrywanie z nim, to ostatnia rzecz jakiej chcę, bo naprawdę mi na nim zależy, czuję, że nigdy nie spotkam już takiego wspaniałego faceta jak on. Czy to możliwe, że po wygaśnięciu zauroczenia, po jakimś czasie przyjdzie miłość?

    Proszę, pomóżcie, bo ja naprawdę zbzikuję z tego smutku :(

×