Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dama_Kier

Użytkownik
  • Postów

    39
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Dama_Kier

  1. Dzisiaj, kiedy emocje już nieco opadły i po rozmowie z panem psychologiem, czuję potrzebę wytłumaczenia się z moich wczorajszych postów, które, wiem, mogły zostać odebrane jako dziwne i chaotyczne. Nie oczekuję już żadnej porady, bo wiem jak rozwiązać mój problem, chcę tylko subiektywnie go opisać. Poznałam fantastycznego faceta, posiadającego liczne cechy uważane przeze mnie za "wow". Na dodatek, ten osobnik zwrócił na mnie uwagę, co dla mnie było jeszcze bardziej "wow"! I widocznie wmówiłam sobie, że z tego powodu muszę się w nim zakochać. Początkowe zauroczenie jednak przeszło, nic nie przyniosło w zamian. Stąd moje stany nerwowe, wywołane konfliktem "serce kontra rozum", bo wmawiałam sobie od kilku tygodni, że przecież muszę coś do niego poczuć, że tylko z kimś takim będę szczęśliwa. Ale to, że moje zauroczenie uciekło, jest znakiem na to, że coś musi jednak w tej relacji być nie tak, ale widocznie zdam sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy nabiorę dystansu. Niestety swojego charakteru i swoich emocji nie zmienię, choć w tym momencie bardzo bym chciała. Nikt w tej relacji nie jest niczemu winien, ani ja (bo naprawdę BARDZO dążyłam do tego, by wszystko było jednak okej), ani tym bardziej facet i muszę to sobie (szczególnie pierwszy człon) wbić do łepetyny. Piszę tego posta, bo mnie samej nieco rozjaśnia on w głowie i mam nadzieję, że tym, którzy się w tym wątku udzielali także rozjaśni.
  2. Tak czy siak, dziękuje za wszystkie odpowiedzi. I wiem, że mój problem jest strasznie poplątany, ale nic na to nie poradzę. Sama się z nim strasznie męczę. Pozdrawiam.
  3. Nic innego nie robię od tych upiornych trzech tygodni :) Zdaję sobie sprawę, że moje posty mogą mieć dziwny wydźwięk, ale to dlatego, że piszę pod wpływem emocji, które się we mnie kotłują od samego rana.
  4. Problem widzę tylko w sobie, o czym pisałam już niejednokrotnie. Przyczyny są czysto wewnętrzne.
  5. Akurat kłótnia niewiele ma do rzeczy, bo jej temat już dawno został wyjaśniony. Napisałam o niej teraz tylko w kontekście faktu, że to wtedy zaczęły się moje jazdy. I nie jako efekt kłótni, tylko już w trakcie.
  6. Sama go sobie nie wygenerowałam. Ponad trzy tygodnie temu się pokłóciliśmy i wpadłam w panikę, bo wtedy po raz pierwszy poczułam taką obojętność i brak dążenia do zgody z mojej strony. I stąd się to wszystko wzięło. Sama sobie przecież niczego nie wmówiłam.
  7. Vifi - widziałam ten temat, przeglądałam go. I wiem, że sporo osób udzielających się tam rzeczywiście może z czystym sumieniem zrzucić swój problem na karb nerwicy i innych zaburzeń. Ale ja jestem z moim facetem dopiero od pięciu miesięcy (z niewielkim hakiem) i skoro już przez ponad trzy tygodnie czuję niepokój i jestem rozchwiana, a teraz na dodatek obojętna, to obawiam się, że nie jest to dobra prognoza dla naszej relacji
  8. Kokojoko - haha, ja bym w tej relacji bardzo chętnie została i spróbowała z siebie coś wykrzesać, gdyby nie to, że budzi się we mnie taki wewnętrzny opór. A wewnętrzny opór świadczy jednak o tym, że nic wykrzesać nie idzie, że zmęczę siebie i jego, a to wszystko i tak szlag trafi. I tak, wyrzuty sumienia mam przede wszystkim z powodu tego, co może poczuć mój facet. Nie jestem wyrachowana.
  9. Light - masz jakiś problem ze sobą? Domyślam się, że tak, bo takie dążenie do zrobienia komuś na siłę przykrości nie jest normalne. To się nazywa "niewłaściwy człowiek w niewłaściwym miejscu", odsyłam Ciebie do źródeł. Kotyk - rzecz w tym, że ja chciałabym poczuć cokolwiek, a od wczoraj jestem strasznie obojętna, a chyba żadna interpretacja miłości nie zakłada obojętności. A mówię sobie, że powinnam właśnie dlatego, że to jest taki facet, z którym byłabym już szczęśliwa i bezpieczna, a przez niemożność poczucia czegokolwiek sama sobie to szczęście odbieram. Wiem, to brzmi trochę jak bełkot, ale naprawdę jestem dzisiaj w wisielczym nastroju.
  10. Wiem, że zrywając relację postąpię fair wobec niego i swoich własnych uczuć. Rzecz w tym, że nie potrafię siebie zrozumieć, bo (wiem, powtórzę się) ten facet jest wspaniały i ma tak wiele cech, które uwielbiam i podziwiam. A skoro tak jest, to obwiniam się właśnie za to, że nie potrafię obudzić w sobie żadnego głębszego uczucia. Mam wrażenie, że sama sobie łamię serce.
  11. To nie jest mój pierwszy związek, ale za to pierwszy naprawdę poważny. I chyba nie chodzi niestety o to, że mogę mieć mózg wyprany filmami i romansami Tak, na myśl o tym, że się rozstaniemy czuję smutek, rozpacz, ale jednocześnie spokój. Na myśl o tym, że będziemy nadal razem, czuję taką wewnętrzną blokadę, opór, coś jednak we mnie jest temu przeciwne. Ciągle się za to obwiniam. Niestety wczoraj cały wieczór spędziliśmy razem i te myśli także się pojawiły i były bardzo uporczywe. A spotkanie z terapeutą mam za kilka dni, do tego czasu wstrzymam się pewnie z podjęciem decyzji, ale już teraz czuję, że nie będzie ona dla mnie optymistyczna... -- 24 lis 2013, 11:38 -- Zima - już przestałam. To boli, ale czuję, że jest niestety prawdziwe. Nie dziw się jednak (bo ja sama się sobie nie dziwię), że będąc w udanym związku ze wspaniałym facetem wolałam szukać wymówek dla swojego stanu niż spojrzeć prawdzie w oczy i stwierdzić, że to może jednak ja i moje uczucia... Depresję mam murowaną.
  12. renee.madison - sprawy się mają smutno Siedzę i buczę, bo dochodzę do wniosku, że nerwica rzeczywiście mogła być tylko moim usprawiedliwieniem i wygodną wymówką. Sama zaczęłam do tego wczoraj dochodzić i dochodzę nadal, bo moja głowa chyba się "zmęczyła" tworzeniem sobie iluzji. Wczoraj przy moim chłopaku czułam obojętność. Przez całą noc budziłam się przez to przerażona. I wydaje mi się, że może ja rzeczywiście jestem zupełnie niezdolna do miłości i nie zasługuję na szczęście. Wiem, to brzmi marudnie, ale jak inaczej uzasadnić fakt, że mam przy sobie cudownego faceta, w którym byłam zauroczona i do którego nie czuję już chyba nic? Faceta, który by mnie nie skrzywdził, z którym mogłabym być szczęśliwa. No ale to wszystko pozostanie chyba tylko "gdybaniem"
  13. A z czego wynika Twój brak związków? Nigdy nic do nikogo nie poczułeś na tyle, by się związać?
  14. Renee.Madison - Bardzo dziękuje za tę wiadomość. Dała mi nadzieję, że postępuje słusznie nie poddając się swoim stanom i nadal walcząc o tę relację :) I oczywiście gratuluje Ci tego, że tak wspaniale ułożyło się to w Twoim przypadku! Rzeczywiście, brzmi trochę jak w romansie, ale to godne pozazdroszczenia, bo życie nie zawsze zsyła AŻ takie niespodzianki :)
  15. Kotyk - jesteśmy ze sobą 5 miesięcy, ale znamy się od około pół roku z hakiem. I tak, jeśli chodzi o najbliższe miesiące i lata, to jak najbardziej jestem sobie w stanie nas wyobrazić :) Tahela - na ten wątek już trafiłam przeglądając to forum i dał mi nadzieję, że moim problemem rzeczywiście są natrętne myśli. Bo jak inaczej to nazwać? Ja sama jestem w stanie próbować, uwielbiam spędzać z nim czas, a i tak opętały mnie myśli, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować, uczyć się, dzisiaj musiałam przez nie kilkakrotnie wychodzić z pracy. Powiem o tym mojemu psychologowi i zaproponuję, by zbadał mnie właśnie pod kątem nerwicy natręctw.
×