Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pierzasta

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pierzasta

  1. Być może masz rację. Małżeństwo moich rodziców nie należało wcześniej do idealnych, kiedy byłam mała mój tato miał ponoć ciągoty do kieliszka, czego nie mogła znieść moja mama. Ale nie tylko to było zarzewiem konfliktów pomiędzy nimi. Nie pamiętam by kiedykolwiek okazywali sobie miłość, choć teraz, po ponad 30-tu latach małżeństwa, na pewno jest pomiędzy nimi więcej szacunku i akceptacji niż wcześniej.
  2. Tyle, że ten konflikt naprawdę został wyjaśniony. A moje relacje z ojcem? Na pewno mniej silne niż relacje z matką. Z ojcem na pewno częściej miewam nieporozumienia, a od kiedy rok temu wyprowadziłam się z domu, to rozmawiam z nim rzadziej niż z matką, bo po prostu nie mamy aż tylu wspólnych tematów do rozmów.
  3. Witajcie moi drodzy. Chciałabym podzielić się z Wami tematem, który już od kilku tygodni nie daje mi spokoju i nie pozwala normalnie funkcjonować. Mam 22 lata i z moim facetem jestem dopiero od pół roku. Jest to moja pierwsza poważna relacja, wcześniejsze były bardziej rozrywkowe i bez zaangażowania emocjonalnego z mojej strony. Przez pierwsze 5 miesięcy wszystko było w najlepszym porządku, po raz pierwszy w życiu czułam, że to może być "to". I nagle coś szlag trafił, ale tylko w moim przypadku. Zaczęło się od pierwszej, poważniejszej kłótni. Wydaje mi się, że to po niej moja podświadomość stwierdziła, że "nie pasujemy do siebie". Naprawdę, wiem, że to brzmi dziwnie, ale nie wiem jak inaczej wyjaśnić to, że od dnia kłótni czuję się tak strasznie niespokojnie. Gdy o nas myślę, mam ciągle ataki niewytłumaczalnego lęku i nerwy. Czasami doprowadza mnie to wręcz do płaczu, bo naprawdę nie jestem przyzwyczajona do odczuwania tak skrajnych emocji. Już sama nie wiem co mam robić. Bardzo mi na moim partnerze zależy, jest wspaniały i ma wszystkie cechy, których zawsze szukałam, dlatego nie chcę się z nim rozstawać, bo przecież ja sama nie wiem z jakiego niby powodu miałabym to zrobić. Zaznaczam, że przyczyna kłótni została już między nami dawno wyjaśniona i od dawna panuje zgoda. A jednak coś jest bardzo nie tak. Ten stan nie trwa permanentnie, zdarzyło się u mnie kilka dni euforii i szczęścia, ale on ciągle wraca. Zastanawiam się, czy powodem nie jest moja marzycielska natura. Zawsze marzyłam o szaleńczej, romantycznej miłości, a tymczasem pomiędzy mną a moim facetem jest raczej spokojnie, choć oczywiście z dużą dawką czułości. Może moja podświadomość chce, żebym nadal szukała tej "szalonej" miłości? Sama nie wiem, ale naprawdę proszę o jakąś poradę, bo moje stany są dla mnie bardzo męczące. Byłam już z nimi kilka razy u psychologa i wspólnie szukamy odpowiedzi, ale wizyty mam tylko raz w tygodniu, a problem dręczy mnie tak, że postanowiłam o nim tutaj napisać.
×