Skocz do zawartości
Nerwica.com

bartek1992szcz

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bartek1992szcz

  1. bartek1992szcz

    Cześć

    Dzięki. Ech wczoraj to chyba miałem jakiś napad, bo dałem się we znaki niektórym ludziom. Trochę może tu jednostronnie i pod wpływem emocji to wszystko przedstawiłem, po odrobinie alkoholu wypitego z bezsilności. Ja nie czuje się jakoś zamknięty w sobie, ale bardzo brakuje mi przede wszystkim kogoś w moim wieku w kim miałbym oparcie. Jeden człowiek chyba stracił chęć znajomości ze mną po tym jak się przed nim zbytnio otworzyłem. Parę dni temu podziękowałem mu za znajomość. Może to mnie też tak wnerwiło. Dziś na szczęście jest ze mną mój przyjaciel, ale on jest z drugiego końca Polski, nie możemy więc parę razy w miesiącu sobie usiaść i wspólnie spędzać czasu. Lubię gadać o swoich problemach i lubie jak ktoś mnie słucha. Choć wiem jak to jest, pierwszemu lepszemu człowiekowi się człowiek nie zwierzy i odpowie "nic". Masz szczeście, że Ciebie ludzie w ogóle pytali. Bo ja wręcz marzyłem, żeby w gimnazjum czy liceum chociażby jakiś nauczyciel raz poprosił mnie na rozmowę, pomógł jakoś psychologicznie, wskazał drogę. U nas tak widać jest w Polsce. Potem się dziwią, że młodzi ludzie popełniają samobójstwa, czy np. unikają zajęć wf-u, szkoły itp. Ale ogólnie czuje się bardzo osamotniony. Nie wiem czy Ty też tak na codzień w domu sama przebywasz. Kiedyś miałem psa ukochanego, ale dwa lata temu odszedł i od tego czasu to już chyba kompletnie nie potrafie się podnieść, a kolejnego mieć póki co nie mogę . Tak myśle na tym psychologiem - co niektórzy napisali. Chyba rzeczywiście powinienem iść. I może pójde jak znajdę u nas coś takiego gdzie można iść za darmo, nie czekać długo i nie wstawać przed 6 rano żeby umówić się na wizyte o 7. Bo taką jedynie znam tutaj poradnię :/. Dziękuje Wam bardzo za posty i wsparcie :). Pozdrawiam
  2. Ja byłem u psychiatry 1 raz. Trochę pogadaliśmy, dostałem lek, którego do tej pory nie wziąłem i miałem przyjść za 2 miesiące (dopiero były miejsca) do psychologa. Ale źle się bardzo czułem tego dnia i nie poszedłem. Śmieszna była ta rozmowa, bo miałem wrażenie, że wzięła mnie za bardziej dziwnego niż jestem. - "Coś Pan tam widzi za tym kwiatem?" - "Nie nie tak tylko spojrzałem"
  3. bartek1992szcz

    Cześć

    Po prostu ludzi zwyczajnie nie interesuje znajomość ze mną. Zawsze byłem traktowany albo z przymrużeniem oka, albo śmiano się ze mnie. Moje problemy zaczęły się od gimnazjum, kiedy zostałem odtrącony przez rówieśników, uciekłem we własny świat. Później zawsze starałem się mieć pozytywne podejście do życia, ale gówno z tego zawsze wychodziło. Przypuszczenia mam takie, że pewnie nie byłem żadnym alvaro więc nikt się przy mnie nie kręcił. Staram się jak mogę zdobywać nowe znajomośći, przyjaźnie, ale już nie mam na to pomysłów. Nie można przecież robic tego na siłę, a innych opcji nie ma. No cóż jak ktoś jest ładny i bogaty walą do niego drzwiami i oknami, a kogoś takiego jak ja wszyscy omijają łukiem. Jestem cichy, nie lubię tłumów, choc to pewnie wynika z przeszłości więc siłą rzeczy nie chodzę na żadne imprezy. Nie lubie kultury masowej, poza jazdą na rowerze nie uprawiam sportu (np. pilka nozna) więc nie mam zbyt wielu punktów wspólnych. Poza tym większość czasu w ostatnich latach żyje sam, tak już się złożyło, 2 lata temu straciłem nawet ukochane zwierze. Przez te lata miałem znajomych, a nawet przyjaciół, którzy sukcesywnie ode mnie uciekali. Dziś mam wrażenie, że zostałem całkiem sam, a na ludziach których znam raczej nie mogę zbytnio polegać. Wśród swoich znajomych nie mam ani jednej dziewczyny.
  4. bartek1992szcz

    Cześć

    No ale jak mam wznowić jak w tym kraju na takie rzeczy czeka się pare miesięcy? A pieniędzy nie mam na prywatne leczenie . A perspektywy na znajomych żadnej, ludzie omijają mnie szerokim łukiem ...
  5. bartek1992szcz

    Cześć

    Czyli jest bardzo źle?
  6. bartek1992szcz

    Cześć

    Cześć Wszystkim! Rejestruje sie tu chyba z kompletnej desperacji. Nie wiem czy szukać pomocy u lekarza czy gdzieś. Doskwiera mi samotność. Mam 21 lat, nie mam praktycznie nikogo w zyciu na kogo moglbym liczyc, zyje w kompletnym odrealnieniu i powoli tego nie wytrzymuje. Nie wiem czy nie zrobie czegos glupiego, ale poki co moje zycie jest chyba bez sensu... Jakby byl ktos ze Szczecina w moim wieku kto czuje sie podobnie i chce bezinteresownie pogadać... Kiedys szukałem pomocy u psychiatry, odbyłem rozmowę, miałem mieć wizyte u psychologa za 3 miesiące, ale tego dnia nie byłem w stanie pójść. Od tamtego czasu tak wegetuje, studia na których dobrze mi idzie ale kompletnie nie potrafie z nikim znaleźć porozumienia i przyjaźni, pustka... Mam wrażenie że od tego już nie ma ratunku, cały czas jest coraz gorzej ;(. Psychiatra nawet przepisał mi citabax jakiś - lek. Ale nie odważyłem się go wziąć po przeczytaniu ulotki . Macie jakąś receptę żeby się z tego bagna podniesć, znaleźć prawdziwych przyjaciół, nie zniszczyć tego co raz się zbuduję, znaleźć, szczęście, uciec od tej samotności? Nie chce całe życie tak życ .
×