tak zgadzam się w 200% też do tego doszłam, człowiek dowartościowany i mający "kręgosłup moralny" zawsze i w każdej sytuacji będzie zachowywał się Ok a autorytet będzie miał u innych bez konieczności ich zastraszania. Tylko ludzie zakompleksieni i bez zasad zrobią wszystko by tylko utrzymać swoje status quo, nawet kosztem innych. Zawsze znajdą osobę, która się nie będzie miała odwagi sprzeciwić. I tak naprawdę to my sami tworzymy takie bestie, bo pozwalając sobie ( dla tzw. świętego spokoju ) na małe uszczypliwości, powodujemy, że stajemy się workiem treningowym a ciosy stają się coraz mocniejsze aż nie wiadomo kiedy padamy znokautowani na deski. Tak wiele było mojej winy w tym, że pozwalałam swojej zwierzchniczne mnie nękać licząc, że jak będę pokorna i uczciwa, to ona sie zreflektuje i wycofa się z nękania mnie. Nic bardziej mylne a trzeba było od razu ,,walnąc jej miedzy oczy" z taka sama siłą, by miała świadomość tego, że ma pred soba takiego samego przeciwnika. Tak i aka miernota od razu by sie wycofała, bo obawa konfrontacji, była wielka. Po miesiącach terapii wiem, że wszystko dlatego, że tak trudno nam uwierzyć, że ludzie mogą mieć w sobie tyle zła, a ja już wiem, że to raczej strach i wlasne demony. Teraz wiem, że trzeba walczyć i tę walk e podjęłam choc nie jest łatwo. Nauczylam sie jednego, nie zadaje sobie juz pytania "dlaczego to mnie spotkalo" aler " po co mnie to spotkało" i nawet z najgorszych sytuacji staram sie wyciagac cos pozytywnego. Tylko cenne lekcje są kosztowne, staram się miec wpływ teraz na swoje życie i nie pozwalam sie krzywdzić, choc nie jest to łatwe, ale codziennie podejmuje próby, które nie zawsze sie udaja bo czesto mam ochote albo krzyczeć, albo skonczyc z tym wszystkim, bo tak trudno zapomniec o doznanych upokorzeniach, krzywdach i razach. Jednak po kazdym upadku powoli wstaje na kolana, a juz coraz częściej zaczynam sie śmiać i snuć marzenia na przyszłość. Pozdrawiam