Skocz do zawartości
Nerwica.com

AmDg

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AmDg

  1. Witam ponownie po małej przerwie :). Wszystko co mówicie to mniej więcej prawda, mam raczej niskie poczucie wartości ze względu na moją budowę fizyczną. Mam 17 lat, średni wzrost i strasznie chudy, przy 177 chyba 56 kg wagi. Przy innych kolegach, dobrze zbudowanych wyglądam jak dzieciak, hah, dziewczyny nawet mi zazdroszczą figury.. .. No tak, budowa fizyczna to mój problem, nie zmienię tego na razie, gdyż mnie nie stać i szybko to się nie zmieni. Przez to czuje się strasznie nieatrakcyjny. A do meritum - rozmowy.. Wiem, że to nie tylko moja wina, że np. w danej chwili z kimś milczę, ale powiem Wam dlaczego tak mnie to męczy ; - wyobrażam sobie, że normalnie koledzy rozmawiają z tą samą osobą na luzie, więc myślę, że ze mną coś nie tak - uwielbiam poznawać ludzi, ale niestety nie mam z wielu powodów już takich kumpli z którymi bym mógł wyjść i podświadomie po prostu chciałbym może się "przypodobać" żeby czasem jednak gdzieś wyjść z kimś - jak sobie myślę, że ostatnio mam problemy w rozmowie z kumplami to ja sobie nie wyobrażam jak kiedykolwiek zagadam do dziewczyny.. - tutaj trochę powtórzę - koledzy normalnie rozmawiają z dziewczynami, a ja po prostu nie mogę, nie wiem o czym, nie wiem jak.. Czuje się trochu beznadziejnie... Ostatnio jakiś taki samotny się zrobiłem, naprawdę nie chce mi się z nikim widywać, rozmawiać, np. kolega chce do mnie przyjść, a ja coś wymyślam, gadam na skype w 3 osoby, jedna idzie to i automatycznie ja uciekam znów zmyślając, że muszę iść. A mimo wszystko nienawidze być samotny, ehh.. Pozdrawiam Was serdecznie.
  2. Nie będę się licytował kto ma gorszą sytuację finansową, ale u mnie nie jest wesoło i nie mówię tego jako 17-latek, którego nie stać na nowy telefon . Rodzice... Mama praktycznie zna mnie z tej takiej pozytywnej strony, jako chłopaka z poczuciem humoru, raczej pasji nie zna, nie lubię jakoś rozmawiać z nią o sobie. Ojca nie znam, nigdy pewnie nie poznam, pewnie dlatego jestem trochę dziwny - nie miałem wzorców, sam się musiałem jakoś kształtować i taki teraz jestem jaki jestem . Ja rozumiem, że możliwe jest to, że szybciej" dojrzewam", ale ja mam problem z normalną komunikacją, boję się rozmawiać z kolegami, czy koleżanką sam na sam.. Problemy opisałem powyżej, problem dotyka normalnej rozmowy czy w autobusie, czy na dworze, no tragedia, nawet na czacie z dziewczynami, gdzie "ćwiczyłem" rozmowę, byłem sobą i co? Zanudzam, nawet na zwykłe tematy, nie wiem o czym rozmawiać. Pozdrawiam.
  3. Pewnie masz rację, że mam niskie poczucie własnej wartości, ha, przez pewien okres było tak, że się "wywyższałem". Za chwilkę to miare krótko opisze, tylko nawiąże do paru rzeczy - na psychologa sobie nie mogę pozwolić, gdyż moja rodzina ma spore problemy finansowe, a z drugiej strony - nie czuję się aż tak bardzo źle, tzn. na tyle się czuje źle, że jestem na granicy i jeszcze raczej psychologa nie potrzebuję tzn. bardzo mi pomagają (może to być śmieszne) ale odpowiedzi na forum, już pisałem w kilku sprawach, raz z miłością, raz z nieśmiałością:). Co do wywyższania się - w moim otoczeniu, moi rówieśnicy są imprezowiczami, ciągłe melanże, a co najważniejsze - picie piwa. Kiedyś uważałem to za cnotliwe, że ja nie piję, nie imprezuję, zajmowałem się nauką tzn. "angażowałem " się w sprawy patriotyczne, co jest moją największą pasją. Hah jak mam być szczery to miałem taki obraz - ja, człowiek, który martwi się o Polskę o Europę o przyszłość, kontra inni, którzy by tylko pili i imprezowali. Szybko odpadłem w towarzystwie dziewczyn, ze względu na nieśmiałość, ale również to, że nie piję, jestem takim w pewnym sensie "odludkiem". Moje "wywyższanie" zmieniło się z wiekiem - po prostu teraz uważam, że jestem taki można rzec lekko aspołeczny, mimo, że uwielbiam przebywać z ludźmi, ale przez te problemy z rozmową, nieśmiałością tego nie robie. Nie potrafię się bawić chyba, nigdy nie byłem na imprezie, nie potrafię się wyluzować, czasami aż taką ogromną misje czuje, "powołanie" by się bawić w sprawy historyczny-polityczne, że nie wypada mi.. Ale to proszę traktować jako "ciekawostkę", nadal bym chciał byście mi jakoś doradzili jak sobie poradzić, jak się uporać z tą fobią, z tą "niezręczną" ciszą, z tym podejściem, że jestem nudziarzem, sztywniakiem. Mam nadzieję, że nikogo mimo wszystko nie uraziłem! :) Pozdrawiam.
  4. Witam wszystkich serdecznie, jest to mój pierwszy post, pewnie niejedyny . Zazwyczaj robię wielkie wprowadzenie ukazując tragizm mojego krótkiego życia, ale powstrzymam się, by zaoszczędzić Wam czasu i zminimalizować ryzyko "chaosu" z którego nic nie zrozumiecie . Mam 17 lat i moim problemem jest "rozmowa" . Od 2 gimnazjum coś we mnie pękło i zacząłem zamykać się w sobie. Na ogół jestem otwarty, uwielbiam "ROZMAWIAĆ" z ludźmi, w ogóle poznawać innych, spędzać czas w dużym gronie. Niestety... Zauważyłem, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi (lub sobie to wbijam do główy). Mianowicie chodzi o to, że po prostu nie mam pojęcia czasem o czym rozmawiać np. z kolegami, że nie wspomnę o koleżankach bo to w ogóle jest tragedia .. To znaczy jest tak - rozmawiam sobie z kolegą i nagle zapada cisza.. Nawet sekunda ciszy i w głowie mam miliard wątpliwości, zaczynam wariować, że ta cisza spowodowana jest przeze mnie, że jestem nudziarzem.. BOJE się, naprawdę się "boje" zostać z jakimś kolegą sam na sam - np. dzisiaj wracałem ze szkoły i spotkałem niegdyś najlepszego przyjaciela, z którym kiedyś kontakt się urwał i całkowicie nie wiedziałem o czym gadać, on spytał co tam, ja coś odpowiedziałem i szliśmy przez kawałek w ciszy, po czym "dyskretnie" uciekłem. Naprawdę ja już zaczynam wariować, ciągle zastanawiam się nad tym, a jak tylko z kimś zapada "cisza" to jest tragedia. Wolę przebywać w grupach, zawsze coś ktoś powie, ja się włącze, a jak jest nawet na sekundę cisza to się aż tak tym nie przejmuję. Z dziewczyna to już nie mówię, całkowicie nie wiem o czym gadać, przyznam się, że wchodzę na czat (nie szukam miłości tam ) i załóżmy, że piszę do jakiejś niewiasty i naprawdę się staram zagadywać, wszystko i ... nic. Po napisaniu tych podstawówych tematów takich jak zainteresowania,marzenia itd kończą mi się tematy, następuje ta cisza i znowu mnie trafia szlag. W sumie może ja trafiam na mało rozmowne dziewczyny? Sam już nie wiem, wiem tylko jedno - wariuję. Jest to dla mnie olbrzymi problem bo jak każdy wie - komunikacja to jedna z najważniejszych umiejętności człowieka, niezbędna do normalnego życia. Zdarza się, że jak widzę znajomych to nie patrzę się im w twarz, udaję, że coś robie na telefonie, tylko po to by nie gadać, bo po prostu boję się, że zanudze.. Pewnie to wynika z mojej nieśmiałości, jednak dopiero niedawno odkryłem, że to naprawdę mnie blokuję i to dość mocno. Z drugiej strony nieśmialłość może wynikać z mojej "budowy".. Jestem chudym chłopakiem, na 177 cm ważę z 58 kg? Twarz mam raczej dziecięcą i po prostuję nie czuję się jak facet..Nie mogę się nigdzie zapisać, bo problemy finansowe na to nie pozwalają. Ahaaa - przypomniałem sobie jeszcze jedno.. Czasami nie lubię rozmawiać, gdyż mam pewne kompleksy, które raczej opisałem powyżej i mam wrażenie, że ludzie nie chcą gadać np. z takim "brzydalem" (uważam się za przeciętnego, ale raczej jak już iść radykalniej to poniżej przeciętnej) jak ja. Do dziewczyn nie podchodzę, bo sobie myślę, że taka ładna dziewczyna to może mieć każdego, a z takim brzydalem będzie się męczyć rozmową. Swoją drogą tak myślę, że też wygląd może być problemem CZĘŚCIOWYM w mojej komunikacji, ale głównym jest ten strach przed ciszą, że to moja wina i brak tematów? To chyba tyle, napisałem raczej najważniejsze moje "problemy", które dla większości mogą się wydać śmieszne, ale mnie to naprawdę ogranicza. Ta ciągła myśl, że jestem beznadziejny, że tylko przy mnie nikt się nie odzywa jest tragiczna. Przepraszam bardzo jeśli wybrałem zły dział, wydał mi się najbardziej odpowiedni. Pozdrawiam serdecznie i liczę na pomoc, naprawdę bardzo liczę. Na wszelkie pytania odpowiem.
×