Witam wszystkich serdecznie, jest to mój pierwszy post, pewnie niejedyny .
Zazwyczaj robię wielkie wprowadzenie ukazując tragizm mojego krótkiego życia, ale powstrzymam się, by zaoszczędzić Wam czasu i zminimalizować ryzyko "chaosu" z którego nic nie zrozumiecie .
Mam 17 lat i moim problemem jest "rozmowa" . Od 2 gimnazjum coś we mnie pękło i zacząłem zamykać się w sobie. Na ogół jestem otwarty, uwielbiam "ROZMAWIAĆ" z ludźmi, w ogóle poznawać innych, spędzać czas w dużym gronie. Niestety... Zauważyłem, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi (lub sobie to wbijam do główy). Mianowicie chodzi o to, że po prostu nie mam pojęcia czasem o czym rozmawiać np. z kolegami, że nie wspomnę o koleżankach bo to w ogóle jest tragedia .. To znaczy jest tak - rozmawiam sobie z kolegą i nagle zapada cisza.. Nawet sekunda ciszy i w głowie mam miliard wątpliwości, zaczynam wariować, że ta cisza spowodowana jest przeze mnie, że jestem nudziarzem.. BOJE się, naprawdę się "boje" zostać z jakimś kolegą sam na sam - np. dzisiaj wracałem ze szkoły i spotkałem niegdyś najlepszego przyjaciela, z którym kiedyś kontakt się urwał i całkowicie nie wiedziałem o czym gadać, on spytał co tam, ja coś odpowiedziałem i szliśmy przez kawałek w ciszy, po czym "dyskretnie" uciekłem. Naprawdę ja już zaczynam wariować, ciągle zastanawiam się nad tym, a jak tylko z kimś zapada "cisza" to jest tragedia. Wolę przebywać w grupach, zawsze coś ktoś powie, ja się włącze, a jak jest nawet na sekundę cisza to się aż tak tym nie przejmuję. Z dziewczyna to już nie mówię, całkowicie nie wiem o czym gadać, przyznam się, że wchodzę na czat (nie szukam miłości tam ) i załóżmy, że piszę do jakiejś niewiasty i naprawdę się staram zagadywać, wszystko i ... nic. Po napisaniu tych podstawówych tematów takich jak zainteresowania,marzenia itd kończą mi się tematy, następuje ta cisza i znowu mnie trafia szlag. W sumie może ja trafiam na mało rozmowne dziewczyny? Sam już nie wiem, wiem tylko jedno - wariuję. Jest to dla mnie olbrzymi problem bo jak każdy wie - komunikacja to jedna z najważniejszych umiejętności człowieka, niezbędna do normalnego życia. Zdarza się, że jak widzę znajomych to nie patrzę się im w twarz, udaję, że coś robie na telefonie, tylko po to by nie gadać, bo po prostu boję się, że zanudze.. Pewnie to wynika z mojej nieśmiałości, jednak dopiero niedawno odkryłem, że to naprawdę mnie blokuję i to dość mocno. Z drugiej strony nieśmialłość może wynikać z mojej "budowy".. Jestem chudym chłopakiem, na 177 cm ważę z 58 kg? Twarz mam raczej dziecięcą i po prostuję nie czuję się jak facet..Nie mogę się nigdzie zapisać, bo problemy finansowe na to nie pozwalają.
Ahaaa - przypomniałem sobie jeszcze jedno.. Czasami nie lubię rozmawiać, gdyż mam pewne kompleksy, które raczej opisałem powyżej i mam wrażenie, że ludzie nie chcą gadać np. z takim "brzydalem" (uważam się za przeciętnego, ale raczej jak już iść radykalniej to poniżej przeciętnej) jak ja. Do dziewczyn nie podchodzę, bo sobie myślę, że taka ładna dziewczyna to może mieć każdego, a z takim brzydalem będzie się męczyć rozmową. Swoją drogą tak myślę, że też wygląd może być problemem CZĘŚCIOWYM w mojej komunikacji, ale głównym jest ten strach przed ciszą, że to moja wina i brak tematów?
To chyba tyle, napisałem raczej najważniejsze moje "problemy", które dla większości mogą się wydać śmieszne, ale mnie to naprawdę ogranicza. Ta ciągła myśl, że jestem beznadziejny, że tylko przy mnie nikt się nie odzywa jest tragiczna.
Przepraszam bardzo jeśli wybrałem zły dział, wydał mi się najbardziej odpowiedni.
Pozdrawiam serdecznie i liczę na pomoc, naprawdę bardzo liczę. Na wszelkie pytania odpowiem.