O alkoholu wiem co nieco. Mój ojciec jest alkoholikiem. Miałam to szczęście, że moi rodzice w pore się rozwiedli i nie musiałam długo oglądać co ojciec potrafił. I najgorsze jest to że wiem, a robię to samo. Wpędzam się w to. Nie muszę pić, przez 1,5 miesiąca nie piłam jak moja mama była u mnie, tylko wyjechała znowu zaczęłam. boję się być sama, mam rózne fobie i lęki z tym związane. Alkohol sprawia, że czuję sie pewniej, oczywiście danego dnia, na drugi jest gorzej. Zdarzyło mi sie że nie poszłam od pracy bo byłam skacowana. Brzydziłam się ojcem, ludzmi którzy piją, nie rozumiałam, jak mozna się upijać, teraz wiem, ale nie rozumiem. Jem nie wiele. Zmieniłam sie bardzo. byłam odpowiedzialna osbą ambitną, chociaż niezbyt zdolną, sumienną. Teraz zawałam sprawy zawodowe, domowe. Ktoś cos do mnie mówi i ja nie wiem o co mu chodzi, cos czytam i powtarzam to samo kilkanaście razy i nadal nie wiem o co chodzi. Jak tak dlej pójdzie stracę prace - pracuję umysłowo. Mam faceta, który wie o moich fobiach skonnościach. W wieku 15 lat próbowałam popełnić samobójstwo ze stachu, ok. roku temu przy nim próbowałam wyskoczy ć przez okno. Jest sprytny więc mnie złapał. Nie lubię siebie bo jestem nikim, zerem, nie mam przyjaciół, sama ich odrzuciłam. Dlaczego? nie wiem. Kilka razy zawiodłam sie w zyciu, na pseudoprzyjaciółkach, na facetach, którym chodziło o seks, Wierzyłam kiedyś w miłość, dobro już nie wierzę. Wszystko straciło sens. Kochałam raz w życiu, zostałam wykorzystana upokorzona. Długo nie mogłam się otrząsnąc. Stałam przed lustrem i biłam siebie po twarzy, że bylam tak głupia. Zaczęłam się bawić uczuciami facetów, miałam ich za nic. Przez następne 1,5 roku dokuczyłam każdemu kto stanął na mojej drodze i nie pozowliłam zbliżyc się nikomu emocjonalnie do mnie. Wyzbyłam się uczuć, bo wydawało mi sie zę tak będzie lątwiej, ale czuje się pusta. Jestem w związku, ale nie umiem kochać. Cud, że on ze mną wytrzymuje. Dużo by pisać jeszcze o mnie, bo jestem emocjonalnym poprancem. Właściwie to juz nie wiem kim jestem, ale jest mi źle. Mój szczeniak wnosi trochę radości, te głupoty, zaczepki, obowiązek wyjścia, nakarmienia. To że wracam do domu i ktoś się cieszy na mój widok, bo mój facet jest tylko w weekendy.