Skocz do zawartości
Nerwica.com

Anitas27

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Anitas27

  1. Ze mną jest tak, że od roku piję min.3 piwa dziennie, jak przesadzę, wtedy zdarza się, że nie piję 1 dzień, potem wracając z pracy wftępuję tradycyjnie po max.2 piwa, a potem najczęściej jest mało i idę po następne. Efekt - wstaję rano zmęczona, jestem nieprzytomna w pracy, wiele razy przed pójściem do pracy wymiotuję i idę, ręce mi się trzęsą, 0 koncentracji, odliczam godziny do końca. Najgorsze, że gdy wracam, znowu robię to samo. Po alkoholu czuję się pewniej, wydaje mi się że więcej mogę, jestem odważniejsza. Ale za długo to trwa i czuję się co raz gorzej.
  2. łatwo powiedzieć, trudniej wykonac. rozstanie boli długo, gdy sie kogoś kochało, gdy ktoś postępował nie fair, gdy nie wiadomo dlaczego odchodzi. Bo jest się złą partia np...
  3. Anitas27

    Beznadziejność

    O alkoholu wiem co nieco. Mój ojciec jest alkoholikiem. Miałam to szczęście, że moi rodzice w pore się rozwiedli i nie musiałam długo oglądać co ojciec potrafił. I najgorsze jest to że wiem, a robię to samo. Wpędzam się w to. Nie muszę pić, przez 1,5 miesiąca nie piłam jak moja mama była u mnie, tylko wyjechała znowu zaczęłam. boję się być sama, mam rózne fobie i lęki z tym związane. Alkohol sprawia, że czuję sie pewniej, oczywiście danego dnia, na drugi jest gorzej. Zdarzyło mi sie że nie poszłam od pracy bo byłam skacowana. Brzydziłam się ojcem, ludzmi którzy piją, nie rozumiałam, jak mozna się upijać, teraz wiem, ale nie rozumiem. Jem nie wiele. Zmieniłam sie bardzo. byłam odpowiedzialna osbą ambitną, chociaż niezbyt zdolną, sumienną. Teraz zawałam sprawy zawodowe, domowe. Ktoś cos do mnie mówi i ja nie wiem o co mu chodzi, cos czytam i powtarzam to samo kilkanaście razy i nadal nie wiem o co chodzi. Jak tak dlej pójdzie stracę prace - pracuję umysłowo. Mam faceta, który wie o moich fobiach skonnościach. W wieku 15 lat próbowałam popełnić samobójstwo ze stachu, ok. roku temu przy nim próbowałam wyskoczy ć przez okno. Jest sprytny więc mnie złapał. Nie lubię siebie bo jestem nikim, zerem, nie mam przyjaciół, sama ich odrzuciłam. Dlaczego? nie wiem. Kilka razy zawiodłam sie w zyciu, na pseudoprzyjaciółkach, na facetach, którym chodziło o seks, Wierzyłam kiedyś w miłość, dobro już nie wierzę. Wszystko straciło sens. Kochałam raz w życiu, zostałam wykorzystana upokorzona. Długo nie mogłam się otrząsnąc. Stałam przed lustrem i biłam siebie po twarzy, że bylam tak głupia. Zaczęłam się bawić uczuciami facetów, miałam ich za nic. Przez następne 1,5 roku dokuczyłam każdemu kto stanął na mojej drodze i nie pozowliłam zbliżyc się nikomu emocjonalnie do mnie. Wyzbyłam się uczuć, bo wydawało mi sie zę tak będzie lątwiej, ale czuje się pusta. Jestem w związku, ale nie umiem kochać. Cud, że on ze mną wytrzymuje. Dużo by pisać jeszcze o mnie, bo jestem emocjonalnym poprancem. Właściwie to juz nie wiem kim jestem, ale jest mi źle. Mój szczeniak wnosi trochę radości, te głupoty, zaczepki, obowiązek wyjścia, nakarmienia. To że wracam do domu i ktoś się cieszy na mój widok, bo mój facet jest tylko w weekendy.
  4. Anitas27

    Beznadziejność

    Witam. Jestem tu po raz pierwszy. Mam już dosyć siebie, swojego złego, często nerwowego nastroju. "Warczę" na bliskich, na wsópracowników. Uwarzam sieiie za beznadziejną, nic nie umiem , nie potrafię, wszystko robię źle. Od roku nie umiem sobie odmówić alkoholu (w tej chwili tej piję), nie wiem, w czym ami to pomaga, ale potrzebuję. Wracam z pracy co dzień mówiąc, że już nie kupię piwa, ale co dzień jest to samo, wracam, kupuję jedno lub 2 potem jak zasmakuję ide po następne. Nic mnie nie cieszy. Miewam myśli żeby nie chodzić do pracy, nic mi się nie chce tam robić, na niczym nie mogę się skoncentrować...a ponad rok temu kończyłam tam staż i zrobili wszystko żeby mnie zostawić. Przychodzę do domu nic nie robię, siedze piję piwo i palę papierosy, użalam się nad sobą i płaczę. Jedyne co mnie wyciągnie z domu to 3,5 miesięczne szczenię. Chyba je oddam bo jestem nieodpowiedzialna. Nie wiem co się ze mną stało. Byłam spokojną, raczej nieśmiałą dziewczyną, która zawsze czuła się jakaś niedowartościowana. Moja mam zawsze mówiła, że moje koleżanki lepiej coś robią ode mnie. Krytykowała mnie na każdym kroku. Starałam się dorównać, zawsze byłam ambitna. Ale tereaz nie robię nic, zapisałam się na kurs z niemieckiego i nie chodzę, do pracy nie mam ochot iść, bo i tak nie mogę się skupić, zerwałam kontakt ze wszystkimi znajomymi, nie mam już nikogo. Ciągle mam ochotę popełnić samobójstwo, ale czegoś się boję. Zawsze wierzyłam, że warto żyć bo może się coś zmienić, żal mi było czegoś przegapić, ale teraz już nie wierzę. Gdyby nie szczeniak, którego mi szkoda, chyba zrobiłabym to dzisiaj. EEEEEE szkoda słów.
×