Skocz do zawartości
Nerwica.com

duchociastna.kaczka

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez duchociastna.kaczka

  1. duchociastna.kaczka

    Witam

    i dziękuję za pomoc. jedyme forum na którym nie zostałam zdołowana :)
  2. Przyjaciółki nie mam od roku. Wyszła za mąż za starszego ale zaborczego pana, a on nie akceptował że ma znajomych i przyjaciół. Może głupio zabrzmi ale postawił jej ultimatum- albo on albo reszta. A ona zakochana dokonała wyboru. Też bolało ale szybko pogodziłam się z tym. Cieszę się, że spełniło się jej marzenie i po wielu trudach zdobyła tego faceta - ale to tak off topic. Z pozostałymi znajomymi nie jest do końca tak, że moge im się do wszystkiego przyznać. Są to przeważnie ludzie którzy odnieśli duży sukces zawodowy. Na początku wszyscy jechaliśmy na jednym wózku, potem znajomi porobili kariery zawodowe, a ja z racji wykształcenia humanistycznego cieszyłam się niezbyt dobrze płatną ale spokojną i pewną pracą (zanim zmieniłam). Nie zazdrościłam nikomu, aczkolwiek przyznam, że potrafili pojechać mi na ambicji mówiąc: ,,Wszyscy zarabiają dużo lepiej od ciebie, a ty cały czas siedzisz w tej firmie i się uwsteczniasz ". Już raz zwierzyłam się po pierwszej porażce, owszem współczuli ale przy okazji potraktowali trochę z góry. Skrytykowali mnie, że jestem niezaradna bo nie potrafię znaleźć pracy wśród porządnych ludzi i za normalne pieniądze. Albo słowa typu ,,popatrz wszystkim się powiodło tylko ty sobie nie radzisz". To zdołowało mnie jeszcze bardziej. Kiedy się spotykamy się opowiadamy o swoich szczęśliwych małżeństwach, o różnych duperelach, ale na temat pracy staram się nie schodzić bo zaczyna się wyścig- kto ma więcej, kto ma lepiej. W obliczu porażki poznałm ich prawdziwą twarz, a może jestem przewrażliwiona? Nie wiem...
  3. Dziękuję za radę. Co do pracy, jestem ambitna ale nigdy nie pracowałam na wysokich stanowiskach. Całe życie byłam szeregowym pracownikiem za niewielkie pieniądze ale cenioną przez pracodawcę, lubianą przez kolegów. Nie dążę na siłę do sukcesu, ale jak każdy chcę zarabiać trochę więcej. W atmosferze rywalizacji źle się czuję i staram się tego unikać. Poprostu nigdy nie zostałam tak potraktowana przez ludzi i to w dwóch firmach pod rząd. Czasem zastanawiam się czy to może ze mna na stare lata już coś nie tak(mam 32 lata). Po niefortunnych zmianach pracy pogorszyły się moje stosunki z ludźmi na polu prywatnym. Zauważyłam, że i znajomi jakoś mnie unikają, chociaz ich nie zadręczam tym, gorzej, wstydzę się przyznać do porażki. Mimo wszystko chyba widać po mnie tą frustrację.
  4. Nigdy nie miałam problemów z ludźmi, ani w pracy ani prywatnie. Zawsze byłam lubiana, radosna, garnęłam się do nich. W pracy przez wiele lat doceniana i szanowana. Problem w tym, że półtora roku temu zmieniłam pracę na lepiej płatną. Trafiłam na kierowniczkę która zamieniła życie w koszmar. Znerwicowana i przybita porażką zmieniłam pracę i trafiłam jeszcze gorzej- zespół dużo młodszych ode mnie dziewczyn, które na dzień dobry zrobiły ze mnie kozła ofiarnego.Nie ma sensu się rozpisywać co tam się działo, zostałam wdeptana w ziemię i stałam się wrakiem człowieka. A na koniec obrażona i zwolniona. Może to dziwnie zabrzmi, ale przeżycia z pracą przez ostatnie półtora roku sprawiły, że zmieniłam stosunek do ludzi o 180 stopni. Zaczęłam się ich bać. Za tydzień zaczynam nową pracę i zamiast się cieszyć zastanawiam się co mnie złego w niej spotka. Przestałam się nawet spotykać z przyjaciółmi, gdyż jestem potwornie przygnębiona i kontakty międzyludzkie przestały sprawiać mi przyjemność. Boję sie mówić o porażkach, bo mam wrażenie, że zostanie do wykorzystane przeciwko mnie. Ja nigdy taka nie byłam, półtora roku koszmaru w nowych pracach tak mnie zmieniło. Czuję się przerażona i bezbronna. Mało tego chyba czuję się gorsza, że zrobiono ze mnie ofiarę i sobie nie poradziłam. Najgorsze jednak nie to co było, ale tego SKUTKI. Zostałam pozbawiona wiary w siebie, ludzie mnie przerażają, zaczełam ich postrzegać na zasadzie ,,w której chwili moga mnie zranić". Jeszcze dwa lata temu byłam zadowolona z siebie, ze swojego życia i nie przypuszczałam aby cokolwiek mogłoby to zburzyć, a jednak Wiem, że trzeba jakoś żyć, ale ja nie mogę wyjść z tego stanu. Co mam robić? Pomóżcie!
×