Skocz do zawartości
Nerwica.com

meth_moth

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez meth_moth

  1. meth_moth

    Cześć.

    Dzisiaj dzwoniłam do poradni zdrowia psychicznego. Najwcześniejszy termin przypada na 19.12. Chyba to jest jedyne wyjście...
  2. Mam za mało odwagi, żeby zrobić to sama. Nie wiem dlaczego, ale gdy jadę autobusem i na przeciwległym pasie widzę tira to modlę się, żeby wjechał w autobus. Zawsze siedzę najbliżej kierowcy, przed szybą. Kiedyś w szkole był alarm pożarowy, schowałam się w kantorku sprzątaczek i jakieś dziwne, irracjonalne uczucie nie pozwalało mi wyjść. Czasami chcę odkręcić gaz i zasnąć. Chcę żeby to się nie stało z mojej winy. Chcę umrzeć poprostu. Nagle i szybko.
  3. meth_moth

    Cześć.

    Chyba sama przed sobą boję się przyznać, że coś ze mną jest nie tak, nie umiem tego zaakceptować.
  4. meth_moth

    Cześć.

    Nawet podczas terapii zdarzało mi się wpaść w histerię bo np skończył się cukier w domu i matka na mnie nakrzyczała, bo krzywo ułożyłam buty w przedpokoju. Leki w zasadzie chyba miałam tylko po to, żeby nie robić krzywdy sobie i innym... A ja nie chcę być unieruchomiona, chcę mieć normalne, zdrowe i czyste myślenie bez tych dziwnych ataków.
  5. meth_moth

    Cześć.

    Leczyłam się przez rok, stwierdzono u mnie chorobę afektywną-dwubiegunową oraz osobowość typu borderline. Któregoś dnia wyrzuciłam wszystkie leki i nie wróciłam nigdy więcej do psychoterapeuty i psychiatry, ponieważ czułam się zwyczajnie na siłę otępiana... Wiecie, rodzice wciskali mi leki po których nie byłam w stanie robić nic innego po za leżeniem i gapieniem się w ścianę. Tak mi minął rok. Jakby mi ktoś mózg wyjął i na rok włozył do formaliny.
  6. meth_moth

    Cześć.

    Mówcie na mnie poprostu "M". Jestem dziewczyną. Mam osiemnaście lat, uczę się w liceum. Pierwszy raz pomyślałam o śmierci kiedy miałam trzynaście lat. Wtedy samobójstwo wydawało mi się sposobem na wszystko. Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 4 lata, od dziesięciu lat mieszka z nami nowy partner matki. Zdarzają się awantury jak w każdej rodzinie, chociaż moja matka dosyć często psychicznie mnie torturuje. Mam dziewczynę, która jest dziesięć lat ode mnie starsza. Mieszka w Londynie, opiekuje się mną w miarę możliwości a ja... A ja nie potrafię tego zaakceptować i przyjąć. Nie umiem pojąć, że ktokolwiek może dla mnie chcieć dobrze. Czuję się osamotniona. Od dobrych dwóch lat budzę się rano i czuję się zmęczona. Zaniedbuję siebie, nie potrafię często zjeść śniadania czy wykonać tak prostej czynności jak uczesanie włosów. Ciągle mnie coś boli. Nie ma dnia, żebym nie znalazła wymówki, żeby nie iść do szkoły. Codziennie wstaję rano z bólem, od bólu głowy po ból kostki. Jestem ciągle zmęczona i sfrustrowana. Wpadam w ataki szału, demoluję pokój, zdarzyło mi się wybić szybę w czyimś samochodzie. Walę pięściami w ściany, sprawiam masę przykrości najważniejszej kobiecie mojego życia jaką jest moja dziewczyna, rozdrapuję sobie skórę, tnę ramiona żyletką, wyrywam sobie włosy a na koniec rzucam się na podłogę, gdzie w histerycznym płaczu modlę się o nagłą i szybką śmierć, bo mimo wszystko brak mi odwagi na samobójstwo. Wyję i marzę, żeby ten koszmar się skończył. Żeby spadł grom z jasnego nieba i mnie zabił. Czuję wstęt sama do siebie, ponieważ nie jestem idealną córką, uczennicą i wymarzoną dziewczyną o nieskazitelnej cerze i kobiecych kształtach. Nienawidzę siebie. Cześć, jestem M. i czuję się jak ostatnia psycholka.
×