Skocz do zawartości
Nerwica.com

arturk

Użytkownik
  • Postów

    177
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez arturk

  1. no to ja jestem chyba wyjątkowym przypadkiem, bo jesien nastraja mnie najlepiej i zima, najgorzej znosze lato, upały, chowam się gdzie tylko się da. Kiedys zawsze byłem zjarany (przed nerwicą), teraz blady jak ściana, bo uciekam przed słońcem i upałami, zawsze mi duszno i słabo. Jesień i zima to dla mnie raj. Chociaż i wtedy mam jazdy, ale przynajmniej nie są związane z upałami.

  2. lukas zajebi.ta historia hehe, skąd ja to znam? :D albo raczej ;''( bo to na bank jest jeden z powodów mojej nerwicy, były okresy całych wakacji dzień w dzień z tymi gównami i to pozostawiło ślady, do tego stresujace, zmienne życie i jestem sobą ;/ Ostrzegam wszyyystkich przed tą całą ferajną złudnych przyjemności, one w rezultacie dają koszmarne efekty zdrowotne!

  3. a nie macie przy tym takiego uczucia jakbyście tęsknili za poprzednim życiem? Tzn za czymś czego niema bo tak się wydaje, ale gdzieś w głębi wydaje mi się, że to moje poprzednie życie, takie wspaniałe czyste,cudowne,kozackie, byłem piękny bogaty i światowy, odrzucam myśli o kilku żywotach, ponieważ jestm głęboko wierzący, ale mam takie uczucia, ale to już od daaawna, nawet z okresu ataków nerwicy. Pozatym podczas tego typu ataku dokładnie tak bym to określił "smutek, tęsknota, strach" - smucę się, że życie nie jest takie jak sobie wyobrażałem dopóki go nie poznałem, tęsknie za dzieciństwem i beztroską, a boję się życia i śmierci. Ogólnie to uczucie nie jest mi obce, ale zaznacze, że jest jednym z przyjemniejszych etapów tej kur.y ;D

  4. No właśnie tak jak napisalem, nerwicę mam na pewno, stwierdzoną przez specjalistów, także to wiem. Ataki duszności mam wyłącznie wtedy gdy mnie zaczyna brać (sami wiecie ;) ) po wysiłku fizycznym nie zauważyłem. Odkąd zacząłem ćwiczyć, czułem się lepiej, odpusciłem na jakiś miesiąc i znów mam totalne wiksy! Ostatnio staram się wrócić z okresu sprzed roku, kiedy to po uświadomieniu sobie po zestawie badań, że nie choruję na nic "fizycznie" było znacznie lepeij. Ostatnio właśnie na forum poczytałem o świstach, zacząłem "świstac" no i znów wkrętka, że jestem chory tym razem na astme. Biorąc pod uwagę to, że moje lęki od zawsze skoncentrowane są praktycznie wyłącznie na płucach, możecie sobie wyobrazić mój obecny stan hehe ;D Boję się tych badań, ale uważam, że raczej astmy niemam, tylko od nerwicy duszności i to powoduje tez świsty. Szczerze chciałbym aby tak było. Pozdro świry ;)

  5. a co jeśli mam świsty, ale wysiłek fizyczny raczej mnie usprawnia oddechowo. Np. potrafię zrobić 100 pompek za jednym podejściem, i wtedy czuję się wręcz lepiej. Słyszałem, że wysiłek fizyczny i różnego rodzaju ćwiczenia są wskazane przy nerwicy. Ja nerwicę mam na pewno, obawiam się jednak, ze mam astmę. Pytam więc czy świsty muszą oznaczać astmę. Nie chcę iść na badania bo nie lubie ich robić więc pytam i proszę nie odpowiadać, zebym szedł na badania ok? ;) Dzięki.

  6. Moim drodzy otóż świadomość jest naszym najgorszym przekleństwem... Za dużo myślimy, przejmujemy się, przeżywamy mało znaczące dla innego człowieka sytuacje, sami się katujemy, to później skutkuje mało odpornym układem nerwowym podrażnianym przez lata co kończy się właśnie nerwicą. Pytacie dlaczego? Odpowiadam, jesteśmy zbyt wrażliwi na otoczenie, ja wiedziałem o tym zawsze, mimo, że nie raz udawałem twardziela przed innymi i przed samym sobą, to wiem dokładnie jaki jestem - WRAŻLIWY... Czy zdazryło sie wam taka sytuacja w której zostaliście np.obrażeni w jakiś sposób, wcale nie wyjątkowo rzucający sie w oczy i uszy innym, którzy za miesiąc nie beda pamiętać tego zdarzenia, a my katujemy się myślimy co zrobić, że wszyscy pamiętają, przeżywamy to wszystko właśnie z miesiąc! Ja tak mam, inni nie zwracają na coś takiego uwagi, ja rozmyślam o tym, nie mogąc skupić się na niczym innym i to mni dręczy. W końcu musiało się coś wytworzyć skoro tak się katuję odkąd pamiętam. Moja nerwica to połączenie tęsknoty, żalu i smutku wraz z okroppnymi dusznościami i myślą, że zaraz umrę uduszę się - tak właśnie wyglądają ataki paniki, które ostatnio w miarę potrafię opanować, ale to jest coś okropnego, fakt cos jak kara tu na ziemi! DObra się rozp;isałem, myślę, że macie bardzo podobnie więc chciałem przekazać co ja czuje ;) Pozdrowienia.

  7. Również nie całość czytałem, ale fakt szacunek dla tej Pani, dała radę. W głębi duszy zazdroszczę bardzo, jednocześnie uważam, że to nic złego, bo zazdrościć zdrowia nie jest przecież grzechem, większość ma je za darmo a zazdroszczą zwykłych przyziemnych głupot i to też mnie boli ;/ patrzac z innej strony myślę sobie... "przeciez to ich problem, ja nie będę odpowiadał za grzechy innych, ale kiedy zaczynają one dotykać mojej osoby, robi się źle..." ŻYCIE...

  8. wooojto lepiej nie pisz takich rzeczy bo cie baby zaraz zeżrą :D ale fakt na kacu tragedy!!! a wiecei co tak wokol nie zauwazam osob z podobnymi objawami jak ja a tyle nas jest!!! Pewnie wielu moich znajomkow ma to samo, ale boja sie ujawnic zreszta jak i ja :/

  9. No ja nie wątpie w waszą inteligencję, ale takie tu interesujące i niezwykłe rzeczy mi tu piszecie, ze naprawdę mogę się tu wiele dowiedzieć :| zakończmy ten temat bo to sie robi już nudne, może na jakimś innym sobie podyskutuje bo widze, że spięte jestescie ;/

  10. nooo Polina wkońcu coś mądrego napisałaś bo mnie zajebiście rozśmieszyłyście robiąc ze mnie alkoholika. Tak jak napisałem wcześniej - 90% ludzi w moim wieku musiałoby być nimi, a too juz z naszą kochana Polską dobrze by nie było, ale te żyłki to niektórym tu juz grubo popuchły :P rozumiem, że łatwiej się wygadać w necie ale nie wyciągajcie błednych wniosków na podstawie kilku zdań napisanych przez niewiadomo kogo. Nie znacie mnie a Ty bethi uwierz mi - niewinny to ja nie jestem ;)

  11. No tak to jest wdać się w dyskusję z kobietami :) ja chciałem się dowiedziec tylko czy ktoś ma podobne problemy jak ja a te mnie juz na AA wysyłają!!! :D dobra pewnie macie rację że alko jest zły, ale przeczytajcie moje poprzednie posty, w których wyraźnie jest napisane, ze ja niemam problemów z alkoholem, piję praktycznie w weekendy, by zabić lęk przed baletami - tego wam tłumaczyć przecież nie muszę, ale wiecie co?? pomaga, uwierzcie, że lęki mijają, gorzej jest na 2 dzień i to jest mój problem, a nie alkohol, używam go raz w tygodniu jak 90 no może przesadziłem, ale większość ludzi w moim wieku!!! Więc nie wkręcajcie mi alkoholizmu drogie koleżanki. Skoro już weszliśmy w temat - odpisałem na zarzuty ;) Pozdrawiam i czekam na kolejne posty, ciekaw jestem co teraz wymyślicie ;)

  12. polina tu nie chodzi o brak wlasnego zdania i powiem szczerze ze draznia mnie ludzie ktorzy wyciągaja bezpodstawne, nie poparte niczym wnioski wiec daruj sobie probe wyprowadzenia mnie z rownowagi. Jesli zatem chodzi o picie w moich kregach to jest najmniejsze zlo, a jak wczesniej pisalem odmowilem sobie wlasciwie wszystkiego, co wiec mi pozostalo? Chodzenie z dziewczyna za reke do parku??? :| Ja moze tu trche nie pasuje, ale no kuurrr.. przeciez zycie jest by troche z niego zaczerpnac przyjemnosci.. achh szkoda gadac - pisac, widze, ze tu wszyscy sie sadza do mnie. Pozdro.

  13. dobra agapla nie powinienem pic masz racje ale powiem cos wiecej moje problemy nie zaczely sie od alkoholu ale od uzywek o mocniejszym dzialaniu, niechce mowic wprost kazdy wie o czym mowie. nigdy nie stronilem od uzywek, teraz odmowilem sobie wszystkiego i zostalem jedynie przy alkoholu. Na codzien nie pale nawet fajek, tylko ostro zapijam, musze sie i tego pozbyc fakt ;/ ciezko bedzie bo znam duzo ludzi i trzeba sie z nimi czasami napic no tak po polsku poprostu!!! Wstyd by bylo sie nie napic, ale z 2 strony wazniejsze jest moje zdrowie, ale z 3 strony co sie w tym zyciu liczy... sam niewiem, jestem zagubiony totalnie, to pewnie jeden z powodow moich lekow. Ty kolego ktory piszesz o piciu wody lub sokow na kaca itp itd, czy Ty na pewno jestes lekowcem? Bo wiesz ja tez duzo piję, jem dużo białka i nawet warzywa, ale to nic nie pomaga więc albo mam inny organizm albo Ty nie masz lęków :) Szkoda, że mój temat został wrzucony do jednego worka z tym, ale trudno, życie nie jest sprawiedliwe ;) żarcik, pozdro.

  14. heh sam nawet kiedys myslalem o zalozeniu takiego tematu. masz szczupak racje choroba ta dotyka ludzi inteligentnych a przedwwszystkim wrazliwych emocjonalnie - zgadzam sie w 100 procentach!!! nie uważam sie za głupka, ale nie mam tez niewyobrazalnego ego, ale widze, ze niektorzy moi znajomi maja wszystko gdzies zyja z dnia na dzien zadnych ambicji i dazenia do celu i tak im leci i tak sobie kiedys umra ich pochopwaja i bedzie gitarka, ich to ie przeraza. Ja natomiast analizuje każde swoje posunięcie, jestem jednak człowiekeime wiec popelniam tez blędy które analizuje skolei po ich nastąpieniu i tak w kółko - za duzo myślimy o zyciu o ludziach, o wszystkim i to jest ten bodziec mysle. O macie najlepszy przyklad jak wszystko przeanalizowalem :) pozdrawiam.

  15. tak jest byłem we włoszech wiem coś o tym ;) lepiej nie czytam o żadnych beriolozach bo se nawlewam niepotrzebnie wiesz jak jest ;/ no kace są fatality choć i tak jest o wieeele lepiej niż było kiedyś, bo uświadomiłem sobie co sie ze mna dzieje. Dopóki nie wiedziałem, że mam nerwicę myślałem, że umieram centralnie! zapomniałem napisać, że studiuję a wiadomo z czym się to wiąże (studiuje zaocznie) więc te weekendy ostatnio są osssstre! I tak jest ze mna znacznie lepiej niż w kwietniu 2006 od kiedy zaczeły sie poważne jazdy po alko i utrzymywały się poźniej tygodniami, teraz już sobie to jakoś tłumaczę, żadnych leków tylko ziołowe jakieś herbatki. Kiedyś brałem hyzdroxyzyne ale postanowilem odpuścić po 1 opakowaniu bo chcę to szajstwo sam przezwyciężyć a to już 2 rok walki. Dobra miło, że ktoś się wdał w dyskusję ale muszę lecieć dalej. Dziś nie jest tak źle więc mogę sobie trochę polatać. Dzieki za rozmowę i do zobaczenia (w postach oczywiście).

  16. Hehe wporządku z Ciebie gość Bogdan, a co do słowaka to.. hmm cóż mam nadzieję, że twoja wizja z dworcem albo powtórka z rozrywki słowaka mnie nie dotkną. Alko nie jest moim problemem w tygodniu - ja pracuję od rana do wieczora, po robocie spotykam się z dziewczyną jak większość ludzi w moim wieku ale w weekendy jest najgorzej. Boję się dalekich wyjazdów i tłumów ludzi itp itd jak większośc z nas coż się będę rozpisywał, każdy wie o co chodzi. Założyłem ten temat po to by się dowiedzieć czy ktoś ma podobne objawy jak ja i czy sa to efekty nerwicy czy zwykły kac którego przeżywam tochę bardziej intensywnie niż inni. Nie miałem zamiaru szukać tu odp na pytanie co zrobić żeby było pieknie, bo wiem, że nikt mi na nie nie odpowie. Wbrew pozorom jestem gościem twardo stąpającym po ziemi i nie liczę na wiele ale jak my wszyscy tu nerwicowcy potrzebuję czasem się wygadać a tu na forum jest najłatwiej. I miło gdy ktpś odpisze lub wejdzie w dyskusję na interesujący mnie temat. Agapla zadałaś dziwne pytanie po co tu pisze o tym - zadaj sobie więc to samo pytanie... po co to forum po co tu piszemy wszyscy, no wogóle trochę zaskoczony jestem, że osoba z podobnymi problemami o czym napisałaś zachowuje się w ten sposób. Mimo wszystko pozdro.

  17. Zgadza się Bogdan można się uchlać ale na 2 dzień to ja na alko patrzeć nie mogę ;) Napisałeś, ze straciłeś dużo... gdybym ja nie pił traciłbym pewnie jeszcze więcej bo wiesz jak jest z nami nerwicowcami... wyobraź sobie duszny zakopcony klub w podziemiach i będąc nerwicowcem spróbuj tam wejść na trzeźwo ;) wiesz dokąd zmierzam? bez alko ciężko mi się bawić a nie chcę tracić ekipy znajomości itd. raz już to zrobiłęm, wycofałem się z takiego życia na pewien okres bo nie wiedziałem co się ze mna dzieje, kiedy jednak odkryłem, że alkohol jest lekiem na całe to zło - choć tylko na chwilę, to jednak muszę się upić żeby jechać z bandą na mecz czy do innego miasta na balety. Niewiem jak to by było gdybym nie pił - znów się wycofać, odpuścić? masz napewno rację - alkohol nie jest lekiem na nic ale w tym przypadku.. hmm

  18. Witam, mam ten sam problem, objawy identyczne, najbardziej przerazajaca jest jednak ta dusznosc. Zaznaczam, ze ja odpuszczam tylko wtedy gdy naprawde wiem ze nie poradze, zazwyczaj chodze, poniewaz jestem czlowiekiem gleboko wierzacym i tlumacze sobie to w ten sposob: jest to moja kara za wszystkie grzechy, musze sie meczyc ale nie moge odpuscic, bo jak odpuszcze to jest to oznaka mojej slabosci i niewiernosci... to jest moja droga krzyzowa tu na ziemi. czasem jednak nie daje rady i wychodze albo nie ide wcale ;/ być może słaby jestem i niewierny... sam czasem niewiem co jest ze mna nie tak. Spróbuj jednak teorii ktora mnie trzyma. Pozdrawiam.

  19. Witam,

    zawsze po imprezie budzę się rano i przezywam koszmar!!! duszności zawroty głowy drętwienie kończyn i nasilone lęki. To wszystko po spożyciu alkoholu, np. właśnie teraz tego doświadczam. Ze względu, że nie stronię od alkoholu i często się bawię jestem na to skazany, jednak ludzie bawiący się ze mna na 2 dzień owszem nie czują się wspaniale, lecz to zwykły kac a ja świruje niemiłosiernie ;/ czy ktoś ma podobne objawy? tyl,ko proszę nie piszcie zebym przestal pic bo to sie nie da ;)

  20. no to temat dla mnie, równiez jestem wrażliwym wewnętrznie człowiekiem, uważam się za inteligentnego, delikatnego chlopaczyne i wcale nie mam wysokiego ego. Skończyłem studia jestem inżynierem teraz robie mgra i jestem z siebie dumny ale mam hardcorowa przeszlość ;/ dragi... oj było tego troche ziele, amfinka, a nawet bieluń (silna substancja powodująca nawet ślepotę) - młody i głupi byłem. Jazdy były rózne najgorsze po bieluniu jak z chłopakami poślepliśmy na 3 dni hehe, po trawencji był luz - śmichy hihy, no i ostatni raz jak zazylem amfi 2002 wrzesien - pamiętam jak dziś... na 2 dzien tragedia kompletna - nie wiedzialem co sie ze mna dzieje - od tego momentu podejrzewam zaczeły sie moje lęki bo tak mnie spięło, że nie potreafiłem się wysfobodzic. PÓźniej już tylko jaranie przez jakies 2-3 lata i od tamtego czasu 0 dragów - zastąpiłem je alko ;) świetnie!!! na początku było świetnie - czułmk sie wkońcu jak prawdziwy polak bo piliśmy dużo i bawiliśmy się świetnie, ale od jakichś 2 lat 2 dzień po libacji alkoholowej poprostu mnie zabiera!!! takie lęki, że zdechnę, że się uduszę, ręce drętwieją itp, masakra!!! ale jak myślę o dragach to wole już to alko!!! nie biorę nic tylko zapijam na balangach, których ostatnio też się wystrzegam, bo boję się poprostu, że coś mi się stanie i będę chciał uciec ale dokąd... będę daleko od domu, w którym jedynie czuję się bezpiecznie i to też nie zawsze... teraz też jestem cykniety ale jest luzik, jutro bedzie gorzej, ale ja już musze zapić, chyba jestem alkoholikiem niestety ;/ miałem różne jazdy po trawunio i innych specyfikach, więc "zwii" się nic nie łąm jakoś to pójdzie sobie, u mnie poszło ale i tak jakiś inny iż wszyscy jestem, z tym, że jestem sobą poprostu... jestem sobą... taka ma natura - wrażliwy na życie, też taki jesteś, ale ochłoń będziew git i trzymaj się tej panny ona jest twym wybawieniem, eż mam taką ;) wyluzuj trochę i dawaj znak jak z Tobą. Pozdro.

  21. a czy macie wyjątkowo trudne chwile na kacu? ja pod wpływem alkoholu czuje się świetnie ale każdy ranek to dla mnie tragedia!!! ledwo co dysze, prawie nie czuję tlenu co wiąże się z silnymi lękami, zawrotami głowy i drętwieniem kończyn ;/ to jest coś okropnego i pytanie czy tylko to mój lęk? bo nie wyczytałem tutaj u nikogo podobnych objawów. napisac muszę, że jakies 7 lat temu przeszedłem stan gruźliczy - mam niewielkie zwapnienia płuc, ale to ponoć nic groźnego, lekarz powiedział, że połowa polaków to ma, jakoś mu jednak nie wierzę. od tamtego momentu jestem przewrażliwiony na punkcie moich płuc ;/ ciągle boję się, że mi sie coś z nimni stanie i ... deeeead ;(

  22. witam serdecznie ja tu pierwszy raz. Mam nerwice lękową od kwietnia 2006 po ostrej libacji, których było wiele wcześniej, choć i wcześniej od czasu do czasu mnie coś chwyciło ale to raz w roku a od kwietnia już żyję z tą suką za pan brat. Ogólnie jest lepiej niz bylo na poczatku ale są okresy ze nie daje rady, nie poddaję się jednak i jakoś brnę przez to skomlikowane i nie w sprawiedliwe życie... cóz zrobić. ostatnio kumpel który również jak ja dużo pracuje i studiuje powiedzial mi o pewnym specyfiku, mianowicie o SOKU Z NONI...pomafga szczególnie ludziom cieżko odczuwającym zmiany pór roku, z depresją, lękami itp. podnosi poziom serotoniny w organiźmie (jest to tzw. hormon szczęścia, dzięki niemau jesteśmy optymistycznie nastaiwnie do zycia) analogicznie ten kto ma niski poziom serotoniny jest deprechem ;) kumpel mówił, że jego cała rodzina i pije ten sok i pomaga na wiele dolegliwości, szczególnie w dołach depresjach, ale i wzmacnia organizm. Pomyślałem w sam raz dla mnie i pije już 4 dzień, na razie nie czuję zmian, jednak bywa tak, że skutki picia soku z noni odczuwalne sa dopiero po miesiącach, w zależności od organizmu. poczytajcie sobie o tym w internecie, można go kupić w aptekach na zamówienie, kosztuje ok 50 zł 500 ml. polecam spróbować, ponoć to największe odkrycie w dziedzinie medycyny naturalnej ostatnich lat. Polinezyjczycy używali go od tysięcy lat lecz ich tajemnicę świat zachodu odkrył dopiero pod koniec XX wieku. Troche o tym czytałem, polecam i wam. Pozdrawiam i powodzenia, dajcie znać jaki ma na was wpływ.

×