Skocz do zawartości
Nerwica.com

nwckg

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nwckg

  1. On wie o wszystkim, rozumie to, ale ciezko mu podczas kłotni sluchac, jak to on nie jest zły i że bedzie kiedys jak mój ojciec. Bo kto by wytrzymywał takie gadanie?
  2. Witam, jestem w związku z chłopakiem od ponad roku. Powiedziałabym, że nasz związek jest burzliwy ze względu na to, że mamy silne charaktery. Ale ja to nie o tym.. Mam mieszane uczucia co do mojego chłopaka. Raz mam wrażenie, że go kocham i nie moge bez niego życ a nastepnym razem go nienawidze i nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Oczywiście te negatywne emocje, staram się ukrywać, ale wychodzi to tak, że czepiam sie go o byle co, żeby się wyżyć na nim za to, że go 'nienawidze' i kończy się to kłótnią. W kłótni wiele razy z nim zrywałam, bo wtedy myślałam , ze to dobre, ale za 10 minut tego żałowałam, bo przecież ja nie moge bez niego życ . Ze skrajności w skrajność. Cały czas nachodza mnie mysli, ze moze to nie z nim powinnam byc, ze go nie kocham, ze on bedzie dla mnie zly. Perspektywa tego, ze mój mąż moze byc taki sam jak moj ojciec przeraza mnie do tego stopnia, ze wpadam w panike i zaczynam czepiac sie mojego chłopaka o byle co. Wychwytuje drobnostki i z tego robie kłotnie. Np kłócilismy się , bardzo nerwowo, ja powiedzialam mu wiele rzeczy i wulgaryzmow w jego strone i on mi powiedzial , ze zachowuje sie jak debilka i baran. Powtarzal to wielokrotnie. I oczywiscie moje mysli od razu sie skupily na tym, ze on mnie wyzywa, ze kiedys dojdzie do tego , ze mnie wyzwie od szmat, pobije i blablaba. Mimo tego, ze ja powiedziałam na niego duzo gorsze rzeczy.. Tak bardzo chcę uniknąc sytuacji , ktore byla w moim domu rodzinnym , ze chce mojego chlopaka ustawic tak ,zeby bylo jak ja sobie wymarze, żeby byl moim ideałem, ktory nigdy mnie nie skrzywdzi i sie na nim nie zawiode. Moj cały dzien objawia się myslami dotyczącymi tego, czy jest i bedzie on dla mnie dobry czy nie. Nie raz lezymy sobie i mysle sobie , ze jest on najlepszym czlowiekiem na swiecie,ale gdy zrobi mały ruch, ktory mi sie nie spodoba , do razu wszystko sie obraca o 180 stopni. Juz w glowie to, ze bedzie takki jak moj ojciec. I juz nawet nie wiem czy to jest tylko i wylacznie moja wina czy jego troche tez.. Ale moge tylko spekulowac, ze to samo byloby gdybym byla z kims innym, te same mysli by mnie nachodzily. Chce w tym zwiazku dominowac, ale chlopak mi na to nie pozwala, bo sam ma silny charakter. co robic.. Przepraszam, ze drugi raz zakladam ten temat, ale ze zgledu na mala ilosc wyswietlen tematu watpie,zeby mi ktos ospisal, ale bardzo licze na jakas odpowiedz
  3. Witam, jestem w związku z chłopakiem od ponad roku. Powiedziałabym, że nasz związek jest burzliwy ze względu na to, że mamy silne charaktery. Ale ja to nie o tym.. Mam mieszane uczucia co do mojego chłopaka. Raz mam wrażenie, że go kocham i nie moge bez niego życ a nastepnym razem go nienawidze i nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Oczywiście te negatywne emocje, staram się ukrywać, ale wychodzi to tak, że czepiam sie go o byle co, żeby się wyżyć na nim za to, że go 'nienawidze' i kończy się to kłótnią. W kłótni wiele razy z nim zrywałam, bo wtedy myślałam , ze to dobre, ale za 10 minut tego żałowałam, bo przecież ja nie moge bez niego życ . Ze skrajności w skrajność. Cały czas nachodza mnie mysli, ze moze to nie z nim powinnam byc, ze go nie kocham, ze on bedzie dla mnie zly. Perspektywa tego, ze mój mąż moze byc taki sam jak moj ojciec przeraza mnie do tego stopnia, ze wpadam w panike i zaczynam czepiac sie mojego chłopaka o byle co. Wychwytuje drobnostki i z tego robie kłotnie. Np kłócilismy się , bardzo nerwowo, ja powiedzialam mu wiele rzeczy i wulgaryzmow w jego strone i on mi powiedzial , ze zachowuje sie jak debilka i baran. Powtarzal to wielokrotnie. I oczywiscie moje mysli od razu sie skupily na tym, ze on mnie wyzywa, ze kiedys dojdzie do tego , ze mnie wyzwie od szmat, pobije i blablaba. Mimo tego, ze ja powiedziałam na niego duzo gorsze rzeczy.. Tak bardzo chcę uniknąc sytuacji , ktore byla w moim domu rodzinnym , ze chce mojego chlopaka ustawic tak ,zeby bylo jak ja sobie wymarze, żeby byl moim ideałem, ktory nigdy mnie nie skrzywdzi i sie na nim nie zawiode. Moj cały dzien objawia się myslami dotyczącymi tego, czy jest i bedzie on dla mnie dobry czy nie. Nie raz lezymy sobie i mysle sobie , ze jest on najlepszym czlowiekiem na swiecie,ale gdy zrobi mały ruch, ktory mi sie nie spodoba , do razu wszystko sie obraca o 180 stopni. Juz w glowie to, ze bedzie takki jak moj ojciec. I juz nawet nie wiem czy to jest tylko i wylacznie moja wina czy jego troche tez.. Ale moge tylko spekulowac, ze to samo byloby gdybym byla z kims innym, te same mysli by mnie nachodzily. Chce w tym zwiazku dominowac, ale chlopak mi na to nie pozwala, bo sam ma silny charakter. co robic..
  4. to ze ja mieszkam z chlopakiem, to kwestia przypadku, a nie cos zaplanowanego. Po prostu on mi to zaproponowal, gdy nie moglam znalezc wspollokatorek do stancji -- 02 kwi 2014, 22:03 -- I w nast roku tez woli mieszkac ze mna niz z kolegami, wiec chyba nie jestem taka straszna, jak mi sie wydawalo
  5. obronie sie :) moje pytanie nie bylo tylko przez to co przeczytalam, tylko głownie przez to, ze moje kolezanki dziwia mi się , ze chce mieszkac z chlopakim. Dlatego zaczelam sie zastanawiac nad tym i akurat wpadly na mnie te artykuly. Stad moje watpliwosci. Prosze bez smiania sie ze mnie
  6. No właśnie u nas mieszkanie razem zbliżyło nas do siebie. On zna wszystkie moje problemy, ja znam jego. Wiem, że moge na nim polegać w chorobie i cierpliwie wysłucha co mnie dręczy, nawet moje myśli związane z nn, które sa tak głupie, że go podziwiam, że wytrzymuje ze mną. jednak mimo to chce ze mna mieszkac zapol roku, nie z kolegami. Wiadomo, jest gorzej jak się pokłocimy, bo jednak chciałoby sie wtedy trzasnac drzwiami i wyjsc do swojego domu. Ale nic nie zastąpi przytulania się przed snem i takiego nawet wspolnego nudzenia się. stworzylam ten temat miedzy innymi dlatego,ze wiekszosc moich kolezanek dziwi mi sie , ze chce mieszkac z chlopakiem i ze one by nie chcialy.
  7. No ja właśnie mam takie samo zdanie na ten temat. Mieszkanie razem jest dobre, bo jestesmy wstanie stwierdzic, czy wytrzymamy ze soba non stop, dzielimy sie obowiazkami i poznajemy sie lepiej. Ja mieszkam z chłopakiem na stancji, bo studiujemy. On wolal mieszkac ze mna niz z kolegami, a ja nie mialam tez z kim innym i tak wyszlo, ze mieszkamy razem. W nast roku też chcemy mieszkać razem + moje kolezanki. Wydaje mi się , ze to dobre rozwiązanie. Ale ja jestem młoda i głupia i moge nie miec racji, wyczytam coś i zaraz mnie napadają lęki, dlatego prosze o rade :)
  8. Czytałam artykuły o tym, że jeśli pary zamieszkają ze sobą przed ślubem,to jest większe ryzyko rozwodu, wypalenia uczucia. Czy możecie się ze mną podzielić swoją opinią, najlepiej na podstawie własnych/ czyichś doswiadczen? :)
  9. Witam, od 1,5 roku leczę się na nn. Na początku choroby miałam myśli dotyczące zrobieniu komuś krzywdy, wkręcałam sobie, że jestem mordercą, pedofilem i Bóg wie czym jeszcze. Od pół roku nie mam tych mysli, zdałam sobie sprawe, ze sa tak idiotyczne, ze szkoda zawracac sobie nimi glowe. Cieszyłam się, ze to moze znak, że wyleczyłam się z nn. Niestety, to była zmyłka. Gdy nie mam mysli o zrobieniu komus krzywdy, mam mysli takie, ze ja bede skrzywdzona. Te mysli dotycza głownie mojego chlopaka. Panicznie boje się , ze mnie zrani. Wystarczy , ze przeczytam jakis artykul,ze jakis chlopak pobil dziewczyne, ja juz mam w glowie, ze moj chlopak pobije mnie. To samo jest ze zdrada. Wyobrazilam sobie dzisiaj sytuacje, gdy zdradza mnie on z taka dziewczyna. Te wyobrazenia byly tak realna, ze omal jestem pewna , ze kiedys do tego dojdzie. Oczywiscie jestem juz zla na niego i my wymawiam, ze mnie kiedys zdradzi, pobije itp itd... chociaz w ogole nie mam do tego powodu. Jak sobie z tym poradzic?
  10. Mam cos takiego, ze z byle powodu wybycham, a za 5 minut mi przechodzi i juz jest wszystko ok. Potrafie z euforii przejsc do rozpaczy i wscieklosci. Jak mi przejdzie to nawet nie pamietam, o co sie zezloscilam. Czego objawem moze to byc? -- 20 mar 2014, 20:18 -- Dodam , ze takie hustawki dotykaja mnie najczesciej gdy jestem z moim chlopakiem Przy nim potrafi mnie rozwcieczyc wszystko, o wszystko moge sie go przyczepic. rozdrabniam wlos na czworo. Z blahostki potrafie zrobic tragedie.
  11. Piszę tu, bo już nie wiem, co mam zrobić. Jestem z chłopakiem juz prawie od roku. Mamy po 20 lat, mieszkamy razem na stancji, bo studiujemy. Od grudnia nie biorę tabletek na nerwicę natrectw ( zaniedbalam to, nie miałam kiedy isc po leki a jak juz bylam to bylo zamkniete). Moze zaczne historie naszego zwiazku od poczatku. Gdy mielismy wybierac uczelnie na studia, pojawil sie wielki problem. Ja od zawsze marzyłam o Krk , ale on sie tam nie dostał. Prosił mnie zebym poszla z nim do jednego miasta, mowil ze nie da sobie bede mnie rady. Zrobilam to dla niego i dla siebie, bo sama bez niego bym tez nie wytrzymala. Opuscilam moje kolezanki i poszlam tylko z nim do innego miasta. W sumie mozna powiedziec, ze zrezygnowalam z marzeń dla niego. No ale czego się nie robi dla milosci? Nature mam taka, że jestem bardzo fochliwą osobą, potrafie sie go czepiac za byle co. Dopiero po jakims czasie zdaje sobie sprawe z tego, ze nie mam o co sie czepiac. Ale w momencie gdy mam ten moj niby powod, zapominam o wszystkim i mysle tylko o tym, co on zrobil, nawet nie myslac, ze moze on miec racje. dociera to do mnie dopiero pozniej, za pozno, gdy on juz jest wnerwiony na mnie. ale w sumie nie wiem do konca czy to jest moja wina. Wystarczy ze cos wyczytam w internecie np o damskich bokserach i zaraz wkrecam sobie w tej mojej glupiej glowie, ze on mnie bedzie kiedys bic, nie szanowac, wyzywac, zdradzac.. Caly czas tak mam. Male sprawy na ktore nikt by nie zwrocil uwagi, ja dopatruje sie jakiejs glebi i od razu robie awanture, albo strzelam focha. Juz sama mam tego dosyc. Bo widze do jakiego stanu ja go doprowadzilam. Wiele razy zdarzalo mu sie plakac przeze mnie, rzucac rzeczami, ogolnie wpadac w szal. Dopiero wtedy docieralo do mnie to co ja robie. ale na krotko, bo za kilka dni znow te same wkrety. Naprawde ja sie staram to trzymac a sobie, ale gdy to w sobie trzymam to mam wrazenie ze zaraz wybuchne ze zlosci. przez to moje glupie zachowanie, on juz mi nie ufa, ma do mnie inny stosunek, bo jeszcze kiedys piescil sie ze mna gdy mialam fochy, teraz ma to w dupie. Ale nie w tym problem. Problem jest w tym, ze ja mam wrazenie, ze wlasnie on mnie ma teraz za jakas nienormalna i w ogole nie bierze pod uwage moich problemow.Slysze caly czas jedno i to samo, ze przesadzam, ze sie uzalam nad soba itp itd. wydaje mi sie ze przez to, ze mieszkamy razem, jestem pochlonieta tylko nim, tylko jego mam w glowie. Caly czas mysle tylko o nim, non stop, no nie widze zycia bez niego. Juz mnie to meczy i wykancza. Moze dlatego sie czepiam go tak, bo chce zeby zmienil sie na ideal? Jest mi przykro, ze ja jestem tak bardzo nim pochlonieta i nie moge sobie z tym poradzic. Doradzcie mi, jak mozecie, co mam zrobic, zeby jakos uratowac ten zwiazek. przepraszam za niechlujne pisanie, ale pisalam to szybko. -- 10 mar 2014, 15:44 -- dodam jeszcze , ze u mnie zmienia się wszytsko w minute o 180 stopni. przez jakis czas jest cudownie, on zrobi maly niewinny kroczek i wszytsko sie zmienia, juz nie jest kochany wtedy, wtedy mam w glowie tylko to co robi zle, mam ochote mu wypominac wszystko, a zwlaszcza ten Krk.
  12. niech ona sobie robi co jej się podoba. Ja się przejmuje tylko tym jak Marcin do tego podchodzi. Rozumiem,że to jego siostra, ale jednak powinnam być dla niego ważniejsza od niej. To w końcu ze mną chcę spędzić resztę życia. A nie, on jej wiecznie broni. Mam dość. -- 22 lut 2014, 00:03 -- Łapa, z tą dziewczyną nie ma co liczyć na kompromis. Zresztą, nie zniosę tego, nienawidzę jej, nie mam zamiaru udawać,że wszystko jest okej. Dlaczego jakoś ja potrafię walczyć ze swoją rodziną , jeśli chodzi o niego, a on nie jest wstanie tego zrobić dla mnie? chciałabym, żeby popatrzył obiektywnie na te całe nasze kłótnie. Czy to tak wiele?
  13. chciałabym, ale nie mogę. nie mogę sobie darować tego, że nie jestem dla niego najważniejsza. I że co bym nie zrobiła i tak będę tą gorszą.
  14. I nie wiem co mam robić, żeby on przejrzał na oczy. Jest mi przykro, ponieważ dużo poświęciłam dla niego , a nie mogę liczyć na jego obronę , gdy ona na mnie naskakuje. I nie wiem, jak on reaguje jak ona coś powie na mnie złego. Pewnie nie robi nic, bo się boi jej sprzeciwić. Za to wiem, co on robi, jak ja coś powiem na nią...
  15. Mam rodzenstwo i wlasnie dlatego nie rozumiem jego zachowania. Jesli moja siostra krytykuje mojego chlopaka, to staram się jak moge bronic go. A on to co ona powie, wykorzystuje przeciwko mnie. Jesli doszloby do klotni miedzy nim a moja siostra, to bym spojrzala na sprawe obiektywnie a nie wyskoczyla od razu do niego z wrzaskiem. -- 21 lut 2014, 22:13 -- Wiem,że są to różne poziomy ważności. Nie byłabym zła gdyby traktował nas tak samo. Ale jeśli dojdzie do kłótni między mną a jego siostrą, to od razu ja jestem winna. Dopiero gdy mu to wytłumaczyłam i pokazałam rozmowę moją i jego siostry- powiedział , że obie przesadziłyśmy. Nawet przez myśl mu nie przyszło, że to może ona jest winna kłótni , nie ja. Zobaczył, że się rozpłakała(trafiłam w jej słaby punkt) stracił rozum i sie na mnie wydarł, nawet nie popatrząc na to co ona napisała.
  16. bierze jakies leki i chodzi do psychologa a co to ma do tematu?
  17. Jestem z chłopakiem od 11 miesięcy. Mimo tego,że jestem tak z nim długo, czuję się zawsze na drugim miejscu. Problemem jest jego siostra. Mimo tego,że mówi mi , że jestem najwazniejsza, to mam wrazenie, ze ja jestem zawsze na drugim planie. Otoz pół roku temu jego siostre zostawil chlopak, ona wpadla w depresje i od tej pory wszyscy koło niej skaczą i się z nią pieszczą, są na kazde jej zachowanie, łącznie z moim chłopakiem. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie to, że czuje sie zaniedbana przez to. Kiedys czułam się bardzo zle( mialam napad chorych mysli, jak to w nn) i bylam sama w domu. Chciałam, żeby Marcin do mnie przyjechal. Niestety on odmowil, poniewaz, musial siedziec z siostra, bo ona się źle czuła... Wolal zostac z nią, niż ze mna, mimo tego,ze ona go tak naprawde nie potrzebowala, bo chwile potem poszla do kolezanki. Tydzien temu mialam z nim powazna klotnie. On zaczal się jej zwierzac z naszych klotni i ona kazala mi przekazac, ze jestem albo pusta albo popier*olona, oczywiscie wkurzlam się i napisalam do niej. Pokłocilam się z nią i napisalam kilka wrednych słow, tak samo jak ona. Oczywiscie potem wszytskiemu winna bylam ja. Marcin wydarł się na mnie. Od razu zalozyl,ze ja jestem wszytskiemu winna, nawet nie popatrzyl na to, co ONA MI NAPISALA. Mam juz tego dosyc. Nienawidze jej, cały czas wwala się miedzy nas, a jesli dochodzi do klotni miedzy mna a nia , on zawsze staje, po jej stronie. JEst mi przykro z tego powodu, bo on nie widzi, jaka ona jest naprawde. Wszystko usprawiedliwia tym,ze ma depresje. Ale ze ja mam depresje, juz nie jest dla niego wazne. Czy on kiedykolwiek przejrzy na oczy? Czy zawsze będzie tak, że to ja będe tą złą? Czasami zastanawiam się nad zakonczeniem tego zwiazki, wlasnie PRZEZ NIĄ. doradzcie cos, prosze.
  18. Od jakiegoś czasu dzieją się ze mną dziwne rzeczy. Mieszkam i studiuje z chłopakiem od 5 miesięcy. Związek z nim kosztował mnie bardzo wiele. Po pierwsze, zrezygnowałam dla niego z wymarzonych studiów i studiowania z przyjaciółkami, aby studiować z nim. Nie żałuje tej decyzji, ponieważ wiem, że bez niego nie dałabym sobie rady. Ale niestety, przez to, że poszłam do innego miasta, kontakt się urwał, przyjaźń się skończyła. Z innymi znajomymi się pokłóciłam i aktualnie jestem tylko ja i Marcin. Mam tylko jego. Gdy się pokłócimy nie wiem , co mam ze sobą zrobić. Po 5 miesiącach bycia w takiej sytuacji zamknęłam się całkowicie w sobie, jestem otwarta tylko na niego. Z dawnymi przyjaciółmi nie mam w ogóle tematów do rozmowy. Stałam się dziwakiem. Nowych znajomości nabyć nie potrafię, boję się nie wiem czego. Czuje się taka samotna. I oczywiście wszystko odbija się na Marcinie. Potrafię czepić go o wszystko, dosłownie o WSZYSTKO. Strzelam cały czas fochy. Nie wiem, dlaczego tak robię, ale np. gdy on coś powie lub zrobi, to doszukuje się w tym jakiejś obrazy mnie i się go czepiam. Potrafię go wykląć, powiedzieć mu najgorsze świństwo. Czuję do niego wewnętrzną nienawiść, tak jakbym winiła go za mój obecny stan, za to że ja nie mam przyjaciół a on ma. Boli mnie to, że kiedyś nie mogłam się opędzić od znajomych a teraz nie mam nikogo oprócz niego. Boli mnie również to, że on nie przejmuje się moim stanem, mówi, że przesadzam i się użalam nad sobą. I już nie wiem co mam robić. Gdy jesteśmy razem na mieszkaniu, nie mogę wytrzymać jego obecności, ale gdy jesteśmy oddzielnie, tęsknie za nim. Czy mój stan może być spowodowany tym, że odstawiłam tabletki na nerwice natręctw, czy może mój chłopak ma na mnie destruktywny wpływ?
  19. No nie napisałam,ze mozna. Chodzi mi o to,ze jak facet uderzy dziewczyne, to znaczy,ze bedzie ją tłukł i katować do konca.Bedzie chodzic w siniakach. Jak dziewczyna przywali, to on nawet tego nie poczuje, bo dziewczyny nie maja tyle siły. No juz nie udawaj,ze nie wiesz o co mi chodzi :)
  20. nie powiedzialam ,ze moze. Tylko,ze inaczej się troche na to patrzy , gdy facet walnie laske.
  21. roznica jest jak laska uderzy faceta, bo jest slabsza i on nawet tego nie poczuje a facet jak uderzy nawet lekko dziewczyne , to ja odrzuca i wiadome jest to,ze dziewczyny sa delikatniejsze psychicznie, wiec bardziej je to skrzywdzi
  22. no dobra, zalozmy teraz mnie nie uderzy, wszytsko sie pieknie ulozy, wezme z nim slub i po slubie nagle trach. chce uniknac takiego rozczarowania i zranienia -- 16 gru 2013, 19:51 -- tak lecze sie na nn. Moze to ona mi to probuje wkrecic.nie wiem
×