Skocz do zawartości
Nerwica.com

ouimaisnon

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ouimaisnon

  1. To był tzw. multitest z takimi czterema niezależnymi płytkami. Wstawiam zdjęcie wyniku tego testu - jedna kreska oznacza, że narkotyk wykryto, a dwie, że nie wykryto. Marihuana ewidentnie została wykryta, natomiast faktycznie zastanawiałam się nad amfetaminą, gdyż druga kreska była bardzo delikatnie widoczna. Na etykiecie napisane było, że wynik testu należy interpretować tak, że jeżeli pojawi się jakakolwiek druga kreska - czy mocna, czy słaba - to i tak oznacza, że tego narkotyku nie ma. Ja jednak myślę, że nie bez przyczyny w okienku z amfetaminą druga kreseczka jest słaba. Zastanawiam się czy może jednak jakieś reszteczki amfetaminy tam były, ale była ona już tak rozłożona, że mimo wszystko test wskazał na jej brak. Może mógłbyś mi coś więcej powiedzieć, gdybym opowiedziała Ci o wszystkich objawach, jakie brat miał. Był bardzo senny, w ciągu dnia prawie nieprzytomny, zwalał to na niewyspanie, chociaż nie spał jakoś strasznie mało. Do domu wracał praktycznie codziennie z czerwonymi oczami, ale mówił, że to od niewyspania. Ciągle miał katar, trwa to już chyba z ponad miesiąc, ale mówi, że kolega wyczytał, że to od leku, który brat przyjmuje. Dodatkowo ostatnio przestał ćwiczyć na siłowni, co do tej pory robił bardzo zawzięcie. No i odczuwa bóle w całym ciele. Jest też bardzo niecierpliwy i bardzo szybko się denerwuje. Mama już jest tak zrezygnowana, że brata do nauki nie goni. Brat chodzi do szkoły wtedy kiedy chce, chociaż kiedyś było to nie do pomyślenia dla niej. Tu nie o to chodzi, że brat sobie z nauką nie radzi, bo radził sobie do tej pory naprawdę bardzo dobrze i to małym kosztem, bo po prostu jest bardzo chłonny na wiedzę. Mam porównanie, bo widzę, że u niego życie towarzyskie to 80%, a nauka 20%, a u mnie w tej samej szkole nauki było 80%, a życia towarzyskiego 20%, przy czym wyniki miałam dość znacząco gorsze od brata. Bardzo chciałybyśmy z mamą wiedzieć co brat bierze, czy jest to coś jeszcze poza marihuaną i dlaczego to wszystko się zaczęło. Boję się, że nic się z tym nie da zrobić. Ja osobiście myślę, że ta jego przemiana to efekt wbijania w głowę przez 18 lat poczucia bezradności, bezwartościowości, a dodatkowo poczucie odrzucenia przez ojca i niekochania przez oboje rodziców. Mama nas kocha, ale zupełnie nie potrafi tego okazać. Dokładnie tak jak to jest w rodzinie dysfunkcyjnej zapomniała okazywać uczucia, za to ciągle narzucała oczekiwania.
  2. linka, brat wie, że wykryto u niego, że bierze marihuanę. Oburzył się, że zrobiono to za jego plecami, ale mama powiedziała, że skoro nie pozwolił na grę w otwarte karty i sam nie był fair, więc i mama nie musiała być fair. Potraktowała jego tak, jak on ją, i myślę, że dobrze zrobiła. Brat oczywiście stwierdził, że marihuana do pół roku od jej przyjęcia jest wykrywana i że raz w wakacje palił. Zresztą ta marihuana to akurat najmniejszy problem. Mama mówi, że brat wrócił do domu i zaczął się uczyć i powtarzać, że on musi chodzić do szkoły. Mama powiedziała, że wcale nie musi, że jego zdrowie jest najważniejsze. Ale brat chyba czuje, że bardzo całą rodzinę zawiedzie, gdy przestanie się uczyć. No i ciąży na nim ta odpowiedzialność, że jak przestanie się uczyć, to przestaniemy dostawać alimenty. Cóż, sam się doprowadził do takiej sytuacji, że teraz ma ogromne zaległości, które nadrobi jedynie cudem. Ale mimo, że zrobił to na własne życzenie, nie zmienia to faktu, że bardzo potrzebuje wsparcia i poczucia bezwarunkowej miłości, czego nikt do końca nie potrafi mu dać. No i sprawę utrudnia fakt, że brat wstydzi się pokazać, że potrzebuje pomocy...
  3. Mogłabyś rozwinąć o jaki egoizm Ci chodzi? Bo chyba nie rozumiem. linka, nie nastraja to optymistycznie... Terapeutka zdecydowanie do brata trafić nie mogła. Kazała być wobec niego nieugiętą, określać zasady, których nigdy wcześniej nie było. Kazała zagrozić, że nie wpuści się go do domu i że się go z domu wyrzuci nawet. Myślę, że to mogło pogorszyć całą sytuację, bo faktycznie dziś jest dużo gorzej z bratem. Mama sama sobie poradzić nie umiała, więc starała się stosować do tego, co terapeutka podsuwała, a w rezultacie brat poczuł (o czym zresztą mówił), że jest kochany tylko za oceny i że tylko to się liczy. A jak przestaje się uczyć, to go się z domu wygania. Ojciec też się od niego odwrócił ze względu na brata zachowanie. Zresztą nigdy nie byli sobie bliscy. Ale to odwrócenie się ojca brata chyba bardzo dotknęło. Dziś mama rozmawiała z ojcem i proponowała, żeby brat pojechał do niego na kilka dni, nie w formie kary, tylko po prostu chciała jakoś odciągnąć go od złego towarzystwa. Ale brat powiedział, że ojciec wcale go nie chce i że to na pewno mama namówiła ojca na wyskoczenie z tą propozycją.
  4. Nie wiem na ile jest wiarygodny test na wykrywanie narkotyków w moczu, ale oprócz marihuany nie wykryło nic, ani amfetaminy, ani morfiny, heroiny czy kokainy. Dlatego kwestię narkotyków raczej uznałyśmy z mamą na zamkniętą. Dzięki wielkie za odpowiedź, może wiesz coś na temat tych testów domowych. Brat nie mógł zafałszować wyniku, bo niestety test musiał zostać zrobiony bez jego wiedzy. Strzał w dziesiątkę. Mama źle postępowała, a chciała jak najlepiej. Chciała mieć dziecko, które się świetnie uczy i nic więcej od niego nie chciała, wszystko za niego robiła. On jest wrażliwy i sprowadzenie 'wujka', myślę, że bardzo mocno by odchorował. Tylko mogłoby to pogorszyć sytuację. Niestety nie mogę być przy nim, bo dzieli nas duża odległość, ale wie, że może do mnie napisać czy zadzwonić, jednak i tak nie zrobi tego, bo to dla niego ujma - szukać pomocy. Ja też pochodzę z tego samego domu, co on, i leczę się cały czas depresję, jednak nigdy nie było ze mną tak źle jak z nim. Dlatego baaardzo zależy mi na pomocy mu, tylko nie wiem jak. On potrzebuje pilnie psychologa albo psychiatry, potrzebuje dużego wsparcia, którego mama mu nie da, bo go nie rozumie. A brat nie chce słyszeć o pomocy psychologa czy kogokolwiek, bo to dla niego wstyd. linka, szukałyśmy z mamą pomocy. Bratu było proponowane pójście do terapeutki, jednak dla niego nie ma nawet takiej opcji. Mama była u kobiety dwa czy trzy razy, kobieta proponowała bardzo mocne rozwiązania, jednak teraz jest jeszcze gorzej niż było.
  5. Mój brat - lat 18, klasa maturalna, do tej pory zdolny uczeń, bardzo dobry z chemii i biologii, nagle coś się z nim zaczęło dziać. Od razu mówię, że była presja ze strony mamy i babci i oczekiwało się od niego jako czegoś oczywistego wysokich wyników w nauce, innej opcji nie dopuszczało się do myśli. W bratu coś pękło, od początku tego roku szkolnego zaczął konkretnie wagarować, ma ogromne zaległości, jedynki, niepozaliczane sprawdziany, z których stale ucieka. Sytuacja wymknęła się mu spod kontroli, przestał nadążać nadrabiać zaległości. Lekcji już nie przepisuje, tylko kseruje, a i to nie zawsze. Brat całe dnie spędza u kolegi do późnych godzin i wraca tylko położyć się spać, o ile w ogóle. Przestał dbać o higienę. W moczu wykryto u niego marihuanę, a możliwe, że brał również inne narkotyki, twarde. Żadnymi sposobami nie daje się go ściągnąć do domu, nie da się z nim rozmawiać. Mama jest zrozpaczona, zresztą odbija się to na całej rodzinie, stres jest ogromny. Nie wiemy jak mu pomóc. Mama już przestała wymagać cokolwiek, jeśli chodzi o naukę, przestała naciskać, dała mu wolną rękę. Brat dzisiaj stwierdził, że nie da rady tego nadrobić, że to nie ma sensu, że chce całkowicie zrezygnować ze szkoły. Mamę obarcza za tą sytuację, mówi, że zawsze na niego naciskała, wymagała dobrych ocen, ciągle go kontrolowała i chciała, żeby był najlepszy. Obecnie boimy się nie tylko o zdrowie psychiczne brata, ale i o jego życie. W szkole jest normalny, nie widać, aby coś złego się działo, ale wiadomo, że takie przypadki mogą źle się kończyć, gdy nikt nic podejrzanego nie widzi. Brata umówiono na rozmowę z pedagogiem szkolnym, powiedział, że pójdzie - jednego dnia podobno był, ale pedagoga nie było (jest to na 99% kłamstwo), drugiego dnia miał mieć w końcu spotkanie, ale nie poszedł wcale, stwierdził, że ma gorączkę, choć pewnie nagrzał sobie termometr. Brat nie chce słyszeć o psychologu, bo o psychiatrze na razie się nie mówi. Mama była u terapeutki w jego sprawie, ale jej porady nie pomogły. Trzeba mu jakoś pomóc, bo dzieje się z nim coś bardzo złego, a może się stać coś gorszego. Brat jest wrażliwy i wychowuje się bez ojca. Nie możemy go wyciągnąć ze złego towarzystwa, koledzy też z nim rozmawiali, odciągali go od tego towarzystwa, ale nie udało się. Nie wiemy już gdzie szukać pomocy. A sytuacji nie można tak zostawić. Nie możemy przez niego normalnie funkcjonować, zresztą on też nie może, bo ma objawy silnej depresji. Czy znacie jakąś możliwość, aby udało się go nakłonić na wizytę u psychologa/psychiatry lub czy można to jakkolwiek zrobić przymusem? Bardzo proszę o pomoc.
×