Skocz do zawartości
Nerwica.com

Juri51

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Juri51

  1. swobody to za przeproszeniem nawet Ty nie masz ja bym nie wytrzymala , polecam naprawde wziac sie za zone , nie jakies wymowki , ze bywalo gorzej , jestes takze zdominowany przez nia , szczerze wspolczuje , zycia pod takim nadzorem Dzięki za link. Na pewno obejrzę to sam i z nią. Pozdrawiam
  2. Znajomi do nas nie przychodzą. Jeżeli by przyszli to wszystko czego by dotknęli wylądowało by w pralce. My do znajomych - tak. Po powrocie jest kąpiel i można już 'normalnie' wszystkiego dotykać itd. Nerwice ma od 8 lat wg. niej. Ja tego nie wiem, bo nie jesteśmy tyle ze sobą. Twierdzi, że to po urodzeniu dziecka ją dopadło. Czy coś uaktywniło te zachowania, tutaj ciekawa sprawa bo w rozmowie wspomniała, że kiedyś było o wiele gorzej. Uważa, że na chwilę obecną jest to najłagodniejsze stadium choroby (nie wiem czy można tak o tym mówić). Moja partnerka miała kiedyś swojego zwierzaka, w domu rodzinnym, kota. Którego dosyć często kąpała. Teraz nie ma mowy o zwierzaku. Tutaj akurat z innych względów też by to było niemożliwe, mieszkamy w mieszkaniu więc szkoda ograniczać zwierzęciu swobodę.
  3. Jak tylko zaczynam rozmowę o chorobie to zaczynają się nerwy i stres. Bardzo ciężko dotrzeć do niej. No cóż, będę wciąż próbował namówić ją na wizytę u psychologa i leczenie. Mam nadzieję, że się w końcu uda. Dzięki wszystkim za pomoc.
  4. Zima, mieszkam z nią u niej bo chce spędzać z nią czas i ją kocham. Nie dlatego, że nie mam gdzie mieszkać, bo mam. Na forum szukam pomocy, a rozwiązania siłowe nic nie pomogą. Przecież nie założę jej worka na głowę, nie zwiążę rąk i nie zapakuje do bagażnika żeby zawieźć do psychologa. Gdybym chciał tylko u niej mieszkać to bym się podporządkował i siedział cicho. Tu nie chodzi o wyrozumiałość tylko o zrozumienie problemu i postaranie się wspólnymi siłami go rozwiązać. Jakimi argumentami przekonać ją na wizytę u psychologa? Czy może ktoś ma lekarza godnego polecenia? (jesteśmy z pod Warszawy).
  5. Odchodzić nie chce. Wiedziałem, że ma jakieś swoje 'zboczenia' ale nie sądziłem że są one aż tak silne. Starałem się z nią rozmawiać itd ale to nie pomaga więc szukam pomocy tutaj bo powoli zaczynam mieć tego po prostu dosyć. Dom jest jej. Ja u niej mieszkam. Ona jest po rozwodzie, nie dogadali się z byłym mężem. Może ma jakieś złe wspomnienia z tego mieszkania, nie wiem. W innych miejscach zachowuje się normalnie. Dlatego zastanawiam się co będzie jeżeli byśmy zmienili mieszkanie. Ponadto, co będzie jeżeli zmienimy mieszkanie a nerwica nie ustąpi? Co będzie jak pojawi się kolejne dziecko? Mam nadzieję, że się nie nasili bo tego bym już chyba nie wytrzymał.
  6. To jest właśnie bardzo ciekawe. Dzięki temu pytaniu przypomniało mi się co chciałem jeszcze dodać w pierwszym poście. Jak tylko gdzieś jechaliśmy, na jakieś wakacje, pracowaliśmy razem przy organizacji konferencji i często sypialiśmy poza domem. W żadnym miejscu nie było problemu. Zachowywała się normalnie, żadnego mycia rąk po dotknięciu telefonu, żadnych obostrzeń po kąpieli itp. Zachowywała się jak całkowicie zdrowy człowiek. Podczas którejś z kolei rozmowy odnośnie jej choroby (będąc w domu) powiedziała mi, że to nie ustąpi w mieszkaniu w którym mieszkamy. Tylko zmiana mogła by pomóc. Czy jest to prawa?? Czy zmiana mieszkania w czymś pomoże? Odnośnie wcześniejszych postów - złe doświadczenia z poprzednim psychiatrą bądź lekami - niestety nie wiem, wtedy jej jeszcze nie znałem a każda rozmowa na ten temat się urywa bez żadnych konkretów.
  7. Trwa to według niej od momentu pojawienia się dziecka - tzn 8 lat. Po tym, jak musiała go przewijać i myć to się pojawiło. Myślę, że częściowo zdaje sobie sprawę ze swojego stanu ale tylko częściowo, nie wie, że wpływa to na wszystkich domowników. Nie robi nic żeby pozbyć się choroby. Rozmowy typu "Kochanie a czy muszę myć ręce po użyciu telefonu, przecież on jest czysty, spróbuj o tym nie myśleć" kończą się kłótnią i wyrzutami że jestem zły i że robię jej na złość, że powinienem wiedzieć, że ona tak ma i koniec. Kontrolowanie jej kończy się w ten sam sposób. A jak ja to wytrzymuje, nie wiem sam...
  8. Żadnych lekarstw nie zażywa, o psychologach nie chce słyszeć. Leki rozumiem, że dostępne są tylko na receptę? Czy samodzielnie mogę zrobić coś żeby ją powoli nazwijmy to leczyć? Czy trzeba jakoś specjalnie z nią postępować, żeby zminimalizować te wszystkie przypadłości? Nie wiem co mam robić. Są brudne bo nie są przez nią umyte. Codziennie wracając do domu mam czyste uprane gumowe sportowe klapki, które stają się brudne jak tylko ich dotknę. Po kąpieli mam nowe czyste a brudne lądują w pralce. Nie pomagają nawet tłumaczenia typu "wiesz, że gdyby pralka prała normalnie to mogli byśmy oszczędzić sporo wody i prądu co za tym idzie pieniędzy i mogła byś co miesiąc kupić sobie nową parę butów".
  9. Witam, Moja partnerka ma silną nerwicę natręctw na tle higieny. Chciałbym dopytać Was jak można z tym walczyć (starałem się namówić ją na wizytę u psychologa ale powiedziała mi, że nigdzie nie pójdzie, zaproponowałem że pójdę tam z nią ale nic z tego). Jej dolegliwość według mnie bardzo źle wpływa na jej 8 letniego synka no i przy okazji mi się obrywa za różne rzeczy. Poniżej kilka przykładów z życia wziętych: - po wejściu do domu muszę od razu kierować swoje kroki do wanny i się myć. Nawet jeżeli wyjdę do sklepu (po kąpieli) to po powrocie czeka mnie ponowne mycie się. - jako osoba 'brudna' (czyli np. po powrocie z pracy, pracuje biurowo więc nie jestem bardzo brudny) nie mam prawa dotknąć czystej podłogi, blatu kuchennego, nie mogę usiąść na kanapę, dotknąć pilota do telewizora, czystych ubrań. Jeżeli dotknę czegoś czystego to już tego wieczoru nie ujrzę partnerki siedzącej na kanapie tylko latającej na mopie z domestosem albo piorącej czyste ubrania, o które otarłem się przechodząc obok nich. - jeżeli wykąpie się pierwszy nie mam prawa dotknąć mojej partnerki przed jej kąpielą. Twierdzi że są na niej bakterie i dopiero po kąpieli będę mógł ją dotknąć. - jeżeli po kąpieli dotknę swojego telefonu to po zakończonej rozmowie telefonicznej muszę umyć ręce i to minimum dwa razy - jak ona jest brudna a ja już po kąpieli to ręcznik podaje mi czystym widelce a nie ręką bo na rękach są bakterie - wyjmuje pranie z prali (będąc brudna) różnymi dziwnymi przedmiotami typu widelec, łyżka itp. - pralka w domu nie przestaje pracować, non stop coś pierze. Ponadto ciągle przestawia programator na płukanie i każde pranie płucze ze 3-4 razy. - ostatnio odkręcałem płyn do płukania i dotknąłem środka zakrętki, niestety wyleciała ona do kosza bo płyn został przeze mnie skażony bakteriami. - dzisiaj w nocy po wizycie jej synka w łazience (była dwójeczka, delikatnie mówiąc:) ) myła ręce około 15 razy, będąc w sypialni liczyłem ile razy odkładała butelkę z płynem do mycia. Długo by jeszcze wymieniać, jak ja albo jej synek zrobimy coś źle to jest potwornie zdenerwowana. Czasem ostro krzyczy itp. Wiem, że kiedyś próbowała się leczyć na swoją przypadłość, podobno wtedy było jeszcze gorzej. Podpowiedzcie proszę co robić, jak ją chociaż trochę z tego wyleczyć. Czy jest to w ogóle możliwe?
  10. Juri51

    Witam wszystkich

    Witam, nazywam się Arek i jestem tutaj z powodu swojej partnerki, która to ma wg mnie silną nerwicę natręctw skierowaną na higienę. Zakładając konto na tym forum mam nadzieję, że dowiem się jak mogę pomóc swojej partnerce. Jej nerwica jest dosyć groźna i wpływa negatywnie na wszystkich domowników.
×