Skocz do zawartości
Nerwica.com

baby_luv_gold

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez baby_luv_gold

  1. Do rollingstone Akurat po Amitrypilinie chcialo mi sie spac, inny lekarz, jeszcze w Polsce kazal mi to odstawic poniewaz to lek starej daty , nie zdazylamm jednak uczestniczyc w terapii bio wyjechalam. Spotkalam sie z lekarka ta w Anglii , ktora przepisala mi Paroxetine, mowilam ze mam tak potworne bole glowy , ze jestem totalnie wylaczona z zycia (nie moge sobie na to pozwolic na 2 tyg niebycia), mam wszczepiony implant antykoncepcyjny co moze nasilac bole (ale nie musi), ja w ogole bardzo zle toleruje leki, co niestety nasila we mnie strach , co znowu moze mi sie po nich dziac. Ja sama nie odstawiam leku , zreszta wyzej napisalam ,ze sma lekarka kazala mi nie brac tego leku, ona jest tylko GP nie psychologiem. prywatnie to sorry nie ma szans. cala moja bezradnosc tkwi w czekaniu na kolejke i tyle. Zreszta napisalam o tym. Ja nie pisze tutaj ze jestem zerem , jaka ja jestem beznadziejna itd zeby mnie ktos pocieszal, pisze dlatego ze ja ukrywam sie z uczuciami przed swiatem bo mi wstyd za siebie. Mamie mowie wszystko, ale o tym bardzo malo bo nie chce jej martwic. Piszesz ze sama musze cos od siebie wlozyc i tak dalej, przeciez moj problem polega na tym ze nie moge sama za siebie sie wziac potrzebuje oparcia i dlatego licze na ta wizyte, ale do tego czasu co mam robic???? usmiechac sie jak gdyby nic, udawac????????? Normalnie wlasnie takie rady takiego typu, mnie oslabiaja. Wczesniej pisalam, nie wiem czy czytales(as) czy nie , chyba wlasnie nie, ze wlasnie to jest bardzo smutne gdy wywnetrzasz najciemniejsze zakamarki duszy w nadziei chocby na zrozumienie , a tu slyzsysz - to sie zmien, rob cos, ty nie chcesz sie zmienic! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:54 pm ] dziekuje
  2. Pisalam na poczatku jak moj ojciec mnie traktowal, ja z moim rodzenstwem prosilismy mame by sie rozwiodla, gdyby to zrobila mialabym dom , bylabym w nim bezpieczna. A tak , co - uciekalam , kiedy on byl , ja wybywalam i szukalam kogos kto mnie wyzwoli i tak zaszlam w ciaze. Cieszylam sie z dziecka , wiedzialam , ze gdy uderzy mnie w ciazy to mu nie daruje, bo podniesie reke na moje dziecko. Probowal to zrobic ale ja bylam szybsza, chwycilam go za reke i trzymalam mocno patrzac mu prosto w oczy .Powiedzialam mu DOSC! Juz nigdy nie podniosl na mnie reki. Powiedzcie mi czy to normalne , ze dzieci siedza razem i rozmawiaja jakby bylo fajnie gdyby tato gdzies wyjechal.... takie byly nasze marzenia, on nas dolowal, moja siostra ma stany lekowe , leczy sie. Moj brat w wieku 18 lat juz mial nerwice serca, a ja????? Wszyscy mysleli ze po mnie splywa , nieprawda w srodku mam strzepy , nie chce mi sie zyc . Po co i tak jestem zerem. Najgorsze jest to ze jestem do niego tak podobna, Dlatego wlasnie nie chce mi sie zyc, aby inni nie cierpieli................................ Zawsze powtarzalam ze jak bede miala swoje dzieci to nie bede ich tak traktowac jak on mnie , ale czasami czuje sie tak mocno zdenerwowana, czuje w glowie scisk, taki ze musze wybuchnac inaczej zwariuje. Nie mam momentu przejscia aby moc policzyc do 10 chocby , walnac piescia w sciane, nie wiem skad we mnie taka agresja. Jakbym byla zla na caly swiat [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:14 am ]
  3. Wiem, ze kobieta duzo zniesie, jestesmy silne , a moze bardziej naiwne. Ale mezczyzni to tchorze , nie chca podejmowac istotnych decyzji sami, wola ,az my to za nich zrobimy. Oczywiscie nie uogolniam, wierze ,ze kiedys poznam kogos, kto bedzie moja definicja meskosci (nie mowie ,ze idealem bo to 2 rozne rzeczy) , nie szukam ale czekam sam mnie znajdzie. Ale to mocno wciska w ziemie gdy probujesz rozmawiac z mezem, wywnetrzasz sie az do bolu, a tu slyszysz zycie to nie telenowela (choc dzieki niemu poczulam sie jakbym byla w taniej soap opera) , albo moje ukochane zdanie - inni maja gorzej. Powiedz mi lara dlaczego tak trudno wziac zycie w swoje rece???????? Choc powiem ci ,ze kwestia finansowa jest , u mnie przynajmniej, na 1 miejscu. Nie jestem niezalezna i boje sie czy dam rade utrzymac siebie i dzieci.
  4. Rozumiem cie . Od zdrady mojego meza minelo 3 lata , niestety nie potrafie o tym nie myslec, czasem mam flashback i czuje to saamo co wtedy , upokorzenie , wstyd , upodlenie. Moj byl tak beszczelny ,ze zaprosil ja do domu aby mi wytlumaczyla , ze miedzy nimi nic nie zaszlo, ja i tak sie dowiedzialam wszystkiego.. Nic nie jest juz tak samo, nie potrafie go kochac , nie umiem............ Zyjemy razem , bo zmienil sie naprawde, ale ja tez............ i on nie chce tego zrozumiec. Ja nnie wybaczam , ale to indywidualna sprawa kazdego z nas. Dla mnie to pietno na cale zycie zaluje , ze jak go wyslalam za granice, ze sie poddalam. Chcialam by wyjechal , strasznie go namawialam bo wiedzialam, ze inaczej sie nie odczepi. Bylo mi dobrze , odzylam, ale wzgledy finansowe zmusily mnie aaby pojechac do niego. Wydawalo mi sie tez , ze bedzie juz dobrze, a nawet nie sadzilam , ze to tak sie na mnie odbije................. Musisz sama dobrze sie zastanowic
  5. wlasnie na tym dokladnie polega moj problem , nawet moja lekarka to stwierdzila, ze dokladnie zdaje sobie sprawe co sie ze mna dzieje , co robie zle, w ogole co jest nie tak . Ja wiem co chce w zyciu,ze nie takiego zycia chce. Boze ja sie boje przyznac ze nie kocham meza, nie moge sie zmuszac , nie moge dluzej udawac , ze jestesmy razem. grzesiek sam siebie potrafi oklamywac , ja nie. teraz ja jestem winna bo on sie raczyl zmienic, sorry dla mnie to za pozno. Moj maz tez ze mna nie rozmawia, mowi -jak jestes chora to sie lecz i takie szczeniackie odzywki. Ja tak naprawde nie potrzebuje nikogo bo wiem co jestem warta, umiem kochac i tego tylko potrzebuje by byc szczesliwa. To poczucie braku uczuc , tego ,ze ja nie moge kochac kogos na calego, dla mnie milosc jest motorem dzialan , sensem zycia, milosc dzieci mi nie wystarcza niestety, ja ciagle pragne podswiadomie ,by ktos wypelnil pustke po moim tacie.... JESTEM PRZERAZONA, ja naprawde nie chcialabym sie rozstawac, ale to do cholery nie to, ja takiego uczucia nie chce, to plytkie i samolubne uczucie, sam nie wezme i nikomu nie dam-to na takiej zasadzie dziala. Wiele by pisac o tym, ja mam dopiero 25 lat i swiat przede mna, a ja czuje sie jak kaleka , musze sobie pomoc............ale jak???????????????
  6. dziekuje ci bardzo. Tylko ja mam ten problem, ze to ja jestem zla, krzycze , przeklinam, to ja psuje wszystko. Tyle ze on zdradzil mnie w najwazniejszym momencie naszego wspolnego zycia i to jest bardzo bolesne , ze bylam w szpitalu raz po raz z tego samego powodu co w pierwszej ciazy, tyle ze przez to co wyprawial, sama pani ginekolog kazala mi sie polozyc do szpitala , bo on nie da mi urodzic w spokoju- to jej slowa. Bol ogromny kiedy do kobiet lezacych przychodzili mezowie i glaskali je po dloni , po prostu byli. moj mi przynosil kanapke, albo cos i zaraz byl telefon ni i musial isc. Wiedzialam do kogo idzie, a zarzekal sie ze juz to skonczl, ze wie jak mnie krzywdzil i ze tego juz nie robi. Trzymalam sie w szpitalu , probowalam nie plakac bo bylo mi tak strasznie wstyd. A kiedy wracalam do pustego domu , wachalam czy nie czuc jej obecnosci w moim lozku i kiedy Maja byla w przedszkolu wtedy siadalam i wylam, wylam jak pies w glos ,okropnie. Czekalam az urodze i wtedy sie wyzylam na niej , na nim. Wyrzucilam go z serca............dalej go tam nie ma , jestem tchorzem. Mowie mu co czuje , a on jakby nie chcial wracac do tego , ale to nie minelo, zdradzil mnie , nasze dzieci. Ja nie wybaczam. Jestem tchorzem , boje sie odejsc. Pozdrawiam cie Lara
  7. Wiem to ale do cholery kto ma mi pomoc???????? Ja chyba cale zycie choruje na cos, zaczelo sie od tego,ze urodzilam sie w zamartwicy, dostalam zastrzyk z adrenaliny w moje jeszcze wtedy malutkie serduszko i jestem ........ale po co??????? Czesto mysle i mowie,ze nie potrzeba pomagac naturze, i po co sie teraz mecze??????????? Boze , najgorszym cierpieniem jest dla mnie to ,ze moje 2 coreczki widza co sie dzieje i nierozumieja. Co mam im powiedziec?? Ze mama jest zla, ze nie nadaje sie na matke??? Moj tato od kiedy skonczylam 3 lata poniewieral mna , szmacil mnie , zawsze bylam kur.. . Dlaczego ?? Nie rozumialam tego i nigdy nie zrozumiem, choc tlumacze go, ze tak samo byl wychowywany , bez uczucia bez milosci. Zawsze byl zazdrosny o mame, godz trzecia kiedy wracal do domu , to koniec zabaw z mama,musielismy byc w pokoju , nie przeszkadzac mu. Bil mnie czesto po glowie czym sie dalo , wiec gdy zazelam miec migreny z aura, przestraszyl sie i wspanialomyslnie zawiozl mnie na badania. bylo ok wiec juz sie nie bal. Ganial mnie po domu po pijaku, ja bylam obiektem wyladowan , balam sie ze mnie zabije. Gdy zaszlam w ciaze , wyzywal mnie okropnie, bylam czesto w szpitalu z powodu przedwczesnych skurczy, cala ciaze bylam na lekach podtrzymujacych. Musialam z nim mieszkac, bo moj maz obecnie (wtedy chlopak) okazal sie tchorzem. Ale to bardzo dluga historia Jestem w blednym kole , 5 lat temu mialam przepisana Amitrypiline , ale ja odstawilam bo tylko mnie usypiala, teraz mam Paroxetine ale mam po tym potworne bole glowy i nie biore, czekam na skierowanie do psychologa juz w3 miesiac. mam dosc. Jestem potworem , robie to co ojciec, moze nie tak samo ale klne do dzieci, uciekam w samotnosc , nie chce mi sie nic , nie nadaje sie na czlowieka................... Mysle ze lepiej bedzie im beze mnie, czesto mysle aby wyjsc i nie wrocic.. Co mi jest ja mam raz stany depresyjne a czasem ogromna agresje. I po co kolejne pokolenie ma placic za cudze krzywdy. kocham Maje i Kajunie(to dziecko jako jedyna osobe na swiecie dopuszczam do siebie) , odsuwam ludzi od siebie , czasem brutalnie i chamsko , ale nie dam sie krzywdzic. Zyje z miom mezem, choc krzywdy od niego nie zapomne nigdy , tacie moge wybaczyc bo to moj ojciec i kocham go bez wzgledu na cokolwiek, ale nie grzeskowi, Boze jak mozna krzywdzic tak mocno, to bylo 3 lata temu a jest jak wczoraj, dzisiaj. Bylam wtedy w ciazy , potrzebowalam go , a on mial inne zajecia , narkotyki, inna kobieta ale byl tchorzem i nie odszedl, choc go blagalam. dlatego wyslalam go do Anglii , aby z nim ostatecznie sie rozstac , i co ???????? Pojechalam do niego , bo wiem ze zrozumial , ze sie zmienil i ze chce stworzyc rodzine, ale ja sie mszcze , nie daje mu za wygrana , walcze z nim ........nie wiem o co !!!!! Zamiast zapomniec , ja swieta tez nie bylam, zamiast cieszyc sie zyciem rujnuje je sobie. NIENAWIDZE SIEBIE, jego tez........................ Wiem, ze nikt mie nie rozumie "wez sie w garsc" to zdanie przeszywa ma dusze jak tepy noz , tak boli , BO JAK MAM SOBIE POMOC, KTO MI POMOZE??????????!!!!!!!!
×