Witam wszystkich.
Przeglądam to forum od jakiegoś czasu, ale dopiero postanowiłam napisać.Sama nie mam komu się zwierzyć.Może tu mnie ktoś wysłycha.
Nazywam się Agnieszka i mam 27 lat.
Jestem żoną, matką dwójki dzieci, prowadzę dom, pracuję.
Jakieś 2 lata temu pierwszy raz trafiłam do psychologa, głównie za namową męża. Pani stwierdziła u mnie depresję.Dostałam wtedy jakiś lek, ( apo zolpin i depralin) Leki średnio mi pomagały, o czym mówiłam na każdej wizycie.Ciągle tylko słyszałam, że trzeba się wziąć w garść, bo nie mam powodów do płaczu...
Po kilku miesiącach "leczenia' u pani psychiatry sama przerwałam branie leków skoro nic nie wnosiły. Do tej Pani już nie wróciłam.
Kilka następnych miesięcy-ciągłe zmęczenie,ciągłe płacze, życie w zamknięciu, nie wychodziłam z domu, nie odbierałam tel. życie mi się zaczęło sypać.
W końcu za namową męża znów poszukałam pomocy - tym razem trafiłam na inną psychiatrę. Znów diagnoza - depresja, kolejne leki, ale tym razem odczułam zainteresowanie lekarki moją osobą. Nowe leki (tritico i Escilalopram) zaczęły działać, po 3 mies wróciłam do pracy. Z każdym tygodniem było coraz lepiej.
Pod koniec września odłożyłam z lekarką leki. Byłam szczęśliwa,że uwolniłam się od choroby...
Dziś miesiąc po odstawieniu kuracji wszystko wróciło. Nie chce mi się żyć, nic nie ma sensu. Nic nie zmieniło się w moim życiu,żadnej tragedii a ja ciągle płaczę.Nie potrafię nad tym zapanować.
Nie wiem co się ze mną dzieje, dlaczego znów tak si ę czuję. Nie mam już na nic siły.Znów zamknęłam się w sobie, wszystko w pracy zawalam, Ciągle chodzę niewyspana, zdenerwowana, wróciło to napięcie w żołądku.Na nic nie mam siły, cierpią na tym bliscy.W zasadzie w domu nic nie robię, mąż przejął moje obowiązki.
Ostatnio synek zapytał, 'mamusiu dlaczego ciągle płaczesz? co cie boli?'
Wtedy uzmysłowiłam sobie,że jest ze mną naprawdę źle.
Nie wiem co robić. Boję się wrócić do lekarza. Nie chcę brać całe życie leków.
Dlaczego właśnie mnie to dopada?
Błagam, powiedzcie jak wyjść z tego błędnego koła?