Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiliamka

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wiliamka

  1. W obronie psychiatry: ja sama nie byłam przekonana co do leków i też zasugerował się może moją opinią na temat szpikowania się chemią. Po prostu chcę tego uniknąć dopóki jeszcze się da, a po ulicy z nożem nie latam, to może poradzę sobie jakoś bez ryzykownej terapii lekowej. Co do psychoterapii: liczyłam na to, że terapeutka wyciągnie ze mnie sam rdzeń problemu, wywlecze powód dla czego się tak nienawidze. No ale niestety terapia była bardziej pobieżna, skupiałyśmy się na radzeniu sobie ze swoim złym nastrojem, kierowaniu mysli w pozytywna stronę. Moim zdaniem ta terapia jest zupełnie nietrafiona. Nie wiem gdzie mogęjeszcze spróbować, bo wszędzie jest chyba tylko albo grupowo (wg. podziałów np. DDA, uzaleznieni, bulimicy, nie wiem czy trafiłaby się taka grupa z problemem jak mój...?) albo w takich dużych odstępach czasowych jak ja mam. Czy możecie polecić jakieś konkretne książki np? Ja czytałam Panią Beatę Pawlikowską, ale nie bardzo do mnie trafiła.
  2. Bo w każdym miejscu jak dotąd trafiałam na pracodawców, którzy zatrudniali pracownika na chwile, na próbę, jak mieli jakies zlecenia. O umowie nigdy żaden nie chciał słyszeć, jak się dopytywałam, to zazwyczaj wylatywałam, bo na moje miejsce czekało już dziesięciu chętnych do pracy. Trafiałam na pracodawców, którzy lubili oszczędzać na płaceniu ubezpieczenia za pracownika. -- 24 paź 2013, 22:45 -- Byłam u psychiatry, nie był przekonany co do leków. Uważał, że lekami powinno się leczyć np. depresję spowodowaną jakąś traumą, czy chorobę umysłową, u mnie to jest tak, że ja to mam od dzieciństwa, to jest u mnie stały stan, tego się nie wyleczy paroma miesiącami zażywania tabletek. -- 24 paź 2013, 22:48 -- Mariolcia ... To nie takie proste:) Mówienie sobie "jesteś piękna, pierś do przodu i alleluja" nie pomoże:) Mam w sobię tak duzo agresji, że przestaję juz to kontrolować, czasami boję się, że zrobię sobie kiedyś krzywdę, jak wpadam w szał, to zachowuję się w stosunku do siebie jak bezlitosny oprawca:(
  3. Studia humanistyczne, na stażach byłam, prace biorę generalnie jaka jest, nie wybrzydzam, ale zazwyczaj w żadnej nie udaje mi się zagrzać długo miejsca.
  4. Skąd jestem to nie powiem, z wiekszego miasta. Nie, ojca nie miałam. Wychowywała mnie mama, była trochę nadopiekuńcza, ale uważam, że wychowała mnie dobrze, więc nie wiem skąd mam w sobie tyle jadu do samej siebie. -- 21 paź 2013, 22:58 -- Jeszcze dodam, że kojażesie sobie samej z czymśobolałym, z chorobą, ni ewiem jak to wytłumaczyc, jak patrze na swoja twarz to widze taki rozkład, trupi jad, takie paskudztwa i choroby. Inni ludzie tego nie widza, mowia, ze jestem ładna, ja sama obiektywnie oceniam, że jestem niebrzydka, na pewno nie strasze, taka uroda w granicach normy, no a widze smród i choroby.
  5. Witam, chciałabym się zapytać czy może ktoś z Was wie jak przezwycięążyć nienawiść do samej siebie. Może ktos miał podobnie i wyszedł z tego? Otóż odkąd pamiętam, od dziecka nienawidze swojej osoby, dziś mam 29 lat i problem pogłębia się z roku na rok. Nie ma specjalnego powodu dla którego to czuję, nie popełniłam w życiu nigdy jakichś stasznie cięzkich grzechów, nie byłam też bita w dzieciństwie, wręcz przeciwnie mama mnie zawsze wychwalała za wszystko co robiłam. Jak wiadomo nie zawsze wszystko w życiu nam sie udaje, więc zdarza się (niestety dość często), że coś mi się nie uda zrobić tak, jak bym chciała. Wtedy odczuwam najdotkliwiej fale nienawiści do siebie. Oskarżam się jaka to jestem nieporadna, beznadziejna, głupia. Niestety bardzo często kończy sie to samoagresją fizyczną. Potem taka obolała mam do siebie jeszcze większe pretensje, że nie umiem sobie radzić sama ze sobą i zachowuję się jak wariatka. Czasem jest kilka dni spokoju, a potem znowu pomyślę o sobie jaka to jestem głupia i znowu nakręca się spirala. Przyczyny pogłębienia sie ostatnio tego problemu upatruję w tym, że jestem bezrobotna, niestety po studiach nie udało mi się znaleźć stałej pracy, tylko kilka dorywczych, za bardzo niskie lub żadne wynagrodzenia. Utrzymuje mnie mama, która nie narzeka, ale ja się czuje źle z tym, ze siedzę jej na głowię. Chodzę do psychologa, ale jak to na NFZ, spotkania raz na 3-4 tygodnie po 45 minut, po roku takiej terapii nie czuję żadnej poprawy. Problem jest kłopotliwy w codziennym zyciu, bo wpływa na moje wybory życiowe, na zachowanie a także na samopoczucie. Nie mogę siebie znieść, a musze ze sobą być. Czy możecie mi polecić jakieś książki, artykuły psychologiczne. Może jakas terapia. Może ktos wie jak się z tego wyplatać?
×