Mam 19 lat, pisząc ten post łzy spływają mi po policzku.
Jestem niczym, nic nie osiągnąłem i nie osiągnę. Siedzę już trzeci rok w jednej klasie, nie mam dziewczyny, nie mam znajomych, jestem brzydki i mam oszpeconą twarz. Z rodzicami się w ogóle nie dogaduje, ojciec mieszka gdzie indziej i ma mnie całkowicie w dupie, z matką mam cały czas awantury o nic, codziennie mi mówi że jestem debilem, zerem i jestem pierdolnięty jak mój kochany tatuś. Mówiłem że nie mam znajomych ? Ahh tak, mówiłem. To teraz bonus, jak ktoś już do mnie zadzwoni raz na ruski rok czy mogę wpaść na imprezę to oczywiście awantura na cały dom że nigdzie nie mogę wychodzić bo nie jestem na swoim.
Kurwa mam tego wszystkiego dość, nałykam się leków albo pierdolne z dachu i zakończe to wszystko. Może będą po mnie płakać.