Skocz do zawartości
Nerwica.com

andzia2839

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez andzia2839

  1. Witajcie Mam taki problem a mianowicie w ciągu dnia chce strasznie mi się spać w godzinach od 7 rano do 12 i naprawdę ciężko mi wstać i naszykować się do szkoły, jestem poprostu półprzytomna, po południu jakoś bardziej się ożywiam, ale nadal jestem zaspana, dopiero gdzieś tak o 18 zyskuję więcej energii. W nocy nie mogę spać bo mam pełno energii, życie wydaje mi się o wiele weselsze, humor wyraźnie mi się poprawia i mam chęci, siły i motywację, aż rozpiera mnie energia, a gdy tylko pójdę spać to ciężko mi wstać, jestem zmęczona po przebudzeniu, na niczym nie mogę się skupić, bo jestem tak zmęczona, pieką mnie oczy, mam zły nastrój i czuję się bez sensu, nie mam motywacji ani siły i z wielkim wysiłkiem się zmuszam do zrobienia czegokolwiek. To jest bardzo męczące, szczególnie jeśli ma się szkołę, nawet próbowałam położyć się wcześniej by być wypoczęta ale to i tak nic nie daje... Czy ktoś z was tak ma? Czym to może być spowodowane?
  2. Witam, jestem nowa na forum, chciałam podzielić się moim problemem. Mam 17 lat a czuję się jakbym całe życie już przeżyła... Poprostu żyję tak z dnia na dzień i nie widzę w tym sensu. Zacznę może od początku. Dzieciństwo miałam bardzo udane, bawiłam się na podwórku z innymi, do przedszkola nie chodziłam, a jak miałam 6 lat to poszłam do podstawówki, byłam nieśmiała, ale poznałam 2 takie koleżanki i tak jakoś zleciało do 3 klasy. Gdzieś tak w 2006 roku zmarł mój ojciec. Lubił pić i wracał czasem upity do domu, wtedy to było bardzo ciężko, ale tak poza tym był bardzo fajny. Po 3 klasie ta pierwsza koleżanka się zmieniła, bo zaczęła naciągać mnie na pieniądze, obgadywać, odtrącać, więc tak sama stałam w szkole. To była toksyczna przyjaźń, a ja jako dziecko w podstawówce byłam bardzo naiwna, łatwowierna, lękliwa no i nie umiałam wyrazić własnego zdania. Do 6 klasy to była istna paranoja, potępiam siebie za to że byłam taka naiwna i łatwo dałam się wykorzystać, żałuję że nie można cofnąć czasu, kompletnie zamknęłam się w sobie. Poszłam do gimnazjum i 2 lata nic mnie nie interesowało, poprostu szkoła, a później komputer, nie zwracałam uwagi na oceny, siedziałam sama w szkole, tak patrząc z perspektywy czasu to ubierałam się tandetnie, dresy, jakaś bluza o wiele za duża, brzydki wyraz twarzy i brzydka fryzura, otyłość ale to mnie wtedy kompletnie nie obchodziło. Dużo osób mi dokuczało, obgadywało, byłam kozłem ofiarnym. Nie obchodził mnie wygląd, ani to co się dzieje wokół mnie, tak tylko siedziałam w szkole aby tylko ten czas jakoś zleciał. Tak gdzieś w połowie semestru jak chodziłam do 2 klasy gim. doszła nowa pani psycholog, poszłam do niej tak o, bo miałam jeden z gorszych dni, zaczęłam tak częściej do niej chodzić, nawet ją polubiłam. Po pewnym czasie ona skierowała mnie do psychiatry, który wysłał mnie na obserwację do szpitala psychiatrycznego młodzieżowego. To jest najgorsze wspomnienie mojego życia... Każdy dzień tam był istną torturą, brak komputera, ciągłe towarzystwo innych, prawie jak więzienie byłam tam 2 tygodnie, pierwszy tydzień jakoś wytrzymałam i schudłam z 68kg (przy wzroście 157) do 63, bo niewiele nam jedzenia dawali, a ja nie miałam apetytu. Matka z siostrą odwiedziły mnie po tygodniu, 2 tydzień ledwo wytrzymałam, poprostu siedziałam pod drzwiami wejściowymi i cały czas płakałam, marzyłam żeby z tamtąd wyjść. Lekarka zlitowała się nade mną i mnie wypuściła, jak wróciłam do domu to czułam taką radość ogromną, do końca 2 klasy zostały 2 tygodnie i przez ten czas brałam jakieś pigułki przeciwdepresyjne. Wkońcu wakacje, które były kolejną torturą. Przez wakacje nie przyjmowałam leków. To się zaczęło parę dni od rozpoczęcia wakacji. Zaczęło się od bardzo realistycznego snu, jak się obudziłam zaczęła boleć mnie głowa nad czołem i karkiem, czułam bezsens, wielki niczym nieuzasadniony lęk, ogromny smutek,brak siły wielkie zmęczenie, z niczego nie potrafiłam się cieszyć, ja nie żyłam tylko poprostu egzystowałam tak bez celu. Głowa tak mi doskwierała że o niczym nie mogłam myśleć, ani nic robić. W dodatku nie mogłam spać, czułam wielki lęk przed snem bo bałam się, że umrę, spędziłam tak całe wakacje, a w 3 klasie gimn. zupełnie się zmieniłam. Czułam że mam dobry nastrój, rozkwitam. Zaczęłam zwracać większą uwagę na naukę, lepiej się ubierać, a także codziennie ćwiczyłam 1 godzinę i zaczęłam chudnąć. W szkole wzbudziłam wielką sensację, zaczęli zwracać na mnie uwagę, chociaż duża część osób nadal pozostawała wredna i mi dokuczali, jednak naprawdę nikogo tam nie miałam, poprostu zaczęli zwracać na mnie uwagę. Zakochałam się w pewnym chłopaku, zaczęłam jeszcze lepiej się ubierać, chudłam coraz bardziej, niby coś tam iskrzyło, pisaliśmy czasem do siebie, ale nic z tego nie wyszło. Poszliśmy do innych szkół, ja do technikum, a on do liceum, nie mogłam przestać o nim myśleć całe wakacje i radziłam sobie z tym jak mogłam. Słyszałam że po gimnazjum spotkam normalne osoby, ale to nie była prawda. W takim dołku zostałam 1-szą klasę, miałam na początku 2 koleżanki, ale pokłóciłyśmy się i stałam sama w szkole, próbowałam zagadywać do kogoś, potworzyły się grupki 2, 3-osobowe, ale mnie totalnie ignorowali/ignorują, a w dodatku obgadują bo nie raz to słyszałam, z tymi 2-ma koleżankami się pogodziłam, ale nie rozmawiamy ze sobą w szkole, nic a nic, tylko na gadu gadu, spotykamy się czasem raz na 2 tyg, czy raz na tydzień bo jest dużo nauki, nie jesteśmy ze sobą do końca szczere, więc to jest tylko koleżeństwo. Po skończeniu technikum chciałabym poprostu zakończyć stare znajomości, odpocząć rok, od szkoły, mieć tę świadomość, że nie chodzę już do szkoły, nigdy tam nie pójdę, na studia nie zamierzam iść. Chcę zastanowić się co robić dalej, nie mam żadnych ambicji ani celów. Chciałam to poprostu napisać, bo było mi bardzo ciężko, i nikomu nigdy tego nie mówiłam.
×