Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vigilant

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Vigilant

  1. Zacznę od tego, że piłam sporo odkąd pamiętam. Zawsze miałam słabość do alkoholu, ale nigdy nie przeszkadzało mi to w życiu. Nie wchodziłam w ciągi, jak miałam następnego dnia coś do zrobienia to alkoholu nie tykałam itp. Od jakiegoś czasu (ok 2 miesięcy) zaczęłam sięgać po alkohol niemalże codziennie. Raz, dwa razy na dwa tygodnie może miałam przerwę. A tak to głównie kilka piw na wieczór... No i dzisiaj wydarzyła się bardzo nieprzyjemna sytuacja. Wczoraj wypiłam dość sporo, bo spotkałam się ze znajomymi i dziś obudziłam się w dziwnym stanie. Jak wiadomo po piciu bardzo często występują lęki i paranoje (zdarzało się nie raz).. dziś jednak doszła bardzo nieprzyjemna sytuacja. Otóż poszłam na zajęcia na uczelnię i byłam strasznie pobudzona ruchowo, a do tego w momencie gdy chciałam napić się wody zorientowałam się, że nie dam rady, bo obok są ludzie i zobaczą, że trzęsą mi się ręce. Owszem, czułam drżenie już wcześniej, ale w obecności innych było zupełnie fatalnie. Wystraszyłam się, że nie będę wstanie nic zanotować. Faktycznie, gdy doszło do pisania - długopis w mojej dłoni dosłownie się trząsł.. Rzecz jasna moja dłoń również... Do takiego stopnia, że wypadł mi z ręki. Oblała mnie fala gorąca, poczułam jeszcze większy strach. Miałam ochotę wstać i po prostu uciec. Ręce drżały mi jak nigdy. Postanowiłam się skoncentrować i jakoś zrobiłam notatki. Oczywiście pismo miałam paskudne, a z treści wykładu nie pamiętam prawie nic. Gdy jakoś dotarłam do domu (pieszo, bo nie chciałam korzystać z autobusu ze względu na tłum) spróbowałam coś napisać i nie wyglądało to tak strasznie.. Bo byłam sama. Ale drżenie rąk nie znika do teraz. Jest delikatniejsze niż w tłumie, ale cały czas jest... Najadłam się magnezu i czekam aż ten stan ustąpi. Czy jutro już będzie normalnie? W stanie jakim jestem nie miałabym (tym bardziej po tym co się wydarzyło) odwagi nawet wyjść z domu. Domyślam się, że generalnie większość objawów to typowy zespół abstynencyjny... Domniemywam, że przekroczyłam jakąś granicę i muszę przystopować. Jednak zastanawia mnie jedno. Czy to tylko kwestia alkoholu? Bo jednak w tłumie drżenie rąk było znacznie intensywniejsze..? Mówiąc wprost: czy ten alkohol nie uszkodził mi psychiki na stałe? Czy nie będę musiała się leczyć na jakieś lęki? Jestem kompletnie zdezorientowana, bo na co dzień jestem osobą bardzo pewną siebie, a tu nagle taki strach i przerażenie. Nie wiem co robić. Może ktoś miał podobnie i da mi jakieś rady. Leczenia alkoholowego raczej nie mam zamiaru jako tako podejmować.. Po dzisiejszym incydencie odstawiłam alkohol na zapewne długi czas. Nie mam nawet na niego ochoty - nic nie jest warte takiego stanu. Chodzi mi najbardziej o ten lęk.. Rozumiem, że w stanie "po alkoholowym" występuje, ale takiej paranoi nie miałam jeszcze nigdy w życiu...
×