Skocz do zawartości
Nerwica.com

dana-sol

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dana-sol

  1. Masz święta rację. Ja oczywiście też wiem, że wiele z moich dolegliwości jest objawem nerwicy, a część pochodzi od problemów z kręgosłupem, które oczywiście leczę, ale pracując po kilkanaście godzin dziennie przed komputerem dają o sobie jeszcze bardziej znać np. napięcie w szyi czy drętwienie rąk. Do niedawna potrafiłam trzeźwo analizować sytuację, jednak ostatnio zbyt wiele zwaliło mi się na głowę i organizm musiał w końcu nie wytrzymać. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy jakieś granice wytrzymałości. Ostatnio byłam u psychologa, jednak na razie nie mam leków spróbuję jakoś walczyć przy pomocy terapii, zresztą u mnie i tak jest ogromny problem z jakimikolwiek tabletkami bo zaraz mam objawy alergii, nawet zwykły antybiotyk czy lek przeciwbólowy powodują u mnie różne sensacje i okropne samopoczucie. Przepisano mi leki ziołowe, ale i te sprawiają, że mam zawroty głowy i nudności. Pozdrawiam
  2. Oj panika to moje drugie imię, ale to pewnie skutek uboczny 6 letniej opieki nad śmiertelnie chorą babcia. Życie w ciągłej niepewności czy to już dziś będzie ten ostatni dzień potrafi osłabić człowieka. Poskładało się tego trochę i niestety widzę efekty. Ale ostatnie kilka dni jest naprawdę ok, postanowiłam sobie stawiać cele do osiągnięcia i właśnie zdobywam szczyt jednego z nich. Widzę, że pozytywne myślenie naprawdę działa cuda. boję się tylko, że najmniejszy dół znowu wepchnie mnie w nerwicową gorączkę.
  3. Dzięki za wsparcie, chyba trochę mi odpuściło przynajmniej wczoraj nie czułam tego okropnego mrowienia w paszczy. U mnie to tak falami, niestety czekam na wystąpienie objawów i chyba przez to je wywołuje. Sama świadomość, że nie jestem sama i w końcu nie duszę tego w sobie dużo mi daje. Dzięki
  4. dana-sol

    Witam serdecznie

    Witam. Też jestem nowa i nie ukrywam, że już sama świadomość, że nie tylko ja mam takie problemy dużo mi pomogła. Sama pracuję w domu i mogę powiedzieć, że fakt odseparowania od ludzi i normalnego środowiska pracy pogłębia problem nerwicy i wpływa na kontakty z innymi, co więcej stanowi również często ich przyczynę. Kurcze na co dzień sprawnie operuję słowem, a tutaj nie mogę sklecić sensownego zdania, ale do rzeczy- wmawianie sobie wszystkich chorób świata to mój chleb powszedni, zwłaszcza, że mam objawy, których przyczyn nikt nie potrafi mi sensownie wytłumaczyć- maja rada w tym temacie- właśnie pozbyłam się wszelkich medycznych książek z mojego domu, a jeżeli chcę coś poszukać w necie na temat chorób idę pobiegać. Wprawdzie dopiero do kilku dni stosuję tą metodę, jednak cieszy mnie cholernie, że wytrwałam choć tyle. Mam brata alkoholika i jestem dość mocno naznaczona tym problemem- walcz o siebie bo na pewno warto, ale terapia jest podstawą. Ja z nerwicą postanowiłam się pogodzić- uciekam w pracę i moją pasję i chyba to trzyma mnie jeszcze na nogach, podobnie jak Ty borykam się sama z problemami, bo środowisko, w którym żyję mnie nie rozumie, tak samo zresztą jak rodzina,której wydaje się, że cytuje: "mam za dużo czasu i wymyślam". Co gorsza muszę być w dobrej formie i zachowywać pozory dla mojego synka, bo jest całym moim światem i nie pozwolę, aby moje problemy jeszcze jemu kopały psychikę od małego. Dopiero rozpoczęłam leczenie bo, przez długi czas nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę komuś opowiedzieć o moich problemach, które trwają od wielu lat. Pozdrawiam i radzę Ci żebyś podjął leczenie, choć wiem jak to brzmi dla osoby, która boryka się z ciągłym brakiem wsparcia i akceptacji. A tak na marginesie, co jest z tym naszym pokoleniem, że tak się sypiemy???
  5. W kwestii tego czy mieszkam z rodziną to nie, mieszkamy w tym samym mieście, ale to niewiele zmienia i tak czuję się za nich odpowiedzialna od czasu, kiedy zmarła moja mama, a miałam wtedy 16 lat i z marszu przejęłam wszystkie jej obowiązki. Tak minęły mi lata szkoły średniej i studiów. Po ślubie prowadziłam dwa domy, powiedziałam dość jak urodziłam synka- nie miałam już sił. Czekam na kolejną wizytę u psychologa i oczywiście poszukam jakiegoś psychiatry. Dziękuję za rady i pozdrawiam.
  6. Witam, Na początek Dobry Wieczór Wszystkim. Kurcze od czego zacząć? Może od tego, że po prostu szukam pomocy. Całe lata żyje w ciągłym stresie i ostatnio wszystko mi już wysiada. Obciążenia w postaci rodziny- ojciec tyran i brat alkoholik to koszmar. Teoretycznie wszystko powinno być OK mam cudownego, ale ciągle zapracowanego męża, zdrowe i kochane dziecko i pracę, która kocham, jednak moja rodzinka nie daje mi żyć. Nie wdając się w szczegóły jestem przypadkiem człowieka, który przejmuje obowiązki za wszystkich i na dodatek ma ciągłe wyrzuty sumienia, że zrobił za mało. Pomagam każdemu, jednak mi nikt nie chce pomóc. Co gorsze żyję w środowisku, gdzie nerwica i depresja nadal traktowane są jako oznaka lenistwa i fanaberia, a nie choroba. Ostatnio już nie daję rady- ciągła gula w gardle, uczucie mrowienia dziąseł i języka, które mija tylko w nocy i wraca niedługo po przebudzeniu. chodzę z konta w kąt i nie mogę się na niczym skupić. Czuję się jakbym miała tornado w środku, które za chwilę mnie rozerwie. Oczywiście przeszłam wszelkie badania i wszystko OK. Czy ktoś miał objawy nerwicy w postaci dolegliwości w jamie ustnej konkretnie mrowienia i pieczenie z tyłu i pod językiem? Jeżeli tak proszę o radę jak z tym walczyć. Oczywiście sama się nakręciłam nowotworami i innymi paskudztwami, które jeszcze zaostrzyły problem, a nie mają w moim przypadku medycznego potwierdzenia. Czekam na kolejną wizytę u psychologa, jednak nie wiem czy to coś pomoże. Jeszcze niedawno reagowałam na bardzo silny stres palpitacją serca i uczuciem , że zaraz zemdleję, teraz serducho się uspokoiło, pozostała suchość w ustach, i te pieczenia i mrowienia. Odwiedziłam kilku stomatologów, którzy traktują mnie jak wariatkę i nie widzą problemu. Jeżeli ktoś miał podobne problemy bardzo proszę o radę, bo chyba zaczynam wariować, a co gorsza czytam te wszystkie artykuły w sieci i widzę wszystkie objawy najgorszych chorób, co powoduje u mnie okropny strach przed śmiercią- ostatnio o niczym innym nie myślę. Kurczę mam dopiero 30 lat i tyle planów i marzeń a coraz mniej sił do walki o samą siebie. Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam wszystkich na forum.
×