Skocz do zawartości
Nerwica.com

czkawkaa

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez czkawkaa

  1. Biorę lamotryginę, psychiatrzy uznali, że to ma samo w sobie działanie przeciwdepresyjne, ja go szczerze powiedziawszy nie odczuwam, poszukam psychiatry w NFZcie, może ten przepisze mi antydepresant. :) -- 07 paź 2013, 21:04 -- I tak oni mi tych pieniędzy nie dają, biorę je z oszczędności, które odkładałam przez tyle lat . Śmieszna sprawa, bo matka sobie nie szczędzi na buty za kilkaset złotych co 2 tygodnie, a nie chcą mi dać pieniędzy nawet na leki.
  2. A mowilas im o prawdziwych powodach depresji? Jesli tak, sa jacys uposledzeni, jesli nie, nie ma sie co dziwic, ze wyszedl taki wynalazek. Gwałt miał miejsce w czasie depresji, nie przed. Depresja narastała przez ok. 6 miesięcy, aż wreszcie uderzyła z ogromną siłą. Wyjęte 3 miesiące z mojego życia, to zdarzenie jeszcze bardziej umocniło mnie w tym okropnym uczuciu, które nie pozwala mi żyć normalnie. Wiele bym oddała, by to przeszło, naprawdę... -- 07 paź 2013, 20:53 -- Próbuję szukać pracy na weekendy, znalazłam w restauracji, jako kelnerka, ale rodzice kategorycznie zabronili mi tam iść, bo uznali, że mam nie pracować poniżej moich kwalifikacji, bo do końca życia zostanę na tym poziomie... Pomijam to, że jestem na drugim roku, ja nie mam jeszcze nic ciekawego do zaoferowania pracodawcy z branży, która mnie interesuje! Żałuję, że na przekór im nie przyjęłam tej pracy, ale ojciec jest mistrzem manipulacji i wzbudzania poczucia winy. Czułam się jak totalny osioł, jak kompletne zero, po tym co on mi powiedział, gdy wspomniałam mu o tej pracy. -- 07 paź 2013, 20:54 -- Nic nie zostaje w papierach, skoro nie masz oparcia w rodzicach, mozna poszukac psychiatry i psychoterapeutki na NFZ, lepiej nie zostawaj z tym wszystkim sama, trzymaj sie... Chyba się tym zajmę pod koniec tygodnia, dziękuję. -- 07 paź 2013, 20:55 -- Dziękuję za radę, ale myślę, że ojciec nie chciałby nawet rozmawiać z psychiatrą. On się uważa za nie wiadomo kogo, tylko dlatego że zarabia dużo i pracuje na wysokim stanowisku. Psychiatra to dla niego żaden autorytet, to bardziej osoba po żałosnych studiach, która zbija pieniądze na naiwniakach.
  3. Jak to wygląda ze strony pracodawcy, czy on może zażądać jakiejś dokumentacji chorób? W przypadku, gdy poproszę internistę o skierowanie, czy inni lekarze mają w to wgląd? W realu szukać nie będę, nie chcę obciążać przyjaciółki, a znajomym nic nie będę mówić, wiadomo jakie ludzie mają długie języki, a nie chcę być numerem 1 plotek Dzięki za odpowiedź.:) -- 07 paź 2013, 20:43 -- po co? zakutym pałom i psychiatra tego nie wytłumaczy a lekach to by im mógł Stahl wykładać i tak by mieli to w swojej ignoranckiej d....... autorko bierz leki i czemu nie możesz liczyć na antydepresanty? Ponieważ dwóch psychiatrów uznało, że to chad, a nie depresja i nie chcą wypisać mi antydepresantów, bo uznają, że to wywoła manię. Nie widzę żadnych objaw chadu, to chyba normalne, że zanim depresja się zaczęła, byłam radosna...
  4. Nie stać mnie, ledwo udaje mi się miesięcznie 50zł na leki i 150zł na psychiatrę zaoszczędzić, a oni kategorycznie zabraniają mi iść państwowo do psychologa/psychiatry, bo to "zostaje w papierach" i mogę mieć w przyszłości trudności w związku z moimi hmm, jak oni to określają, "urojeniami". Praktycznie nie ma dnia, żeby matka się mnie nie spytała, czy te moje wypady do psychiatry nie są nigdzie odnotowywane, bo mogę sobie "spaprać życie nimi". Właściwie mój cały kontakt z nimi ogranicza się do takich komentarzy, gdy staram się ich nie słuchać, drą się na mnie, każą usiąść na kanapie przed nimi i potrafią gadać i mnie obrażać przez 15 min. Jak nie daj Boże, coś im odpowiem, wtedy zaczyna się pieklo -- 07 paź 2013, 20:38 -- Raz nieśmiale zaproponowałam im terapię rodzinną, usłyszałam jedynie, że mam swoich fanaberii nie przerzucać na nich, bo oni mają wystarczająco dużo na głowie, żeby się jeszcze użerać z moimi chorymi wymysłami, i że lepiej powinnam się wziąć do roboty, a nie rozczulać nad sobą. Przepraszam, że neguję Wasze odpowiedzi, niemniej dziękuję bardzo za nie.
  5. Hej kochani, powiedzcie mi, a szczególnie Ty karoll007, jak Wasi rodzice reagują na Waszą chorobę? Czy wspierają Cię, czy wypominają Ci fakt, że powtarzasz klasę?
  6. Cześć wszystkim, od roku leczę się psychiatrycznie, jakiś czas temu postanowiłam o tym powiedzieć rodzicom. Na początku bardzo się przejęli (myślę, że był to dla nich jakiś szok?). Po dwóch tygodniach im przeszło, nie przeszkadzałby mi neutralny stosunek, ale to już przechodzi ludzkie pojęcie i nie mogę sobie z tym poradzić. Powiedziałam im też o tym, że zostałam zgwałcona i pobita. Problem polega w tym, że każą mi odstawić leki, "bo nie będę brała ich w nieskończoność", czasami pytają się mnie pogardliwie - "jak tam moje psychozy". Gdy w TV leci materiał o chorobach psychicznych, ojciec potrafi wygłosić przemowę o tym, że choroby psychiczne wmawiają sobie leniwi ludzie, by zakamuflować swoją życiową nieporadność i że to bujdy. Najbardziej mnie zabolało, jak byłam w kuchni, w telewizji był wywiad z gwałconą kobietą (mama coś oglądała na tvn style) i ojciec podsumował to w sposób "pewnie sama go prowokowała, bo gdyby została naprawdę zgwałcona, załamałaby się i nie opowiadała o tym w telewizji". Wydaje mi się, że to była aluzja do gwałtu na mojej osobie. Rodzicie uważają zapewne, że zmyśliłam to, ponieważ nie rozmawiam o tym, ani się nie żalę (choć w środku jestem psychicznym wrakiem), ale to wynika z tego, że im nie ufam, wiem że by to wyśmiali i kazali się "przestać rozczulać nad sobą", i jedyna osoba, której mogę o tym powiedzieć bez skrępowań to psychiatra. Wyżywają się na mnie od czasu, gdy im powiedziałam o chorobie, kontrolują mnie na każdym kroku, porównują do innych osób, gdy zrobię coś dobrze - nie zauważają, gdy nie zrobię (np. zapomnę powiesić pranie) - mówią, że w ogóle w domu nie pomagam, że traktuję go jak hotel i mam 20 lat i powinnam być odpowiedzialna i pracować (jestem na studiach dziennych, 4 dni w tygodniu od 8-17 nie ma mnie w domu...). Porównują mnie do kobiety, która daje korepetycje mojej młodszej siostry, że ona jest w stanie pogodzić studia i pracę, a ja nie. Nie trafia do nich to, że co jakiś czas rozklejam ogłoszenia, ale nikt nie dzwoni, cały czas zarzucają mi, że pewnie ja nie odbieram, albo ich okłamuję, bo jestem leniwa. Brak mi wsparcia u rodziców, żałuję, że im o depresji powiedziałam, kiedyś traktowali mnie jak człowieka, teraz jak zwierzę. Mam myśli samobójcze kilka razy dzienni, tak się nasiliły, że jak usłyszę od matki ponownie, że "lepiej by było gdyby mnie nie urodziła, bo poświęciła mi całe życie i nie ma nic w zamian", nie wytrzymam. Powodem takich myśli nie są oczywiście tylko rodzice, ale wszystko co się stało ostatnimi czasy. Zamknęłam się w sobie, boję się wychodzić do ludzi, ta trauma po tym zdarzeniu silnie mnie trzyma i ogranicza mnie w pewien sposób, choć staram się z tym walczyć. Dodam, że nie jesteśmy patologiczną rodziną, oboje po studiach, ojciec jest dyrektorem jednej z dużych firm (nie będę tu podawać nazwy, oczywiście, bo łatwo byłoby go odnaleźć chociażby na GoldenLine...). Nie mogę liczyć na antydepresanty, dostaję jedynie stabilizatory i benzo, które mam brać okazyjnie. Bardzo chciałabym umrzeć, ale mam młodszą siostrę, którą bardzo kocham i wiem, że zniszczyłabym jej tym życie. W jaki sposób wychodziliście na prostą po traumatycznych przeżyciach i/bądź depresji bez jakiegokolwiek wsparcia?
×