Skocz do zawartości
Nerwica.com

1993,20

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia 1993,20

  1. Flea, Tak moje życie nie było usłane różami ale zawsze odnosiłam się do rodziców z szacunkiem, Pomimo tego ile krzywd mi wyrządzili to przecież to są moi rodzice. Czasami w duchu sobie myślałam że ich nie nawidzę itd ale okłamywałam sama siebie bo tak na prawdę bardzo ich kocham. Kiedy przyjechałam do Polski i widziałam w jakim stanie jest moja mama byłam gotowa nawet oddać mamie kawałek wątroby żeby tylko żyła, ale niestety alkoholikom nie przeszczepiają wątroby. Mama na pewno by nie chciała żebym sie zamartwiała, załamywała z tego powodu że odeszła. Kiedyś nawet mi powiedziała że jeśli kiedyś umrze to nie chce żebyśmy chodziły ubrane na czarno i przeżywały żałobę. Tak więc spęłniamy jej życzenie i masz racje mama na pewno by chciała żebym sobie ułożyła życie i była szczęśliwa. Nigdy nie straciłam nikogo bliskiego więc na pewno potrzebuje bardzo dużo czasu na pogodzenie się z tym ze mamy juz nigdy nie zobacze, ale wiem że mama zawsze będzie przy mnie.
  2. Ahma, Na prawdę nie wiem co mam Ci poradzić w takie sytuacji. Ale nie możecie dawać się zastraszyć bo jemu właśnie o to chodzi.. Musicie coś z tym zrobić zanim dojdzie do jakiegoś nie szczęścia...
  3. Ahma, A Policja? Jeśli coś się będzie działo w domu zadzwońcie po Policje wiem że jeśli jest dużo wezwań to zakładają tzw. Niebieską kartę następnie możecie złożyć doniesienie o znęcanie się. Namawiajcie mamę do podjęcia takiej decyzji bo wszyscy się męczycie.
  4. Ahma, Rozumiem Cie a nie możecie założyć mu sprawy o zakaz zbliżania się do was czy coś takiego ? -- 02 paź 2013, 16:38 -- Ahma, Rozumiem Cie a nie możecie założyć mu sprawy o zakaz zbliżania się do was czy coś takiego ?
  5. Ahma, Wiesz ile razy ja myślałam tak o mamię? ile razy życzyłam jej jak naj gorzej . Kiedy nie piła była cudowną kobietą wtedy mogłam z nią spędzić miło czas. Kiedy otwierała butelkę wódki czułam nienawiść. Wychowałam się w biedzie i patologi ale pomimo tego nie jestem jakąś narkomanką, pijaczką i nie mam problemów z prawem. Wydaje mi się że mama starała się mnie wychować i nakierować tak żebym nie popełniła jej błędów i za to mogę być jej wdzięczna. Wolała bym żeby piła ale była z nami...
  6. Ahma, Gdy ja jeszcze byłam w Anglii a choroba mamy dopiero się zaczeła zostawiał ja samą przychodził pijany i jeszcze się awanturował dlatego mama wolała żeby w ogóle nie przychodził, Oczywiście wtedy kiedy był trzeźwy stawał sie przykładnym ,opiekuńczym mężem ale ile to trwało dzień,dwa.Po tym jak przyjechałam do Polski gdzie już wtedy mama wymagała stałej opieki w szpitalu pojawił sie raz na 3 tygodnie nie wiem może go to przerosło. Bałam się jak dam sobie rade z mamą w domu bałam sie że nie podołam choć wiedziałam że muszę nie miałam z nią łatwego dzieciństwa ale czlowiek w takich chwilach nawet o tym nie myśli lekarze w szpitalu mówili o domu opieki podkreślali "DZIEWCZYNO NIE DASZ SOBIE RADY"Ja nawet nie dopuszczałam myśli ze mogła bym ją oddać gdzieś..powtarzałam:" Przecież to jest moja matka ma swój dom i ma mnie tak jak bede potrafiła tak się nią zaopiekuje". kiedy przywieźli mamę ze szpitala do domu zaczełam płakać bo zdałam sobie sprawę że zostałam zupełnie z tym wszystkim sama .Mam 20 lat więc nawet nie mam swoich dzieci zresztą przewinąć niemowlę a osoba dorosłą jest różnica. Tyle dobrze że podczas mamy pobytu w szpitalu pielęgniarki mnie troszkę przeszkoliły jak zajmować się osobą leżącą. Kiedy mama była już w domu na początku zachowanie Ojca nie uległo zmianie dopiero po jakimś czasie zauważył że wszystko jest na mojej głowie nie miałam czasu nawet zjeść obidu po zakupy wysyłałam sąsiadke bo nie mogłam zostawić mamę samą. Wtedy też zaczoł ograniczać picie ( 1-2 piwa dziennie) i nie moge powiedzieć bo akurat wtedy pomagał mi. Zaczeliśmy nawet mamę troszke podnosić z łóżka bo sama chciała do toalety tak wiec prowadzaliśmy ją a to było na prawdę wyzwanie, sama nie dała bym rady ją prowadzić. Po śmierci mamy tato pije na prawdę dużo za każdym razem kiedy do niego dzwonie tłumaczę mu ze tylko on mi został i żeby się wziął za siebie tym bardziej ze się o niego boje ponieważ od kilkunastu lat choruje na wrzody. Został tam zupełnie sam...
  7. Witam Mam na imie Klaudia na forum jestem nowa więc nie jestem pewna co do prawidłowego umieszczenia mojego tematu:) A wiec zacznę od tego iż moja Ś.P Mama od kiedy pamiętam nadużywała alkoholu z reszta tak samo jak ojciec, w domu zawsze brakowało pieniędzy ciągłe awantury, imprezy. Ja jako dziecko czesto uciekałam z domu do dziadków nie mogłam patrzeć i znieść tego co wyrabiało sie w domu. Czasami zdarzała sie także przemoc, ze strony mamy w moim kierunku,a także wulgaryzmy. W kierunku ojca to było na początku dziennym, choć nie powiem ojcu tez zdarzało się "pierwszemu zaczynać" . Rok temu postanowiłam wyjechać za granicę wraz z narzeczonym za poszukiwaniem tzw " lepszego życia" juz wtedy zauważyłam ze z mamą dzieje się źle, akurat wtedy wróciła od siostry z zagranicy i miała spory przypływ gotówki tak wiec spożywała naprawde dużo alkoholu to trwało gdzieś około miesiąca, zaczeły puchnąć jej nogi, nie zdążała do toalety praktycznie nic nie jadła w dzień mojego wyjazdu nawet juz nie chciała pic nie mogła chodzić. Oczywiście mi mówiła że wszystko jest w porządku że to przez to że taki czas piła i teraz dopiero to ją "puszcza". Po tygodniu jak wyjechałam zaczeło dziać się na prawdę źle zwiększył sie jej obwód brzucha i to dosyć dużo, nogi zaczeły sinieć nie mogła w ogóle wstawać niestety ja wtedy nie mogłam wrócić ponieważ jeszcze nawet nie zaczełam pracy i szczerze mówiąc nawet nie miałam za co.. Rozmawiajać z mama przez telefon nie chciała lekarza bo twierdziła ze to wszystko to "kac" Wydaje mi sie ze dobrze wiedziała co się dzieje ale nie chciała mnie martwić. W takim wypadku musiałam zza granicy dzwonić do szpitala tam odmówili przyjazdu ponieważ nie jest to nic zagrażające życiu przyszedł lekarz rodzinny ktory od ręki wypisał skierowanie do szpitala, tam okazało sie że jest to Martwica wątroby została spuszczona mamie woda z brzucha (20litrów)zalecane lekarstwa, dieta i oczywiście zakaz spożywania alkoholu. przez jakis czas wszystko było w porządku mama nawet zobaczyła że można żyć inaczej- normalnie. korzystała z pomocy MOPS te pieniązki miała tak na prawde dla siebie zaczeła nawet dbać o siebie(fryzjer, kosmetyki) ponieważ ja z siostrami zajełyśmy sie zakupami i wykupieniem recept. Po jakimś czasie mama trafiła do szpitala ponieważ prawdopodobnie napiła sie alkoholu zapadła wtedy w śpiączkę wątrobową w której była przez tydzień, kiedy dostałam taka wiadomośc odrazu przyjechałam do Polski lekarze mówili ze nie wiadomo czy z tego wyjdzie ja wierzyłam ze bedzie dobrze. po 3 tygodniowym pobycie w szpitalu wypisali ja do domu potrzebowała stalej opieki nie było nas stac na dom opieki w tamtym czasie ani na jakaś opiekunkę ktora mogła by byc z nami przez 24/h wiec byłam zdana tylko i wyłacznie na siebie. zostala wypisana w piatek a w poniedzialek znowu zabrala ja karetka powtarzało sie to 2 razy co zostala wypisana za 2 dni wracała. za kazym razem nie mogłam dobudzić jej w domu (śpiączka wątrobowa). Wtedy lekarze powiedziali ze najblizsze godziny beda decydujace wtedy tez przyjechały siostry które tez mieszkają za granicą one wiedziały na co muszą sie przygotować ja niestety ciągle byłam myśli ze mama wstanie i wszystko będzie dobrze !! tak też nie było po 2 tygodniach spedzonych w szpitalu w śpiączce mama zmarła.. ;( Teraz mijaja 4 miesiace od smierci mamy od tamtej pory nie potrawie żyć normalnie nie potrafie wybaczyć sobie tego że kiedy to sie zaczeło to ja wyjechałam może jak bym w czas zareagowała to moze by było wszystko w porządku, mama by żyła! w tej chwili jestem za granicą nie potrafię sie odnaleść gdzie pójdę do pracy za chwilę rezygnuje odbieram wrażenie że nie jestem nikomu potrzebna, że nikogo już nie mam bez przyczyny wpadam w histeryczny płacz. Nawet mam myśli ze nie mam już po co żyć że to bóg mógł zabrac mnie a nie mame. Mówię sobie ze przecież mama jest w domu w Pl jak pojade to ja zobacze ale za chwile mówię ze przecież dobrze wiem ze jej tam nie ma i juz nigdy nie bedzie. Kiedyś czasami życzyłam jej źle a nawet czułam że ja nie na widzę teraz bym zrobiła wszystko żyby zyła i żebym mogła ją przytulic i jej powiedzieć jak ja kocham i jak mi jej brakuje!! ;((( Nikomu jeszcze nic nie mówiłam na temat mojego problemu przy kimś staram się pokazywać że sobię z tym wszystkim radzę i że jestem silna Tak na prawde nie widzę sensu . Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i pozdrawiam !
×