Jestem tutaj nowa... Mam 22 lata, wiele w życiu przeszłam, ale myślałam że już wszystko powolutku się stabilizuje. Miałam zniszczoną psychikę, od podstaw musiałam się zbierać i zacząć wierzyć w siebie i swoje możliwości. Od jakiegoś czasu walczę z natrętnymi myślami. Są okropne. Ostatnio mam problem z tym, że życzę komuś bliskiemu śmierci, choć wcale tego nie chcę, męczy mnie to że one się pojawiają nie wiem skąd się wzięły. Obwiniam się i mam wyrzuty sumienia, one mnie dręczą. Pojawiają się wszędzie nawet w Kościele, modlę się o zdrowie za tą osobę a w myślach kłębi się to by zmarła choć przecież kocham ją i nigdy bym takich słów o śmierci dla niej nie wypowiedziała. Nie wiem co robić, po raz kolejny się zgubiłam, rozprawiam z tymi myślami, im bardziej chcę ich nie mieć tym bardziej mnie atakują. Zrobiłam się płaczliwa, nic mnie nie cieszy, czuję się jakby było mnie dwie, dosłownie jakby we mnie ktoś siedział i podpowiadał takie brednie, bo ja nie mam podstaw by tak o tej osobie myśleć.
Jest osobą z którą zawsze na wszystkie tematy rozmawiałam, przez dłuższy czas spędzamy dni razem, a teraz nie mogę jej powiedzieć, a widzi że mnie coś gryzie: Słuchaj myślę sobie żebyś umarła To jakiś koszmar. Czuję się strasznie co chwilę rozmyślam co czuję i czy zgadzam się z tymi myślami czy nie. Kiedyś miałam inne myśli: Czy kocham mojego chłopaka, chyba jednak nie co chwilę analizowałam uczucia. Ale udało mi się z tym wygrać, bo się rozstaliśmy. Najśmieszniejsze że nie przeze mnie, nigdy nie mówiłam mu o moich myślach bo wiedziałam że skoro z nimi chcę walczyć i mam o kogo to go kocham ale wykorzystał mnie bardzo, rozdział zamknięty.
Wcześniej byłam w związku opartym na ciągłej kontroli ze strony partnera, zakaz spotykania się ze znajomymi, studiowania i pracowania, zmuszanie do tego bym zaszła w ciążę. Później śledzenie. Pozbierałam się długo choć trwało to dwa lata. I kiedy już zaczelam cieszyć się życiem to trach i moja głowa znów wariuje. Oczywiście korzystałam z porad psychologa.
Męczę się ciągle analizuję czy te mysli to moje prawdziwe przekonania i już sama wiem, że nic nie wiem