Skocz do zawartości
Nerwica.com

paranoia

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez paranoia

  1. rany nie mogę nie dawać ponosić się wrażeniu, że tych psychiatrów to ja niedługo będę odwiedzała z karabinem. zapobiegawczo. hm no spróbuje i to jak najszybciej, zaczynam sama swoją psychikę przygotowywać pozytywnie na to całe faszerowanie lekami, bo trochę wątło u mnie z tym przekonaniem, że mogłoby być lepiej.. mam wrażenie, że to tylko odwlekanie ataku, mylę się?
  2. hm czy jestem szczęśliwa? ciężkie pytania zadajesz, nie mam pojęcia, pewnie zdarza mi się byc. ostatnio to to szczęście na bardzo kruchych nogach jest podtrzymywane i raczej na rękach to mnie nie nosi, w przeciwieństwie do nerwicy, bo ta to mną miota dla kaprysu i jak lubi, niesamowite ciężko zapuszczoną? cholera, ja to już naprawdę zaczęłam powoli wychodzić z założenia, że gorzej nie będzie. prawdopodobnie masz rację Powietrzny Kowalu, skoro juz ją sobie wyhodowałam to trzeba zacząć wyplewiać to choróbsko bezczelne.. no nic. dziękuje bardzo za odpowiedzi (; zrezygnowana to juz jestem bardzo, ciężko nie załamać rąk nad tym. z czymkolwiek się zmagacie, życzę powodzenia i wytrwałości .
  3. Witam wszystkich (; właśnie kiwam się na boki mówiąc do siebie 'osiem' i nie wiem, czy zmieni to cokolwiek, ale miałam potrzebę napisania do Was, może zrobi mi się minimalnie lepiej, lub może pomoże komuś ten post, jego objawy będą tożsame do tych, które systematycznie niszczą mi życie od dłuższego czasu (; powoduje mną potrzeba wyjęczenia się najzwyczajniej, mam nadzieję, że nikt mnie nie pogryzie, ale już nie mam pojęcia gdzie, jeśli nie tu. gdy byłam dzieckiem już byłam znerwicowana, z tego co pamiętam miałam różne tiki nerwowe, najczęściej mruganie oczami, problemy z oddechem. chyba nigdy nie potrzebowałam czynnika wywołującego objawy, nie działo się to przez stres więc ciężko było mi skojarzyć fakty, ewentualnie podświadomie mogłam się czymś denerwować? jakoś jak zaczęłam naukę w liceum po pewnej nocy zabaw z alkoholem miałam coś podobnego do dychawicy sercowej, też na tle nerwowym jak mniemam, przeszło po miesiacu i nie wróciło więcej, miałam przerwę z takimi ekscesami na trzy lata. ale to, co się dzieje teraz, zabiera mi reszki zdrowia psychicznego (; sama ze sobą czuję się jak pojeb, nie mam zamiaru nikogo urazić, tak to odbieram niestety względem mnie. nie wychodzę do ludzi, jak już wychodzę, myślę tylko o tym, żeby wrócić do domu. 'ataki' czy jakkolwiek to nazwać trwaja u mnie kilka dni, przy pierwszym rzucie jest tragedia i trzecia wojna światowa, czuję się jakbym miała porażony układ nerwowy, albo unoszę się nad ziemią albo idę strasznie ciężko, co chwilę mam wrażenie, że się przewrócę. ataków paniki jako takich nie mam bardzo często, nakręcają się przez objawy fizyczne i trwa to czasem kilka godzin, mija. ale, do cholery, cały czas czuję się jak wklejona, jakbym to co mówiła, nie wychodziło ode mnie, boję się swoich słów wtedy, źrenicę mam powiększone permanentnie, spać nie mogę, bo wyję i tarzam się po łóżku. od tygodnia to się nie zmienia, wcześniej potrzebowałam czasu, żeby dojśc do siebie i git, czułam sie normalnie i funkcjonowałam. teraz jest inaczej i naprawdę mam wrażenie, że już całkowicie zwariowałam (; psychicznie czuję się całkiem w porządku, tzn wyć mi się chce oczywiście bo chodzę jak krzywa i do tyłu, ale nie odczuwam lęku.. tylko to, hm, chodzenie? nasila mi się jak piję kawę, albo herbatę nawet. więc zrezygnowałam. próbuję to sobie tłumaczyc racjonalnie i wiem, że to nerwica, ale to nie zmienia nic niestety.. dostałam kiedys leki jakieś, nawet nie próbowałam ich brać bo hm, powiem Wam od siebie, że jestem przeciwniczką i myslę, że nie tędy droga.. ale teraz? jestem zdesperowana bo już naprawdę mam wrażenie, że nie potrafię sobie pomóc poza tym, że uświadomiłam sobie chorobę. Też tak macie, że bez stanu lękowego czujecie się tylko źle fizycznie, jednocześnie będąc świadomym, że są to urojenia i siedzi po prostu w głowie? nie mogę przez to żyć. u psychiatrów byłam dwóch i jestem bardzo zawiedziona, pierwszy z nich chyba nie miał pojęcia co to jest nerwica i ewidentnie nie był zainteresowany słuchaniem o moich objawach, nie chcę tutaj podważać kompetencji, ale dostałam leki i wio, usłyszałam też, że jestem młoda a nerwicowe stany mogą pomóc mi w tworzeniu (jestem plastykiem, nie praktykującym, no nie mogę przez te jazdy, zablokowałam się) także.. stwierdziłam, że próbuje kolejny raz i pojechałam prywatnie, lekarz opinie w necie miał ok (jedne z lepszych jeśli chodzi o mój region) i nie było tragedii z terminami, a naprawdę potrzebowałam.. hm. to była paranoja, po 5 minutach pobytu w gabinecie zostalam zapytana o dziewicstwo i orientacje seksualna, pozniej pan stwierdził, że mogę mieć guza mózgu bo moje objawy nie pasują do niczego , mam to sprawdzić i wrócić, to dobierzemy leki. sto złotych i papa, chyba nie muszę wam nadmieniać, że przez ten cholerny guz mózgu schodziłam na zawał z tydzien dzien po dniu. kiedy to piszę to ta sytuacja ma dla mnie wydzwiek nawet komiczny, ale wcale nie była taka. raju, mam wrażenie, że wszystko powyżej ma charakter bełkotu , ale ledwo na oczy widze. Przepraszam Was i podziwiam tych, którzy przebrneli (; jakieś pomysły? uważacie, że powinnam na te leki się zdecydować? ostatnio mam ochotę zawinąć się w kaftan bo juz sama ze sobą nie potrafię wytrzymać. haha, ostatnio tak czytałam o waszych objawach i ktoś napisał, że drętwieje mu ręka.. zgadnijcie, jaki objaw ostatnio doszedł mi do listy.. xd staram się z tego śmiać juz i nabrać dystansu, bo bardzo chcę wyzdrowieć. Pozdrawiam serdecznie znerwicowanych i nie tylko ; )
×