Witam wszystkich forumowiczów. Bardzo fajnie, że takie forum istnieje - przynajmniej wiem, że nie jestem sam. Moja "przygoda" z depresją i nerwicą trwa od czasów mniej więcej szkoły średniej, czyli w tej chwili już jakieś 10 lat z przerwami i okresami większego lub mniejszego nasilenia. W tym roku udałem się po poradę do psychiatry, jednak leki, które mi przepisał są moim zdaniem okropne. Mam wrażenie, że ich skutki uboczne są gorsze niż sama choroba - dlatego postanowiłem, że nie będę ich brał. Czasem w chwilach, gdy spodziewam się nasilonego stresu ratuję się afobamem lub relanium - pomaga świetnie, bez skutków ubocznych. Obecne nasilenie depresji, wynika pewnie z nastania pory jesiennej. Jestem w pełni świadomy tego co się ze mną dzieje, ale nie mam pojęcia jak to zwalczyć. Pisząc to, mam niewielki przebłysk nadziei i nieco lepszego nastroju. Problem w tym, że zaczynają się tlić myśli samobójcze. Nie chcę tego, ale wiem, że może przyjść taki dzień, w którym stracę kontakt z rzeczywistością i zrobię to. Momentami nie ufam sobie samemu...