Skocz do zawartości
Nerwica.com

bebe78

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bebe78

  1. Witam. Mam na imię Beata i mam 35 lat. Nie wiem jak to opisać... Moja mama - mój największy Przyjaciel, najukochańsza istota jaką znałam...wszystko robiłyśmy razem, miałyśmy te same zainteresowania, poglądy... jedna osoba w dwóch ciałach. 10 dni temu zmarła, po długiej walce z rakiem. Ostatnie 3 dni była już nie świadoma, tego co się dzieje (tak mówili lekarze) bo ciągle spała będąc na morfinie - wieczorem dostałam telefon ze szpitala "przykro mi, ale Pani Mama zmarła" Siedzieliśmy....ja i tata,ze łzami w oczach, uczucie tak okrutne, nie do opisania ból, który zapewne nie jeden z nas przeżył. Ale wiedziałam i wiem do teraz, że muszę być silna, silniejsza niż mój tatko, żeby się nie załamał - w końcu byli 37 lat razem i byli bardzo zgodną i kochającą się parą. Czas pożegnania, pogrzebu... Myślałam... czułam że jak dojdzie do tego, że moja mama umrze, to i ja tego nie przeżyje, a co najmniej zwariuje, nie będę już tym samym człowiekiem...jednak jest inaczej. Od pogrzebu zapłakałam tylko raz, nie czuję smutku choć bardzo mi jej brakuje. Mam wrażenie, że nic się nie stało, żyję, śmieję się, nie mam żadnej depresji. To mnie martwi. Czy ja nie mam żadnych wyższych uczuć?? Czy takie zachowanie jest normalne?? Czy ktoś miał coś podobnego?? Proszę Was, podzielcie się ze mną swoimi odczuciami, doświadczeniami..czy ktoś miał coś podobnego? Pozdrawiam serdecznie Beata.
×