Wiem że macie mnie za hipochondryka, ale ja znowu czuje się tragicznie. Ostatnio od 17 do 19 grudnia miałem pięć napadów padaczki. Możliwe że to przez bezsenność na którą jakiś czas się uskarżam. Ogólnie czuje sie tak źle jakbym sie nie czuł. Czarno widzę mój żywot od paru miesięcy źle sie czuje. Teraz to jest chyba najgorzej bezsenność, nudności (szczególnie rano) czasami ból głowy - ale raczej uczucie jakby coś w niej było. Ogólne uczucie ogromnego osłabienia, bóle stawów szczególnie kolan. Serce mi albo wali jak głupie albo zwalnia, a ostanio pomimo ze bije szybko to bije bardzo płytko. Mam takie uczucie jakbym nie miał nóg - coś mnie mrowi coś drętwienie, cierpną mi stopy bez powodu. Najgorzej jest w nocy boję sie zamknąć oczy bo boję się że już nie wstanę. Byłem u swojego neurologa i zapytałem wprost czy może mam guza mózgu, uzyskałem odpowiedz ze jest to niemożliwe bo 2 i pół roku temu miałem robiony rezonans i tam nic takiego nie bylo. Staram się ufać swoim lekarzom ale ostatnio chyba mnie nie słuchają - bo tylko mnie zastanawia czemu sie od kilku miesięcy się źle czuje. Proszę powiedzcie co wegług was mi moze być dodając do powyższych objawów przesuwający się obraz ( mówiono mi ze to normalne bo mam astygmatyzm) i zimne dłonie i stopy. Przypominam ze napady padaczkowe to nic nowego bo mam zdiagnozowana padaczkę. Moi lekarze twierdzą że mam depresję albo nerwicę - a wy jak myślicie ?
PS Proszę potraktujcie mnie poważnie