
jex
Użytkownik-
Postów
21 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia jex
-
Cześć! Jak bardzo prawdopodobne jest, aby z dnia na dzień organizm przestał tolerować sertralinę, albo przestała się ona prawidłowo przyswajać...? Czy ktoś z Was słyszał o takim przypadku? Od piątku czuję się dość marnie - na początek myślałem, że po prostu czymś się zatrułem, bo mam mega problemy gastryczne, ale teraz doszedł jeszcze ból kości oraz charakterystyczny ból gałek ocznych przy rozglądaniu się. Bardzo podobnie czułem się jak odstawiałem psychotropy dlatego teraz mam wątpliwości co mi właściwe dolega. Dodam, że przyjmuję tą samą dawkę sertraliny od prawie 4 miesięcy, a w piątek gdy to się zaczęło przyjąłem ją później niż zwykle, ale jedynie 3h, więc trudno mi uwierzyć by to miało jakikolwiek wpływ. Z góry wielkie dzięki za pomoc.
-
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
jex odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Ciekawie jak się to zatem ma do bloku zatokowo-przedsionkowego II stopnia, który mam stwierdzony (choć od dobrych kilku lat nie wychodził mi na holterze i nie wiem czy z niego nie "wyrosłem"). W każdym razie tym bardziej to brzmi nieciekawie... Lekarz przepisał mi 10 mg. -
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
jex odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Jutro miałem rozpocząć przyjmowanie Escitalopramu, ale naszły mnie pewne wątpliwości jak chwyciłem przed chwilą za ulotkę. Kiedy nie stosować Escitalopram Actavis: - jeśli pacjent urodził się z nieprawidłowym rytmem serca lub miał epizod nieprawidłowego rytmu serca (obserwowany na EKG) - jeśli pacjent przyjmuje leki stosowane w zaburzeniach rytmu serca lub leki, które mogą wpływać na rytm serca Zaburzenia rytmu serca to u mnie codzienność (komorowe + nadkomorowe + bradykardia i inne, choć nie w jakimś wielkim nasileniu...). Biorę także każdego dnia beta-bloker. Psychiatra doskonale wie o moich problemach kardiologicznych więc optymistycznie zakładam, iż uznał, że lek nie stanowi zagrożenia. Próbowałem już wielu rzeczy, które miały ostrzeżenia przyjmowania przy problemach z pracą serca, ale w żadnej z nich nie było to tak stanowczo opisane. Czy ktoś ma jakieś doświadczenia w tej materii i może coś mi doradzić? Dzięki. -
boogyman, miałem w zwyczaju brać trazodon na łatwiejsze zasypianie, ale po rozpoczęciu terapii moklobemidem psychiatra powiedział mi, że nie wolno tych rzeczy łączyć. Jak głosi zresztą ulotka: Równoległe podawanie innego preparatu zwiększającego stężenie serotoniny (np. selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny, trójpierścieniowe leki przeciwdepresyjne) wiąże się z ryzykiem wystąpienia zespołu serotoninowego. Ja już od prawie tygodnia jestem wolny od moklobemidu i innych leków. Zero skutków ubocznych po zmniejszeniu i odstawieniu, co zresztą nie powinno dziwić jak wcześniej nie wykazywał na mnie żadnego działania. Za tydzień wchodzę na escitalopram, choć nie wiem czy rzeczywiście jest sens robić sobie taką przerwę i dalej tracić czas.
-
Dzisiaj rozpoczynam schodzenie z moklobemidu. Psychiatra stwierdził, że jeśli po sześciu tygodniach nie wykazuje on na mnie jakiegokolwiek działania antydepresyjnego to nie ma co dłużej tego ciągnąć. Moklobemid biorę od 28 grudnia - przez pierwsze 6 dni 300 mg, a dalej już 600 mg. Zupełnie nic na nim nie czuję, a jedyną różnicą jaką zaobserwowałem to prawdopodobnie większe obciążenie wątroby w porównaniu do takiej wenlafaksyny, którą wcześniej brałem (ALAT mi trochę wzrósł, a że nie korzystam z jakichkolwiek używek i utrzymuję stałą dietę, tedy moklobemid o to podejrzewam). W każdym razie przez tydzień mam przyjmować 300 mg dziennie - 1 - 0 - 1 -, a potem całkiem odstawić i zrobić sobie dwa tygodnie odpoczynku. Lekarz uznał, że przy rzeczach, które wcześniej brałem kolejnym lekiem, który warto sprawdzić będzie escitalopram i jego też mi przepisał.
-
elfrid, lunatic bardzo ciekawe jest to co piszecie o aktywizującym działaniu bezno. Zawsze ich unikałem więc nie mam z nimi doświadczeń. Czy jest sens abym sprawdził ten trop biorąc bezno z moklobemidem? I jeśli tak, to w jakim dawkowaniu...? Mam w domu Zomiren 0,5 mg (alprazolam) i zażyłem testowo kilka godzin temu 0,25 mg - efekt był jednak taki, że zrobiłem się bardziej śpiący i zamiast krótkiej drzemki przespałem się na nim dobrze ponad godzinę.
-
CórkaNocy Ani psycholog, ani psychiatra mi nie stwierdził CHADu - nie widzę też podstaw, aby u siebie tą przypadłość podejrzewać. Hipomania? Praktycznie bez żadnych wahań mam równie obniżony nastrój. I tak jak elfrid pisze na rzeczach, które brałem powinny być objawy podwyższonego nastroju, a te lekarstwa typowo aktywizujące nie wykazywały na mnie jakiegokolwiek działania pobudzającego. elfrid Ten flupentiksol, o którym piszesz i fluoksetyne na pewno zasugeruję lekarzowi. O reboksetynie już też myślałem i nawet sugerowałem lekarzowi przy braniu wenlafaksyny, ale odniosłem wrażenie, że nie wiedział jak się te rzeczy bierze w skojarzeniu. Czemu uważam, że to dystymia i czym dolegliwości różnią się od wcześniejszej nerwicy? Diagnozę wystawił psychiatra i nie sposób mi się z nią nie zgodzić, bo mam praktycznie wszystkie objawy kliniczne. Brak motywacji, silna anhedonia, brak chęci do kontaktów społecznych, pustka w umyśle, uczucie bezsensu, otępienie i niska samoocena. Do tego dochodzi jeszcze pierońskie zmęczenie - muszę sobie ucinać 2-3 krótkie drzemki dziennie, bo bez tego zmęczenie byłoby zupełnie nieznośne. W nocy natomiast mimo dużej senności nie zasnąłbym bez melatoniny, a czasami muszę łykać zolpidem. Wcześniej na nerwicy lękowej miałem przynajmniej swoje pasje i plany, nie byłem tak pusty i ospały. Dominował u mnie za to lęk o zdrowie i życie - miałem absolutną fiksację na punkcie zdrowia, a przede wszystkim pracy serca (mam problemy z arytmią, chcieli mi onegdaj wszczepić rozrusznik, ale ostatecznie lekarze zdecydowali, że jeszcze nie jest to niezbędne i wystarczy kontrolne monitorowanie pracy serca). W każdym razie ten lęk wtedy zamknął mnie w domu, bo wyjście na zewnątrz powodowało jeszcze gorsze samopoczucie: tachykardię, skok ciśnienia i strach przed omdleniem. Paroksetyna zaczęła mnie stopniowo uwalniać z lęków, które wcześniej wydawały mi się nie do przezwyciężenia, ale na ich miejsce stopniowo zaczęła wkradać się depresja. W sumie wcześniej miałem plany i dążenia i sądziłem, że kiepskie zdrowie i lęki je uniemożliwiają, a gdy lęk zaczął schodzić i zdrowie się poprawiło, te same plany i dążenia stały się dla mnie puste.
-
W grudniu przez dwa tygodnie tuż przed moklobemidem. Czułem się wtedy trochę lepiej niż na wszystkich poprzednich lekarstwach, bo objawy dystymii nieco zelżały. A czemu pytasz?
-
Dzisiaj minęły cztery tygodnie na moklobemidzie (6 dni 300 mg, dalej 600 mg). Jak nic nie czułem, tak nic nie czuję. Dam mu jeszcze dwa tygodnie na działanie, ale już teraz ubolewam, że kolejny raz tracę czas na coś co na mnie nie działa.
-
Dwa tygodnie na moklobemidzie i nadal czuję się jakbym łykał drażetki. Właśnie się obudziłem ze swojej programowej drzemki - mam takich aż trzy dziennie - i zrezygnowany zastanawiam się co będzie dalej. Wieczna ospałość i brak chęci do działania to u mnie dominujące objawy i dotychczas przyjmowane przeze mnie leki nie pomogły mi w tej materii nawet o jotę. Czy ktoś mógłby rzucić okiem na moją sygnaturkę i powiedzieć jakie są jeszcze sensowne opcje farmakologiczne na pobudzenie do życia?
-
Dziewiąty dzień na moklobemidzie - to jeszcze dużo za wcześnie by wydawać opinie, ale w zasadzie po braku jakiejkolwiek reakcji ze strony organizmu przeczuwam, że z tej mąki chleba nie będzie. Gdzieś przeczytałem podsumowanie badań z konkluzją, iż lekooporni powinni dać antydepresantom przynajmniej 8 tygodni czasu na działanie więc nie pozostaje mi nic innego jak uzbroić się w cierpliwość.
-
Szumy w uszach mam odkąd sięgam pamięcią, czasem większe, czasem mniejsze, ale stale obecne. W zasadzie nigdy się w to nie zagłębiałem i nie trapi mnie to, bo to stały element mojego doświadczenia życia. Dodam, że tak samo słyszę (i często czuję w klatce piersiowej) każde uderzenie serca - to już jednak u mnie miało początek ponad 10 lat temu i wtedy wprawiało mnie w niezłe napięcie i lęk. Z czasem się przyzwyczaiłem i teraz nieswojo się czuję jak czasami nie słyszę i nie czuję uderzeń serca. =)
-
Rozpocząłem dzisiaj leczenie moklobemidem. Podobnie jak CórkaNocy zacząłem go przyjmować po wenlafaksynie. Zrobiłem to jednak po ponad dwutygodniowej przerwie zgodnie z zaleceniem psychiatry - mam problemy kardiologiczne, a doktór powiedział mi, że wcześniejsze przyjmowanie mogłoby np. wywołać u mnie skoki ciśnienia. Zresztą po tym jak chorowałem po odstawieniu wenlafaksyny nie odważyłbym się wziąć tego wcześniej. Rozpiskę mam taką, że przez 6 dni łykam 300 mg, a potem od razu 600 mg. Na dobrą sprawę jest to już 6 środek na lekooporną dystymię więc nie tryskam entuzjazmem. Dam jeszcze znać, czy wybranie tego leku to był krok ku wyzwoleniu czy kolejny gwóźdź do trumny. :)
-
Nie mam pretensji do lekarza (choć spadło mi do niego zaufanie), bo teraz z perspektywy czasu widzę, że w moim przypadku warto było szybko rzucić wenlafaksynę i mieć to za sobą - choć sponiewierało mną dość konkretnie. Gdyby kogoś to interesowało to najgorsze objawy miałem 5-6 dni - potem z każdym dniem była znacząca poprawa, a po tygodniu z hakiem nic już nie czułem. Główne objawy jakie miałem to mocne zawroty głowy, bez osławionych "prądów", ale sam ruch gałek ocznych powodował u mnie najczęściej silny, zniewalający zawrót głowy. Do tego jeszcze doszły dreszcze, zimne poty i nudności, którym nie sposób było ulżyć oraz solidne osłabienie jak w porządnej grypie. Właściwie nie dało się wiele robić więc większość dni przespałem, a sen umilały mi wyraziste koszmary i częste przebudzenia - całe ciało i pościel były wtedy najczęściej zupełnie mokre. Problemów ze strony psychiki raczej nie miałem oprócz sporadycznego popadania w silną złość, wściekłość wręcz. Wracając do rzucania wenlafaksyny, to Dr. Stephen M. Stahl pisał w swojej książce, że wielu pacjentów toleruje od razu zmniejszenie dawki o połowę, a potem po trzech dniach całkowite odstawienie. To jest dopiero radykalne podejście gdy się poszuka w sieci haseł "venlafaxine + withdrawal" i zobaczy jak wiele osób ma problemy z odstawianiem tego czarciego specyfiku. Trochę sobie poczytałem tych opinii jak cierpiałem i propozycja z przyjmowaniem fluoksetyny po odstawieniu wydaje się być jedną z najlepszych. W każdym razie od 2 tygodni jestem wolny od jakichkolwiek leków. Na dniach wbiję się w moklobemid, ale odstawienie wenlafaksyny sprawiło, że objawy depresyjne oraz problemy fizyczne - przede wszystkim ogromna senność, znieczulenie emocjonalne, anhedonia oraz brak motywacji - znacząco się u mnie zmniejszyły. Libido też zaczęło wracać. Cieszy mnie to i zarazem smuci, bo wygląda na to, że ten środek oraz poprzednie rzeczy jakie brałem tylko mi pogarszały sytuację życiową.
-
Jestem trzeci dzień na odwyku od wenlafaksyny. Z 225 mg do 0 mg w 8 dni - lekarz rozpisał mi taki plan: 6 dni 150 mg i 6 dni 75 mg (lub tylko 4 + 4 dni jeśli będę to dobrze znosił). Dopiero po drugiej dobie od "wyzerowania" zaczęły się u mnie mocne problemy fizyczne, od których prawie nie ma wytchnienia. Gdybym wcześniej orientował się jak wielka rzesza ludzi ma długotrwałe objawy odstawienne poważnie rozważyłbym czy się w to pchać czy pozostawić sobie ten środek jako ostateczność gdy inne nie zadziałają.