Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cyrax94

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Cyrax94

  1. Przez sytuację czuję się źle. Nigdy nie miałem problemów z żadnymi depresjami czy innymi sprawami. Nie czuję się przez ten mobbing bezpiecznie, bo wiem że jak przyjdę do szkoły to zacznie się Tango Milonga... aż mi się cholera wszystkiego odechcewa... jestem wrażliwy i taki wyzwiska bolą mnie długo... a dobrze wiem, że jestem nieszkodliwy, nic nikomu nie zrobiłem, nie zasłużyłem
  2. Chętnie bym zrobił z nimi porządek, czasami mam w sobie taką chęć zrobienia komuś krzywdy za te wyzwiska... Wybuchnę i będzie większa fala uderzeniowa niz w Hiroszimie. Ale to raczej sprawy nie załatwi. Idę jutro do szkoły i już mi ręce i nogi drżą na sama myśl wejścia poza próg
  3. Witam Wszystkich. Nie wiem czy jest na miejscu fakt, że piszę o swoim problemie i nie staram sobie sam pomóc ale niestety nie potrafię. Chodzi mi o znęcanie psychiczne w szkole. Mogę to nazwać mobbingiem? Bo dla mnie jest to czysty podręcznikowy mobbing. No więc tak... chodzę do 3 i ostatniej klasy Zawodowej. Mam 19 lat. Żeby Państwo nie myśleli, że jestem z gimnazjum czy podstawówki. W tamtym roku miałem wypadek i cała 3 klasa poszła w plecy. Przeniosłem się do innej szkoły i powtarzam jeszcze raz rok 3 klasy. Ale to nie istotne. Nie jestem może super przystojnym chłopakiem. Jestem przeciętny, lubię siebie jakim jestem. Historia zaczęła się już w 1 dniu, na rozpoczęciu roku szkolnego jak tylko wszedłem do szkoły. Zobaczyłem moją nową klasę i pierwsze co usłyszałem to "jaki kur*a ryj" udałem, że tego nie słyszałem, wykazałem się kulturą i podałem każdemu rękę, żeby kazać szacunek. Jeden z nowych "kolegów" mnie pociągnął za złapaną dłoń , a drugi podłożył mi nogę... wywróciłem się i wszyscy zaczęli ze mnie szydzić. Nie ma dnia żeby nie usłyszeć jakiegoś wyzwiska. Ci moi nowi "koledzy" namawiają innych swoich kolegów z przeciwnych klasy żeby mnie wyzywali i poniżali. Jestem chłopakiem wrażliwym, najmniejsze wyzwisko powoduję u mnie brak chęci do życia... długo myślę o tym jednym wyzwisku... a tych wyzwisk w moją stronę jest setki dziennie. Czuję się jakbym był jakimś workiem treningowym. Na lekcjach rzucają we mnie ołówkami, gumkami, podpalają mi bluzę... Nauczyciele jeżeli to widzą to tylko chwilowo ich upominają, a problem popracować na przerwie lub następnej lekcji. Porozmawiałem o tym z wychowawcą, kazał nie zwracać na to uwagi... Tak też zrobiłem ale na dłuższą metę jest to nie do zniesienia dla normalnego człowieka, czuję, że tracę grunt pod nogami... Niby mam 19 lat, powinienem sobie sam z ty poradzić, ale nie potrafię. Czuję, że wszedłem w bagno z , którego moja psychika nie potrafi wyjść. Może to brzmi śmiesznie, dziecinnie ale zacząłem mniej wychodzić z domu, bo mam stres, że zaraz mnie ktoś wyzwie na chodniku, mam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą i się śmieją lub gadają o mnie za plecami ;/
×