Witam, przepraszam jesli moj post nie jest umieszczony w prawidlowym miejscu. Prosze rowniez admina aby nie mial do mnie pretensji i przeniosl moj post w odpowiednie miejsce.
Nie lubie sie dzielic swoimi "uczuciami" ale postanowilem zapytac bo byc moze jest na to lekarstwo chociaz nie sadze.
W wieku 18 lat wyjechalem do Niemiec na studia, bylem bardzo osamotniony, wyjechalem tam zupelnie sam, bez zadnych przygotowac i znajomosci, przez caly pobyt tam (kilka lat) bylo mi tam bardzo zle, nie mialem nikogo, przyjaciela czy dziewczyny az to przerodzilo sie w cos dziwnego. Mysle ze to byla depresja, znienawidzilem wszytko, bylem jak dętka - zlecialo ze mnie powietrze, nie odczuwalem zupelnie żadnych odczuć. Dużo alkoholu wtedy spożywałem, np. kazdego dnia wracajac z wykladow kupowalem wino albo kilka piw i opijajac sie spedzalem dzien (wieczor, noc) az czasem sie zastanawailem czy nie jestem uzaleniony. Ale nie ... przetrawlem to albo i nie.
teraz wrocilem do kraju, juz minelo 2 lata ! ale jest nadal cos nie tak, jestem zupelnie normalnym facetem, nie odbiegam od normy natomiast wiem ze cos jest nie tak. Jestem, zyje, oddycham natomiast nie odczuwam tak "zycia" jak dawniej, tesknie za sytuacjami w ktorych potrafilem w rozny sposob przezywac swoje emocje. Jestem taki sztuczny, dawniej sex sprawial mi mnostwo satysfacji - teraz czy on jest czy go nie ma to mi nie zalezy. Mam wspaniala kobiete, kocha mnie ja ją rowniez, jest naprawde wspaniala, tak jak sobie ja wymarzyłem.
Czy jestescie mi w stanie pomoc ? Moze czlowiek jak wchodzi w taka fazę kiedy juz zycie nie staje sie zabawa i beztroska to ma to samo (chociaz nie sadze ze tak jest) ?? Co zrobic aby w znow czerpac w zyciu takie emocje jak wczeniej ( jutro napisze wiecej. pozdrawiam