Skocz do zawartości
Nerwica.com

theater

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez theater

  1. Tylko jak mam uciec? ;/ Dzisiaj przeżyłem koszmar... Zrobiłem coś w stylu terapii szokowej. Zacząłem bardzo odważnie rozmowę, czyli krótko i na temat... Powiedziałem jej że jest nie poważna, że nie dam się tak traktować, że nie mam ochoty jej w ogóle widzieć i że jak zmądrzeje i zrozumie swoje poczynania to wtedy się odezwie... I jakby podziałało... zaczęła do mnie wydzwaniać z przeprosinami, że źle zrobiła, płakała do słuchawki żebym się z nią spotkał, że mnie kocha i że żałuje... Ok pomyślałem, wydawało się, że teraz to ja dyktuje warunki, co się okazało... przyjeżdżam do niej a ona jakaś dziwna, taka cicha i ciągle chce wychodzić na świeże powietrze... potem jakby zwymiotowało ale to bardziej była ślina, następnie wyszła do drugiego pokoju i stamtąd krzyknęła wołając o pomoc... twierdziła wtedy że zażyła większą ilość tabletek przeciwbólowych... gdy chciałem wezwać pogotowie, zabroniła mi mówiąc że to pogorszy sytuacje... po jakimś czasie jej przeszło i jak tak siedzieliśmy i zacząłem jej tłumaczyć, że bardzo głupio myśli, ta zaś zauważyła scyzoryk na moim stoliku za który chciała chwycić... dosłownie musiałem jej pilnować bo ciągle po coś sięgała... Nie wiem w ogóle co ona sobie myśli... jak ja mam do tego podejść ;/ jak zapewniam jej że zrobię co ona zechce i że będę wzorowym chłopakiem to jest dobrze ale jak tylko wypowiem zdanie naprzeciw jej to ona wpada w złość... to jest chore... muszę chodzić jak w zegarku inaczej ona grozi, że zrobi sobie krzywdę... ;/ Dodam że nie chce słyszeć o żadnych lekarzach, znajomych czy przyjaciołach... Mówi, że tylko ja jej jestem do życia potrzebny i tylko ja jej mogę pomóc ;/
  2. Na początku chciałbym podziękować za zaangażowanie w mój problem i wszystkie posty które dokładnie czytam i staram się wyciągnąć wnioski... Więc tak, dziewczyna od zawsze miała co chciała i kiedy chciała, wszyscy się jej słuchali i traktowali ją jak niemal księżniczkę. Nie było osoby która by się jej sprzeciwiała czy krzyżowała jej plany. Po prostu ona zawsze musiała dostać to czego chciała i nie było opcji porażki... Następnym z jej celów byłem ja... No dobrze, dostała to co chciała, jesteśmy razem i na początku było naprawdę fajnie ale z każdym dniem jej wymagania rosły, ciągle jakieś nowe oczekiwania którym ja już nie sprostałem. Głównie chodzi jej o to bym był pantoflarzem, żebym jej słowo traktował za święte, żebym dla niej rezygnował z tego co lubię, co zawsze robiłem i nie tylko... Wcześniej liczyła się z moim zdaniem i i jeszcze mogliśmy nad czymś podyskutować lecz jej to nie pasowało bo rozmowa nie szła po jej myśli i na chwile obecną jest tak że tylko ona mówi a ja mam przytakiwać, jeżeli wtrącę jedno swoje zdanie czy nie zgodzę się z jej to wiąże się z naprawdę sporą kłótnia. Wiele razy chciałem porozmawiać z nią na ten temat, że to tylko nas niszczy i że to tak na prawdę nie ma sensu bo każdy jej człowiekiem i ma prawo podejmować decyzje... Niestety ciągle bez skutku... I do tego często porównuje mnie do swego byłego mówiąc że on dla niej zrobi wszystko, że on o wszystko pytał i żadnej decyzji sam nie podejmował a o wyjściu z domu bez jej zgody nie było mowy... A temat byłego jest naprawdę dla mnie bardzo drażniący co powoduje też że tym bardziej nie chce być taki jak on... Dlatego Nie mam już zielonego pojęcia co ja mam zrobić.... Chcę odejść bo za dużo przykrych słów usłyszałem i za bardzo męczą mnie te ciągle zakazy. A wielokrotne próby rozmów kończyły się tak samo... -- 31 sie 2013, 12:35 -- Monar... 1. Dziewczyna od zawsze miała podobne zachowania, ciągłą chęć władzy i w ogóle lecz nie w odniesieniu do mnie, na początku było tak, że mogłem robić co mi się tylko podoba i dopiero jak już wyznałem jej miłość i jakoś nasz związek zaczął funkcjonować to zaczęły się coraz większe problemy... 2. Nie nie była. 3. Tak próbowałem i zawsze jakieś ale bądź teksty typu, że razem sobie poradzimy. 4. Nie, to rzadkość żeby mówiła mi o swoich problemach, zawsze dusi je w sobie i muszę dużo nad nią siedzieć żeby zaczęła coś mówić 5. Nie sądzę, ma bardzo dużo znajomych i często jej powtarzam, że ma prawo z nimi się spotykać i utrzymywać kontakt bo nie chcę jej odizolowywać od tego lecz ona sama urywa z nimi kontakt bym ja czuł się dla niej najważniejszy. Do tego masa facetów zabiegała o jej względy to ona nic tylko ja i ja co mnie bardzo cieszy jeżeli chodzi o konkurencje. 6. No nie jest to jakaś patologiczna rodzina ale relacje jej rodziców nie są dobre jak i jej z nimi. 7. Jej związek z byłym był oceniany przez nią jako idealny... wszystko było jak w bajce do momentu kiedy on nie zostawił jej dla innej... Niestety potem wrócił, okazał skruchę i stał się jeszcze lepszym chłopakiem niż był, zrobił z niej królewnę, dosłownie po czym znowu ja zdradził i zostawił... do tego na początku mojego związku z dziewczyną po raz kolejny okazywał skruchę i błagał by do niego wróciła zapewniając że będzie jeszcze lepszy i że dla niej zrobi wszystko itd... Co nie ukrywam źle wpłynęło na jej psychikę ;/ 8. Tak dokładnie. Od zawsze lubiła manipulować każdym bez wyjątku i zawsze musiała być w centrum uwagi... 9.Trafiła do szpitala bo drętwiały jej kończyny i miała zawroty głowy, lekarze stwierdzili że to na na tle nerwowym i przepisali jej leki uspokajające. Szczerze chcę jej pomóc ale ona widzi tylko jedno wyjście z tej sytuacji... Powiedziała, że albo się dostosuje do jej wymogów tak by ona zobaczyła we mnie dobrego chłopaka albo ona nie chce żyć w ogóle i ze sobą skończy... i to jest jedyne wyjście, na żadne inne ona nie przystaje ;/ -- 31 sie 2013, 12:50 -- Jeżeli chodzi o rodziców to wygląda troszkę inaczej... Ma ona nadopiekuńczą matkę co miedzy innymi prowadzi do tego, że chce ona jak najszybciej wyprowadzić się z domu ale to wygląda tak, że jej na wszystko pozwalano, dosłownie co chciała to miała, kazano jej wrócić do domu na 22 ale i tak ona miała ostatnie zdanie i wracała następnego dnia... chciała jechać w góry na tydzień, od razu dostawała pieniądze i jechała w góry. Osobiście uważam, że została za bardzo rozpieszczona i nie było osoby która mogła by jej kazać cokolwiek. Chcę podjąć się terapii, może wtedy to coś da, bo w tej chwili cokolwiek bym nie zrobił czy nie powiedział jest użyty przeciwko mnie ;/ Tylko muszę nakłonić do tego dziewczynę. Zasugerowałem kiedyś właśnie że powiadomię jej przyjaciółki o jej zamiarach i chorych zachowań to również skończyło się kłótnią ;/ Wiem jedno, sam nie dam rady :/
  3. To to na pewno, gdyż sama mi to powiedziała. Chcę żebym był wszystkiemu winny i wziął to na siebie i żebym tez nie myślał że jak odejdę to z czystym sumieniem. Prosiłem ja tyle razy i uświadamiałem, że takim zachowaniem tylko to pogarsza a nic nie wskóra. Bez skutku, nadal żąda ode mnie posłuszeństwa, ciągłych spowiedzi i tego bym naprawił nasze relacje... A wszystko dlatego, że zawsze wszyscy jej słuchali i robili co tylko zechce, miała kontrole praktycznie nad każdym, wszystkie jej zachcianki i życzenia były spełniane... a ja tak nie potrafię... mam swoje zdanie i swoje zasady. Mogę dochodzić do kompromisów ale nie bezgranicznie słuchać się kogoś i tańczyć jak mi zagrają ;/ Może jest też w tym i moja wina ale nie umiem poddawać się czyjejś kontroli. Dlaczego? Ojciec mało interesuje się córką i potrafi jedynie się rozkrzyczeć, a Matka jest nadopiekuńcza a zarazem bardzo irytująca... Czyli potrafią ją tylko jeszcze bardziej rozzłościć. Zdążyłem już trochę ich poznać... Tak jestem pewien. To za dużo na moje nerwy, zawsze wiodłem swobodne życie i bez ograniczeń a te jest zupełnie inne. I tak już przez to straciłem przyjaciół i znajomych. Nikt się do mnie nie odzywa bo zawsze musiałem wszystkim odmawiać spotkań. Niestety boje się z nią rozstać :[ bo jak ona nie blefuje to będę całe życie miał na sumieniu człowieka ;(
  4. No właśnie o jej okaleczaniu się wiem tylko ja. Tylko zastanawiam się dlaczego właśnie takie incydenty maja miejsce tuz przed spotkaniem ze mną lub bezpośrednio przy mnie. Wspominałem jej wiele razy że przeraża mnie jej zachowanie, kiedyś nawet zgodziła się na lekarza lecz jakoś się unormowało a teraz gdy jest coraz gorzej, tylko się złości jeżeli jej to zaproponuje. Twierdzi, że to ja jej powinienem pomóc a nie żaden lekarz. Tylko, że ja już nie chce żyć w takim związku... Ciągłe kontrole, sprawdzanie telefonu, historii w internecie, na stronach społecznościowych, wysyła nawet swoje koleżanki na imprezę by sprawdziły czy jestem na niej, wydzwania do wszystkich znajomych czy nie widać mnie kręcącego się po mieście, nie mogę sam niczego kupić(spodni, koszuli, telefonu itp) bo w przeciwnym razie jest wielka awantura że podjąłem jakąś decyzje sam :/ Nie mogę nawet wyjść z domu do sklepu bez jej wiedzy bo to również kończy się kolejna kłótnią i podejrzeniami. Jak rozpoznałem jej koleżankę pod sklepem też źle to się skończyło. Spóźnię się pół godziny na spotkanie z nią, od razu jestem oskarżany o zdradę mimo iż nigdy jej nie zdradziłem i nie okłamałem. Mało tego, dostanie ona 4 a nie 5 na uczelnie, to moja wina, strzeli mi opona w aucie, to jest moja wina, dziewczyna pokłóciła się z koleżanka, to jest moja wina, w sklepie są brzydkie ubrania i nic sobie nie kupiła, to jest moja wina. Nie mogę ruszyć ani ręką ani nogą bez porozumienia z nią... Dodam, że na jej rodzinę nie ma co liczyć, nie ma z nimi dobrego kontaktu. Do tego jak zasugerowałem kiedyś, że powiem jej rodzinie to jeszcze bardziej się rozzłościła. Dawno już chciałem to wszystko olać i odejść od niej ale on jest bardzo uczuciową dziewczyną i ciągle się boje, że jednak jest ona do tego zdolna ;/
  5. Ja mam 21 lat a dziewczyna 22. A czy to ma znaczenie?
  6. Witam, na początek chciałbym przeprosić jeżeli nie tu gdzie trzeba dodaje wątek ale potrzebuje dość pilnej porady. A mianowicie chodzi o to że jestem ze swoja dziewczyną od roku. Ma ona bardzo słabą psychikę. Każde jej małe niepowodzenie kończy się strasznym płaczem. Jak coś idzie nie po jej myśli to denerwuje się do takiego stopnia że aż cała drży. Dodam też że przez takie nerwy wylądowała raz w szpitalu. Ciągle powtarza że nic już jej w życiu nie wychodzi, że nikt jej nie chce i że jej życie nie ma sensu... i to wszystko przez drobne niepowodzenia życiowe. Kiedyś skrzywdził ją chłopak to próbowała odebrać sobie życie a mianowicie pocięła sobie żyły przed spotkaniem z byłym. Przechodziła wtedy ciężki okres. Wszyscy musieli jej pilnować, odprowadzać do szkoły itp... ale jakoś z tego wyszła i zaczęła żyć dalej. Teraz jest tak że ciągle się kłócimy i przy ostrzejszej sprzeczce ona po prostu się okalecza(nacina skórę nożem, kuje się igłą) czy też zadaje sobie ból uderzając w ścianę rękoma. Ostatnio nawet jak pokłóciliśmy się przez telefon napisała mi sms'a który brzmiał jak pożegnalny list i jak zadzwoniłem to ledwo udało mi się ją uspokoić i tak już 3 raz. A wszystko przez to że np wyszedłem z kolegami na piwo czy dlatego że pracowałem do późna i z nią się nie spotkałem... Miałem już dość tych ciągłych wyrzutów i ograniczania i chciałem się rozstać to ona na to że skończy ze sobą żebym miał wolną rękę i tym chce mnie obarczyć winą. Nawet ostatnio mi zagroziła że się zabije jak ją zostawię albo nie będę trzymał się jej zasad... Dlatego potrzebuje pomocy bo nie wiem czy to szantaż emocjonalny czy ona na prawdę jest do tego zdolna.
×