dawno mnie tu nie było, bardzo dawno - pewnie nikt mnie nie pamięta, ale nie ważne
muszę się wyżalić i nie mam komu i nie mam gdzie
ostatnio jestem jakby rozdwojona
choruje od kilku lat na ChAD
na dzień dzisiejszy czuję się dobrze, jestem dobrze prowadzona, mam dobre leki
wreszcie czuję się jak normalny człowiek ( no prawie)
jak dotąd miałam oparcie w dwóch osobach, w przyjacielu i przyjaciółce - oni wszystko o mnie wiedzieli
najpierw wykruszył się mój przyjaciel , przeprowadził się do innego miasta i tak jakoś wyszło, że się prawie nie kontaktujemy ze sobą
sprawa jest skomplikowana, bo on jest jednocześnie moim szefem
drugą osobą była moja przyjaciółka, która mieszka od zawsze 400 km ode mnie
poznałyśmy się na studiach podyplomowych i od tamtej pory sie zaprzyjaźniłyśmy
ostatnio Kamila zaczęła mieć do mnie pretensje ze się nie chcę z nią spotykać
zaczęła podważać zasadność naszej przyjaźni
stwierdziła nawet ze musi zrewidowac o niej nasze zdanie
a teraz pojechała sobie do innej przyjaciółki swojej i ma mnie totalnie w dupie
jest mi z tym strasznie żle, z tym co się dzieje
jak dotad miałam w niej oparcie a tera czuję, że to wszystko sie rozleci
i nie zostanie mi już nikt.
i jakoś tak to się w moim życiu dzieje
moja terapeutka mówi, ze daję ludziom za dużo i oni to wykorzystują a jak ja potrzebuję od nic pomocy to oni nie mogą stanąć na wysokości zadania
jest mi strasznie żle
siedzę teraz na uczelni, na przerwie pisząc wiadomość, bo mam nadzieję, ze ktoś mi odpowie, ze ktoś mnie zrozumie, ze nie będę taka sama