Skocz do zawartości
Nerwica.com

mika983

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia mika983

  1. Mi zależy przede wszystkim na rozmowie. Bo ja rozumiem już, że pewnie nic z tego nie będzie. Ale jeśli ma dojść do rozstania, to bardzo bym chciała, aby to oparło się mimo wszystko na rozmowie. Ja nie chcę rozstawać się w takim gniewie z jego strony. Bo też jestem człowiekiem i takie rozstanie szczególnie mnie boli. Wiesz pokochałam go wcześniej, zanim zaczął się tak zachowywać. A na pewne wcześniej pojawiające się przesłanki po prostu nie zwróciłam uwagi. I tak trudno przestać nagle kochać. Zwłaszcza, że zaczynam podejrzewać, że sama też mam problem, bo przyciągam samych mężczyzn z zaburzeniami - dwóch moich poprzednich partnerów leczyło się na depresję - już zanim mnie poznało, ale się nie przyznało .
  2. Witam, Temat został założony dość dawno i nie wiem, czy ktoś tu jeszcze zagląda. Mam nadzieję, że tak. Piszę tu dlatego, że nie bardzo wiem co robić. Otóż podejrzewam u swego chłopaka osobowość paranoidalną i kompletnie nie wiem, jak się zachować. Na początku zaznaczę, że naprawdę bardzo mi na nim zależy, ale już sama powoli tracę głowę. Stało się tak, że zaczęło się między nami coś psuć dokładnie 2 tygodnie temu. Nie bardzo chciałabym pisać o szczegółach. Ale on zrobił coś, ja powiedziałam coś niezbyt miłego i koniec. Drobnostki. Na dodatek tydzień później przegapiłam jego imieniny - wiem wiem bardzo nieładnie. . Ale kompletnie nie miałam głowy. Otóż nie ulega wątpliwości, że ja go uraziłam. I przeprosiłam. Tylko, że Mój Kochany nie dostrzega, że on także mnie uraził. Jego akcja wywołała moją reakcję. I mój Mężczyzna stwierdził nagle, że nie traktuję go poważnie. Że z niego kpię na każdym kroku. Każde moje słowo obrócił przeciwko mnie. A zważywszy, że chcę mieć z nim dziecko, rodzinę i czekałam na niego 5 miesięcy, zarzuty o nietraktowaniu poważnie są bezpodstawne. Tak jak mówię, ja go uraziłam, ale on swojej winy nie dostrzega. Nie widzi, że mi też sprawił przykrość i to nie raz. Że też mam uczucia i jeśli płaczę, to moje łzy są szczere. A nie, że chcę go zmanipulować. Tylko ja popełniam błędy w tym związku. Swoich nie widzi. Co więcej wiele razy powtarzał wprost, że on sam błędów nie popełnia, bo jest perfekcjonistą. Ostatni raz go widziałam w zeszłą niedzielę. Moje zachowanie znów bez żadnej przyczyny odczytał jako afront. Podjechał w niedzielę na chwilę pod dom moich rodziców. Tu zaznaczę, że stosunki na tej linii nie są najlepsze. Wielokrotnie go zapraszałam do domu rodziców i za każdym razem dostałam odmowę. Tego dnia, gdy odwoził mi po drodze jedną rzecz - nie zaprosiłam. I znowu go uraziłam. Tym, że go nie zaprosiłam. Odjechał do siebie. I od tamtej pory nie odbierał moich telefonów, nie odpowiadał na sms. W końcu zadzwoniłam nie na komórkę tylko na numer domowy. No i się dowiedziałam, że nie pasujemy do siebie i że wszystko to moja wina.....Każde moje słowo, próbujące powiedzieć, że ja także mogłabym mu coś powiedzieć - usprawiedliwiał. Przeinaczał fakty na swoją korzyść i zakończył rozmowę. No i od tamtej pory przyjęłam strategię, że będę do niego pisać sms z przeprosinami, miłego dnia, buziaki, kocham Cię itd. Przez 10 kolejnych dni.... No i odzew marny. Dodam, że z tego co wiem każdy jego poprzedni związek rozpadał się po jednej wpadce kobiety. Po prostu nie wybacza.... Reasumując nie wiem co robić. Zależy mi na nim. Kocham go. Ale kompletnie nie mam pojęcia jak się zachować. Bardzo proszę o pomoc..... Pozdrawiam Mika983
×