Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lugh

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lugh

  1. Lugh

    Czy leki zaszkodziły?

    W ciągu 4 lat. Nie 3. Leczę się od 2013. Na początku czułem działanie leków, potem coś się pochrzaniło ostro.. Ogólnie dziwne rzeczy się ze mną dzieją. Po nocy jestem niewyspany, ale jak pójdę spać o 17-18 i pośpie 2-3 godziny, to czuję się zdrowy, silny. Kij wie o co tu chodzi
  2. Lugh

    Czy leki zaszkodziły?

    Witam, leczę się na depresje, nerwice lękową i nerwice natręctw od 2013 roku. Na początku coś te leki dawały, teraz jednak czuję się jak szmata do podłogi. Od 2014 boję się wychodzić na miasto, boję się wychodzić do sklepu itp. Wiadomo o co chodzi... Nie mam w ogóle energii do życia, do walki. Zmieniałem leki na pobudzające ale to nic nie dawało, nie czuję w ogóle działania jakichkolwiek leków. W pewnym momencie brałem 6 rodzajów leków na raz. Najgorsze jest to że mi się pogorszyło w trakcie leczenia!! I już 3 lata zmagam się ze strachem, boję się chodzić po ulicy. Nie radzę sobie w konfrontacji z ludzmi (KIEDYŚ TAK NIE BYŁO, NAWET JAK NIE LECZYŁEM NERWICY). Czy leki mogły mi pomieszać w głowie przez 4 lata ich zażywania?? (Czasami 6 rodzajów na raz). Brałem: -Setaloft -Zomiren -Cloranxen -Anafranil -Rispolept -Pernazyne -Tritico -Depralin -Deprexolet -Rexetin -Pregabalin -Oriven -Fluroxetin I jeszcze jakieś tam brałem ale już nie pamiętam ogólnie z 16 leków próbowałem.
  3. Lugh

    Jakby ktoś chciał..

    Ja tak samo jestem otyły. Ogólnie wyglądam jak tępy steryd z siłowni, Ale to zasługa tego że przez leki spasłem się strasznie co mnie dobija, bo byłem zawsze szczupły. Teraz czuję się jak zero. Psychiczny spasiony tchórz.. Najlepsze a zarazem najgorsze jest to że zaznałem dni w życiu kiedy wszystko mi wychodziło, czułem się pewny siebie i wymiatałem w każdej dziedzinie.. Że aż sam siebie nie mogłem poznać. Niestety nie trwało to długo. Czasami mam ochotę skoczyć z okna, tyle że mieszkam na parterze Lekarz mi mówi ile będzie trwało moje leczenie itp. I cały czas mówi mi że się wyleczę i najważniejsze żebym nie przerywał leczenia. Chociaż mam ochotę przestać je brać. Jedno jest pewne na pewno nie będę się męczył przez 70 lat prędzej sobie sznur kupię Najbardziej mnie dobija myśl o tym jak by wyglądało moje życie gdybym nie był chory. Kupa upokorzeń by mnie nie spotkała. Może byłbym człowiekiem sukcesu. A tak to szkoda gadać.. Kto mi da drugą młodość i drugie życie??
  4. Lugh

    Jakby ktoś chciał..

    Sekcja upadła, a poza tym nie byłem już w stanie, każdy sparing czy nawet nauka z trenerem kiedy on trzymał "Łapy" a ja miałem w nie boksować mocno mnie stresowała. Po prostu przez fobie społeczną boję się iść do fryzjera, boję się iść do sklepu, boję się iść na miasto, nie radzę sobie z żadną konfrontacją.. Czuję się jak "Wódz" z "Lotu nad kukułczym gniazdem". Ze względu na swoją posturę Mam nadzieję że w końcu coś mi w głowie pęknie coś się stanie i będę zdrowy.. Czekam już ponad 3 lata
  5. Lugh

    Jakby ktoś chciał..

    Mam 24 lata, całe życie cierpię na Depresje, nerwice lękową i natręctw. Leczę się dopiero (albo aż) od 3 lat. Ogólnie z efektami różnie, raz lepiej raz gorzej. Niestety ostatnio gorzej. Śmigam na siłownię, trenowałem boks.. Obecnie Fobia społeczna i natręctwa są bardzo silne. Jeżeli ktoś ma podobne problemy i chce pogadać, to proszę podbić na PW. Podam numer GG. Jestem samotnikiem od dłuższego czasu, użyłbym nawet określenia outsiderem.. Także chętnie bym z kimś porozmawiał.. Ogólnie o wszystkim. Do tego stopnia mnie prześladuje nerwica, że mam wrażenie że ktoś mnie opierdzieli za to że napisałem taki post w tym temacie. Śmiać się? czy płakać?
  6. Lugh

    Nie da mi wyzdrowieć!!

    Chyba tak będę musiał zrobić, bo już mam tego wszystkiego serdecznie dosyć, a jak się zdenerwuje jeszcze bardziej to sobie odstawię całkowicie wszystkie leki i tyle. Mam dosyć bycia warzywem, i już wolę mieć te napady lęku, najwyżej rzucę się pod pociąg, lepiej umrzeć niż żyć na kolanach..
  7. Lugh

    Nie da mi wyzdrowieć!!

    Na dodatek mam ochotę coś sobie zrobić... Coś sobie rozjebać.. Po co się takie leki zapisuje osobie która coraz lepiej się czuje?? Już nie mogę wytrzymać..
  8. Lugh

    Nie da mi wyzdrowieć!!

    Witam, mój organizm się buntował od dłuższego czasu przed braniem leków.. Biorę je od kilku lat i czuję się beznadziejnie, cały czas czułem że w pewnym momencie przestały pomagać a już tylko i wyłącznie szkodzą!! Mój organizm reagował na samą myśl brania leków nudnościami, stwierdziłem że nie odstawie ich ale zmniejsze sobie dawki.. Zmniejszyłem branie Deprexoletu, i Anafranilu o połowę w efekcie czego w końcu wstawałem szczęśliwy i pełny sił z łóżka, jednak lekarz zapisał mi nowy lek Rispolept który kazał mi brać za wszelką cenę.. Pytałem po co? Skoro jest zdecydowana poprawa od kilku dni?? Blablabla proszę brać. Brałem przez 4 dni pół tabletki i wszystko całe dobre samopoczucie się skończyło po 1 nocy od brania Rispoleptu. Nasiliły mi się Natręctwa, lęki, wzdęcia które mam od leków, depresja i czuję się 200% gorzej... Czy lekarze zawsze tak postępują? Że jak człowiek zaczyna zdrowieć i czuję się lepiej to zapisuje mu się jakiś Silny lek na schizofrenie? Skoro mam tylko nerwicę i depresje?? Już nie mogę wytrzymać, wywaliłem ten Rispolept, i zamierzam niebawem odstawić resztę leków, mam nadzieję że mój organizm wróci do tej fazy którą miałem od kilku dni i znowu będę mógł sobie beztrosko śpiewać pod nosem.. Jednak boję się że mimo rzucenia tego Rispoleptu mój organizm się nie ogarnie z powrotem... :/
  9. Lugh

    Kolejny lęk

    Zagubiona a leczysz się farmakologicznie? Ja też niejednokrotnie się bałem i przed leczeniem i w trakcie leczenia że mam schizofrenie, albo jakąś inną tego typu chorobę.. Ale mój lekarz zdiagnozował Nerwicę i depresję.. A w trakcie leczenia wielokrotnie mi mówił "Zażywasz leki które cię leczą i ci pomagają, nie ma opcji że rozwija się u ciebie jakaś inna choroba.. Te leki wszystko kontrolują, trzeba czasu a będzie coraz lepiej.." :) Poza tym to że się boisz schizofrenii to bardziej mi zalatuje na objaw Nerwicy Ja już się bałem wszystkich chorób: Trądu, Zespołu Trouttera (czy jakoś tak), nowotworów, tętniaków, HIV no i schizofrenii itp. tak samo I nie mam niczego ;D oprócz tej pieprzonej Nerwicy i Depresji... (I te wszystkie myśli i obawy przed chorobami to z tego powodu) Trzymaj się! I mam nadzieję że w końcu wszyscy uporamy się z tymi "problemami".
  10. Lugh

    To już chyba koniec..

    Śmigam na siłownie z przerwami od 2011. Ale coś mi nie za bardzo idzie.. Ostatnio zrobiłem "świńską masę" w efekcie czego mam rozstępy na całym ciele.. Przez co moja samoocena spadła dodatkowo.. Potem wagę zrzuciłem ale brzuch został i rozstępy też Z tego względu nabrałem niechęci do siłowni i zapisałem się na boks.. Teraz sekcja upadła więc wróciłem na siłkę.. Zobaczymy z czasem co z tego wyjdzie.. Ale to prawda siłownia też bardzo dużo daje Żeby jeszcze tylko wszystko szło po myśli heh.. Ogólnie teraz po treningu czuję się trochę lepiej, i nie czuję takiego lęku jak wczoraj.. Zobaczymy jak mi pójdzie w pracy :/ Ale czarno to widzę..
  11. Lugh

    To już chyba koniec..

    Terapia z NFZ wygląda tak że w ciągu 2 miesięcy byłem 3 razy.. W tym raz 8 minut, przyszedłem powiedziałem dzień dobry opowiedziałem co będę dzisiaj robił i dziękuję dowidzenia.. A Farmakologicznie leczę się od 2013 i na początku było momentami bardzo dobrze a potem... Zdałem sobie sprawę że mnie ta nerwica nie opuści... Jeszcze jak czytam że niektórzy się leczą 10-15 lat to już w ogóle Co do innych aktywności mi się właśnie sporty walki podobają.. Ale z moją psychiką nie ma opcji żeby na poważnie w to wejść a szkoda.. Przez nerwice i depresje byłem przez pewien okres czasu popychadłem w czasach szkolnych.. I teraz pewnie mi to zostało, że chce umieć się bić i chce pokazać innym że nie jestem do niczego.. Po prostu ten boks wpływał na mnie bardzo dobrze.. Dowartościowywałem się, byłem pewniejszy.. Ale po pewnym czasie psychika mi siadła całkiem i dowidzenia.. Nie radziłem sobie ze stresem przed walkami, i jeszcze nie miałem ochoty żeby wstać z łóżka a co dopiero iść na trening.. Przesrane bo czuję się tak jakbym nie żył, wszystko co najlepsze nie jest dla mnie, szczęście mnie omija... Boję się wszystkiego. Boję się iść do pracy, boję się wyjść na miasto, boję się wszystkiego. Nawet po przeprowadce do innego domu przez tydzień mi się pogorszyło i musiałem się ratować lekami uspokajającymi.. Czy jest sens żyć? Skoro nie jestem w stanie funkcjonować w tym świecie? Mało co dobrego mnie spotkało na tym świecie.. I wątpię żeby mnie coś jeszcze spotkało. Bo od paru lat tylko lęk i cierpienie..
  12. Lugh

    Witam..

    Witam, mam 23 lata cierpię od urodzenia na depresje i nerwice natręctw z zaburzeniami lękowymi. Leczę się dopiero od 2013 bo już nie miałem sił żeby sobie poradzić.. A moje problemy nabrały potężnie na sile.. Teraz po tych 2 latach walki myślałem że już jest dobrze że staje na nogi.. Ale mam zacząć nową pracę i nie wiem dlaczego pogorszyło mi się o 5 razy.. Nasilił mi się lęk oraz depresja.. Nie pierwszy raz zresztą.. Boję się ludzi, boję się kompromitacji, jestem do niczego.. Tak jak mi wszyscy mówili całe życie, mam 2 lewe ręce i do niczego się nie nadaje.. Wraz z pracą zacznie się kompromitacja i wstyd.. Kiedyś jak przychodziły mi do głowy myśli samobójcze to od razu je przeganiałem, teraz zacząłem je akceptować i przyjmować to do siebie że to może być rozwiązanie.. Odejście stąd i zaznanie spokoju bez lęku, depresji, problemów. Już parę razy modliłem się żeby mnie Bóg stąd zabrał. Zdałem sobie sprawę że już nigdy nie będę zdrowy, przez te choroby nie mogę uprawiać boksu ani robić niczego co lubię i chciałbym robić, powinienem umrzeć w 2012.. Odszedłbym szczęśliwy z tego świata, a tak to się muszę męczyć i cierpieć. Nie mam już sił i ochoty na dalszą walkę.. Ja wegetuję i umieram każdego dnia, a inni cieszą się życiem mają dobrą prace, kończą studia, zaczynają normalnie żyć, a ja dalej jestem zerem i już zawsze będę. Nic mi w życiu nie wyszło, zawsze moje plany kończyły się fiaskiem. Co ja sobie myślałem? Nie wiem sam, jestem przecież zwykłym psycholem który nie potrafi funkcjonować w tym świecie. Kiedyś jak choroba nie była tak nasilona, to wychodziłem spokojnie na miasto, nie miałem problemu żeby pójść do fryzjera albo do sklepu.. Teraz nie mogę spokojnie przejść nawet przez ulicę.. Czuję że wyglądam okropnie, że ludzie patrząc na mnie czują niechęć, wrogość. Kiedyś czułem zapach wiosny, lata, zimy... Teraz nic nie czuję tylko lęk, smutek i cierpienie.. A od wszystkich słyszę tylko "Weź się w garść, znajdź sobie dziewczynę to ci wszystko przejdzie"... Po co żyć? Skoro moje życie to cierpienie, ból, strach i depresja... Chyba pora odpuścić.. Z takiego frajera jak ja niczego nie będzie... Nie dość że brzydki to jeszcze głupi i z problemami psychicznymi.. Dodałem taki sam post w dziale depresja.. Nie potrafię go usunąć, a po fakcie kapnąłem się że umieściłem go w złym dziale. Przepraszam za kłopot i proszę o usunięcie tamtego tematu.
  13. Lugh

    To już chyba koniec..

    Proszę administracje o usunięcie tego tematu.. Dodałem w złym dziale..
  14. Lugh

    To już chyba koniec..

    Witam, mam 23 lata cierpię od urodzenia na depresje i nerwice natręctw z zaburzeniami lękowymi. Leczę się dopiero od 2013 bo już nie miałem sił żeby sobie poradzić.. A moje problemy nabrały potężnie na sile.. Teraz po tych 2 latach walki myślałem że już jest dobrze że staje na nogi.. Ale mam zacząć nową pracę i nie wiem dlaczego pogorszyło mi się o 5 razy.. Nasilił mi się lęk oraz depresja.. Nie pierwszy raz zresztą.. Boję się ludzi, boję się kompromitacji, jestem do niczego.. Tak jak mi wszyscy mówili całe życie, mam 2 lewe ręce i do niczego się nie nadaje.. Wraz z pracą zacznie się kompromitacja i wstyd.. Kiedyś jak przychodziły mi do głowy myśli samobójcze to od razu je przeganiałem, teraz zacząłem je akceptować i przyjmować to do siebie że to może być rozwiązanie.. Odejście stąd i zaznanie spokoju bez lęku, depresji, problemów. Już parę razy modliłem się żeby mnie Bóg stąd zabrał. Zdałem sobie sprawę że już nigdy nie będę zdrowy, przez te choroby nie mogę uprawiać boksu ani robić niczego co lubię i chciałbym robić, powinienem umrzeć w 2012.. Odszedłbym szczęśliwy z tego świata, a tak to się muszę męczyć i cierpieć. Nie mam już sił i ochoty na dalszą walkę.. Ja wegetuję i umieram każdego dnia, a inni cieszą się życiem mają dobrą prace, kończą studia, zaczynają normalnie żyć, a ja dalej jestem zerem i już zawsze będę. Nic mi w życiu nie wyszło, zawsze moje plany kończyły się fiaskiem. Co ja sobie myślałem? Nie wiem sam, jestem przecież zwykłym psycholem który nie potrafi funkcjonować w tym świecie. Kiedyś jak choroba nie była tak nasilona, to wychodziłem spokojnie na miasto, nie miałem problemu żeby pójść do fryzjera albo do sklepu.. Teraz nie mogę spokojnie przejść nawet przez ulicę.. Czuję że wyglądam okropnie, że ludzie patrząc na mnie czują niechęć, wrogość. Kiedyś czułem zapach wiosny, lata, zimy... Teraz nic nie czuję tylko lęk, smutek i cierpienie.. A od wszystkich słyszę tylko "Weź się w garść, znajdź sobie dziewczynę to ci wszystko przejdzie"... Po co żyć? Skoro moje życie to cierpienie, ból, strach i depresja... Chyba pora odpuścić.. Z takiego frajera jak ja niczego nie będzie... Nie dość że brzydki to jeszcze głupi i z problemami psychicznymi..
×