witam wszystkich , jestem nowy na tym forum , w styczniu tego roku po latach momentami męczarni poszedłem do psychiatry który stwierdził u mnie nerwice , dostałem leki których nei wykupiłem , i tak męcze się raz lepiej raz gorzej , lęki że mnie ktoś pobije zabije , wieczorami piwko żeby spać normalnie , lekki alkoholizm już raczej chyba , ale chyba najbardziej męczy mnie sytuacja w związku z mojego kobietą prawie 3 letnim , potrafię o godzinie powiedzmy 9 rano myślec o niej i kochać ją na maksa a dosłownie za godzinę juz zero uczuć do niej , i ciągłe te myśli o niej i szukania samych złych rzeczy w niej , i próby zmieniania jej na siłę , i ciągły lęk że już wypalamy się , chwila ciszy wystarczy gdy siedzimy obok siebie a ja już myślę w głowie wtedy że nie mamy tematów że to koniec chyba , to za mną chodziło od poczatku związku kochałem latałem radosny nagle od razu gasłem i takie obłędne koło wieczne ,wiecznie mi w głowie coś nei pasuje co do niej chociaż jest dobrą kobietą , wiecznie ukłądam sobie jakies scenariusze jak ma robić w danej tej chwili żeby mi było dobrze ,masakra jakaś , nie jestem egoistą ,normalnym facetem który chce dawać wszystko od siebie i szanowac kobietę , zastanawiam się też momentami czy ja wiem co to miłośc taka prawdziwa ale czułem ją nieraz na pewno z nią i to bardzo czesto ,w dzieciństwie nigdy nie usłyszałem od mamy kocham cię ,czy przytulenia jakiegoś , wieczne narzekanie że ja najgorszy od dziecka ,pamiętam tylko narzekanie na mnie i nic więcej , ja swojemu dziecku z poprzedniego małżeństwa staram się dawać miłość i przytulam , mam pytanie ogólnie jak sobie radzicie z nerwicą w związku i czy to wszystko normalne przy nerwicy ?? dzieki za wszystkie odpowiedzi pozdrawiam