Skocz do zawartości
Nerwica.com

zyciowynieudacznik

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zyciowynieudacznik

  1. Chciałem wam opowiedzieć moją historie która niestety coraz bardziej wpędza mnie w depresję ,ogarniają mnie od dłuższego czasu tak negatywne myśli że chyba potrzebuje pomocy . Przepraszam że aż tak się rozpisałem mam nadzieje ze zrozumiecie . Chciałem się też spytać czy ktoś ma podobne życie? Szczęście czy może jednak pech? Wiele razy się nad tym zastanawiałem czy moje życie i to co mnie spotkało to jedno wielkie szczęście czy też może jeden wielki niefart życiowi…a to moja historia . Mam na imię Paweł obecnie mam 18 lat i zacząłem zastanawiać się nad własnym życiem czy było szczęśliwe czy może jednak pechowe. Trzy może cztery miesiące po urodzeniu lekarze stwierdzili u mnie mpd ( mózgowe porażenie dziecięce) jednak nie całkowite tylko kurczowe połowiczne czyli nadawałem się do normalnego przedszkola, szkoły itp. Lecz oprócz mpd byłem i jestem strasznie otyłym dzieckiem . Rodzice postanowili zapisać mnie do normalnego przedszkola jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo ponieważ panie przedszkolanki stwierdziły po kilku tygodniach że jednak nie nadaje się do przedszkola ponieważ i tu właśnie nie podały konkretnego powody niby że byłem bardzo niegrzecznym dzieckiem …Wiec moja mama postanowiła zapisać mnie do przedszkola rehabilitacyjnego ponieważ kolejne normalne przedszkola odmawiały przyjęcia. Spędziłem tam czas do zerówki i to czego doświadczyłem a raczej nie doświadczyłem by było bardzo smutne dla dzieci w wieku przedszkolnym (przynajmniej mi się tak wydaje) z tego co wiem to małe dziecko potrzebuje się pobawić wyjść na powietrze pobiegać czyli po prostu normalne dzieciństwo jednak w tym przedszkolu takiego czegoś nie było . Do tego przedszkola były zapisane dzieci z mpd ale nie tak jak ja z kurczowym połowicznym tylko z innymi typami mpd i dzieci które też cierpiały na innego cieszcie choroby które atakowały mózg . Dzień w tym przedszkolu wyglądał tak że rodzice przyprowadzali swoje pociechy które po prostu nie wykazywały żadnego zaingerowania taka takie ciało bez dusza lub dusza uwieziona w ciele która nie może nic powiedzieć no i ja dziecko które chciał się bawić lecz nie miało z kim i czym się bawić i tak w wyglądały moje dni w przedszkolu siedzenie na dywanie czy na jakimś materacu i patrzenie się w ścianę i tak to trwało o zerówki . Mojej mamie udało się znaleźć dla mnie zerówkę doktora by mnie przyjęła. Jednak i tu pojawił się „zonk” tylko nie tego typu co w przedszkolu tu było coś innego a mianowicie przedszkolanka która się opiekowała zerówka miała też dziecko chore na mpd tylko tą gorszą wersje i po prostu mnie znienawidziła za to że ja się mogę ruszać mówić a jej dziecko nie , jednak udało mi się jakoś przez tą zerówkę przejść i pójść do szkoły . tu też się pojawiły pewne komplikacje a mianowicie moja mama musiała dostarczyć różne dokumenty i zaświadczenia jednak udało się dostać. Pierwsze trzy klasy zleciały normalnie bez większych problemów schody psychiczne zaczęły się od klasy czwartej a mianowicie nauczyciele zaczęli się zemną obchodzić jak z porcelaną typu gdy prosili kogoś o pomoc czy nawet o odpowiedz przy tablicy jakoś zawsze mnie omijali nawet gdy mnie już wyczytywali to zawsze stwierdzali że ja jednak nie . Natomiast moja klasa zaczęła mi się dziwnie przyglądać tzn że cokolwiek zrobiłem nie obyło się bez śmiechu i bez komentarzy uwagi i docinek . Po kilku latach naprawdę byłem już tak bardzo zaszczuty że opuściłem się w nauce ponieważ wolałem nierobie nić niż być głównym tematem jednak ta taktyka i tak nie działała . W podstawówce też wyjechałem na jedyną w moim życiu zieloną szkolę na której to co robili nauczycielu było niczym w porównaniu z tymi paniami a mianowicie ciągłe pytania jak się czuje czy mi czegoś nie trzeba i inne różne rzeczy których strasznie nie lubię pamiętam też że odbył się tam turniej pig-poga który wygrałem nie dlatego że byłem dobry tylko dla tego że te panie przed turniejem zawołały wszystkie dzieci i powiedziały ze mają dać mi wygrać . Później nastało gimnazjum w którym w gruncie rzeczy było tak samo jak w podstawówce poza jednym przedmiotem a mianowicie W-F gdzie nauczyciel był całkiem inny niż w gimnazjum i wymagał odemnie max i w kilku dyscyplinach sportu byłem nawet całkiem niezły do tego stopnia że widział mnie w szkolnej drużynie niestety nie on był za ta drużynie odpowiedzialny tylko inny nauczyciel który po prostu Niechciał mnie wręcz powiedział mi wprost że to nie para olimpiada . P tym przykrym lamnie incydencie postanowiłem zrezygnować z W-Fu. Nastała szkoła średnia dostałem się do swojej wymarzonej szkoły . Jednak i tu szczęście nie trwało długo nauczyciele inni niż w podstawówce czy gimnazjum ale natomiast moja klasa widziała wemnie całkowitego odmieńca , później stało się coś co jeszcze pogorszyło moją sytuacje a mianowicie zwykłe połkniecie na korytarzu sprawiło że dyrekcja wezwała moich rodziców do szkoły gdzie dali takie jak by ultimatum że musze przejść na nauczenia indywidualne czyli w domu, musiałem się niestety zgodzić i lekcje w domu mam do dnia dzisiejszego . Jest jeszcze sytuacja z moim starszym bratem który gdy byłem mały strasznie mnie nienawidził teraz ta sytuacja jakoś się unormowało z powodu naszego wieku ale przypuszczam że on mnie nie nawiedził właśnie przez to że jestem niepełnosprawny . Są jeszcze sytuację gdy idę ulica i gdy koło mnie przechodzi normalna osoba czy tez osoba niepełnosprawna to wygląda to tak że osoba sprawna zaczyna się dziwnie namnie patrzyć gdy jest młoda to padają jakieś docinki lub śmiech a gdy przechodzi osoba niepełno sprawna z kulami czy na wózku to sytuacje jest ta sama tylko że oni myślą że jestem osobą która ich przedrzeźnia (bo niestety ja kuleje) kilka krotnie zostałem przez nie zmieszany z błotem i jest w sumie ostatnia sprawa , sprawa przyszłości w której niestety nie widzę siebie w roli ojca a to dlatego co powiem swojemu synowi gdy mnie spyta „tato czemu taki jesteś” lub gdy niestety nie będę mógł go nauczyć kilku rzeczy ze względu na moje ograniczone ruchy . Wiec tak się zastanawiam czym ja mam szczęście z jednej strony z jednej strony mogło być gorzej mogłem być przykuty do wózka i być opóźniony w rozwoju z drugiej strony jak patrzę na statystyki to mam cholernego pecha bo z mpd rodzi się 2/1000 dzieci . No i w końcu wychodzi na to że nie pasuje ani do pełnosprawnego świata ani do niepełnosprawnego. pozdrawiam
×