Skocz do zawartości
Nerwica.com

ruda24

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ruda24

  1. Może i masz racje, nie jestem psychologiem ale nie wydaje mi się, żeby ta zazdrość była wynikiem jakiś przeżyć czy czegoś takiego
  2. to chyba nic dziwnego,że jeśli jakiś związek się kończy to choć dla jednej strony jest to koniec świata.Nie zaprzeczam,że tak będzie i w moim przypadku. Tylko, nie wiem co spojrzenie na moją sytuację z innej strony może mi pomóc. Nie wiem czy chce dowiedzieć się jak to wygląda z innej strony.
  3. Jak czytam to wszystko to wiem ,że macie racje, że ja za bardzo go kocham i że w pewniem sposób jestem uzależniona od niego, od jego miłości, tylko tak trudno jest zmienić się... Co do wizyty u psychologa, ja wiem dlaczego jestem tak chorobliwie zazdrosna, to przez to że boje się go starcić a każdą kobięte, traktuje jak zagrożenie...
  4. Socoro, co do mojej samooceny... może nie jest najwyższa ale taka wypośrodkowana, widzę swoje wady ale też zdaję sobie sprawe z zalet. Co do mojej miłości do niego, to najprawdopodobniej jest zbyt duża, tylko że chyba nie potrafię kochać inaczej, tak na pół gwizdka. Czy widzę siebie z kimś innym? Nigdy w życiu. Jest jedynym z którym chce być. Albo z nikim. Jeśli on tak postanowi. Gods Top 10, ja sobie doskonale zdaję sprawe z tego iż jestem zbyt zazdrosna. Tylko że to nie działa tak,że ktoś mi powie "słuchaj jesteś zbyt zazdrosna" a ja to zmienie od tak. A co tej mojej pierwszej miłości to wydaje mi się,że tak po prostu musiało być... Nie widzę innego wytłumaczenia
  5. hej, właśnie przeczytałam Wasze wpisy i zrozumiałam,że nie jestem sama, że nie jestem "dziwna" i "inna", bo do tej pory tak właśnie o sobie myślałam. A oto moja historia: z moim facetem nie jestem długo bo niecałe trzy lata, ale znamy się od liceum i byliśmy dla siebie przyjaciółmi. W liceum był z moją koleżanka z ławki, często przyjeżdżał do mnie po "wizycie" u niej, na kawę i pogaduchy. Na kilka tygodni przed końcem ostatniej klasy, powiedział mi, że wyjeżdża do Augustowa (ok. 300 km od nas) do innej dziewczyny. Nie widzieliśmy się przez ponad 2 lata ale przez cały ten czas utrzymywaliśmy kontakt ze sobą. Po prawie 3 latach stwierdził,że przyjedzie do mnie w odwiedziny. Wtedy mieszkałam już w Warszawie bo przyjechałam tu na studia. Był u mnie prwaie prze tydzień. Przez ten czas były sytuacje, w których czuliśmy iż między nami nie jest tylko przyjaźń. W trakcie pobytu dowiedziałam się, że z tą dziewczyną z Augustowa już praktycznie nie jest, nie układa im się i że ona go oszukuje więc wraca do rodzinnego miasta. Wyjeżdżając zapytał się czy nie chciałabym być z nim. Powiedziałam,że muszę sie zastanowić i że za dwa tyg przyjeżdżam do naszego misata i wtedy dam mu odpowiedź. Oczywiście była twierdząca. Kocham go strasznie, jest moją pierwszą miłością i jest to mój pierwszy poważny związek.Dlaczego? Bo do tej pory myślałam,że nie nadaję się do związków. I chyba miałam racje. Cały czas boję się,że mnie zostawi, tak jak poprzednie dziewczyny( każdą następną miał przed prawdziwym zerwaniem z tą ostatnią). Mówi że mnie kocha, a ja mu wierzę. Czasami. Czasami nie.Bywają takie tyg czy miesiące gdzy jestem pewna w 100% jego uczucia. A później wszytsko się wali. On jest bardzo towarzyski.Naprawde nie da go się nie lubić. Jest przystojny.Dziewczyny lgną do niego.A ja jestem cholernie i chorobliwie zazdrosna. Teraz znowu mam cięzki czas. Ma on znajomą którą niby znam ale nie długo.Nienawidze jej.Chodź jest fajna. Nienawidze jej za to,że on ma z nią taki dobry kontakat. Piszą ze sobą prawie codziennie. Ostanio podczas spotkania ze znajomymi ona tez była. Przez cały wieczór był zajęty praktycznie tylko nia.Ja zeszłam na drugi plan. A najgorsze jest to,że jak worciłam z siku, ona siedziała między jego nogami i tak sobie siedzieli. Oczywiście później zrobiłam z tego mega awanture.On mówi że nic takiego się nie stało że normalnie siędziełi i że ja przesadzam.Może i ma racje.Tylko że teraz ja żyję w strachu. Codziennie się boję że mnie zostawi. A ja go tak bardzo kocham. od tego wydażenia mineło dopiero 3 dni a ja już jestem kłębkiem nerwów i płaczę codziennie. Boję się że mnie już nie kocha. A dlaczego? bo na moje słowa" kocham cie" on nic nie odpowiada. Jeśli chodzi o sex to on zawsze go inicjował. Ostatnio zrobiłam to ja. I czułam że on nie ma na to ochoty. Pierwszy raz. Nie wyobrażam sobie życia bez niego ale jednoczeście sama się siebie brzydzę za to że byłabym w stanie zrobić wszystko byle by został przy mnie. Wiem że mega długi jest ten post ale prosze pomóżcie mi zrozumieć samą siebie. Nie wiem co robić...
×