Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kroko

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Kroko

  1. Dziękuję, może dobra lektura pomoże. :) Najgorsze jest to, że wiem, iż mam lęki i że de facto jestem zdrowy, jednak nie mogę się ich pozbyć. To jak bycie niewolnikiem we własnym umyśle. Nie biorę leków ( co podobno jest również znamieniem hipochondryków - żeby się nie truć ). Inspiruje mnie film,,,Piękny umysł" i wiara, że mogę na tym ,,czarnym psem" zapanować. Mam nadzieję, że również mnie to forum doda sił :)
  2. Dobry wieczór! Odkryłem to forum i po bez mała dwóch latach oraz tłumieniu wszystkiego w sobie, w końcu gdzieś coś napiszę. Mój problem zaczął się, odkąd brat mojej matki zmarł na czerniaka. Utkwiło mi to mocno w pamięci. Po paru latach zaczęło się. Od razu wyjaśnię, że mam lęki tylko wtedy, gdy nie jestem aktywny. Kiedy zostaję sam i nie mam się czym zająć albo wykonuję proste prace fizyczne i nie jestem zaangażowany emocjonalnie w inne przedsięwzięcia. Wtedy się zaczyna. W temacie jest, jakie choroby sobie przypisywałem. Zaczęło się oczywiście od czerniaka. Badanie swoich pieprzyków, a mam ich nieco na ciele, obserwowanie codziennie, dochodziło do ponad godziny, dwóch godzin... Przeczytałem, że pieprzyki bolą i swędzą jak się zmieniają, to no skupiłem się na jednym, potem na kolejnych i tak mnie zaczęły boleć. Ból był realny! Nawet mi w oczach rosły. Potem mój kolega zmarł na nowotwór kości. Miałem kontuzję kolana i od razu zaczęło boleć. Jest nieco zniekształcone. Poszedłem na badania RTG i wykazały zmiany typu zaostrzenie przyśrodkowej wyniosłości międzykłykciowej. Niby związane z chorobami zwyrodnieniowymi, ale nie mogłem przyjąć tego do wiadomości. Miał być rak i koniec. No to zaczęło mnie boleć kolano, potem cała noga, potem druga noga. Ból raz się pojawiał w mięśniu, potem przechodził o kostki, przeskakiwał, ustawał, znowu się pojawiał. Trwało to tak z rok. Kiedy rodzaj bólu się nie zmieniał ( a przy nowotworach kości się nasila) to odkryłem, że coś jest ze mną nie tak. Z moją psychiką. Zaangażowałem się w działalność społeczną i bóle odeszły jak ręką odjął. Jedynie pourazowy ból kolana się utrzymywał od czasu do czasu. Jednak ja już byłem myślami przy węzłach chłonnych. Ciągłe ich badanie - jako że miałem powiększone podżuchwowe - oczywiście rak. Zrobiłem sobie badania. Wszystko w normie. Na chwilę pomogło, ale potem lęk znowu wrócił, szukał ujścia. No i się doczekał - znowu skupiłem się na pieprzykach. Obecnie skupiam się na łopatce na zgrubieniu pod skórą. Po trzech godzinach szukania w Internecie co to może być, wszystko wskazuje na tłuszczaka albo kaszaka. Jednak boli, kiedy się w specyficzny sposób schylam, ale nie boli, kiedy go dotykam i jest bardzo ruchomy względem podłoża. Znowu moje myślenie i paniczny lęk - to na pewno mięsak. Mam to zgrubienie już ponad półtora roku, ale teraz jakoś na nie zwróciłem uwagę i to jest nowe ognisko mojej obsesji. Dziękuję, jeśli ktokolwiek to przeczyta. Miło jest się chociaż częściowo zwierzyć :) Lęk mnie zżera. Na szczęście śpię spokojnie. Lęki pojawiają się wieczorem.
×