Dobry wieczór!
Odkryłem to forum i po bez mała dwóch latach oraz tłumieniu wszystkiego w sobie, w końcu gdzieś coś napiszę.
Mój problem zaczął się, odkąd brat mojej matki zmarł na czerniaka. Utkwiło mi to mocno w pamięci. Po paru latach zaczęło się. Od razu wyjaśnię, że mam lęki tylko wtedy, gdy nie jestem aktywny. Kiedy zostaję sam i nie mam się czym zająć albo wykonuję proste prace fizyczne i nie jestem zaangażowany emocjonalnie w inne przedsięwzięcia. Wtedy się zaczyna. W temacie jest, jakie choroby sobie przypisywałem.
Zaczęło się oczywiście od czerniaka. Badanie swoich pieprzyków, a mam ich nieco na ciele, obserwowanie codziennie, dochodziło do ponad godziny, dwóch godzin... Przeczytałem, że pieprzyki bolą i swędzą jak się zmieniają, to no skupiłem się na jednym, potem na kolejnych i tak mnie zaczęły boleć. Ból był realny! Nawet mi w oczach rosły.
Potem mój kolega zmarł na nowotwór kości. Miałem kontuzję kolana i od razu zaczęło boleć. Jest nieco zniekształcone. Poszedłem na badania RTG i wykazały zmiany typu zaostrzenie przyśrodkowej wyniosłości międzykłykciowej. Niby związane z chorobami zwyrodnieniowymi, ale nie mogłem przyjąć tego do wiadomości. Miał być rak i koniec. No to zaczęło mnie boleć kolano, potem cała noga, potem druga noga. Ból raz się pojawiał w mięśniu, potem przechodził o kostki, przeskakiwał, ustawał, znowu się pojawiał. Trwało to tak z rok. Kiedy rodzaj bólu się nie zmieniał ( a przy nowotworach kości się nasila) to odkryłem, że coś jest ze mną nie tak. Z moją psychiką. Zaangażowałem się w działalność społeczną i bóle odeszły jak ręką odjął. Jedynie pourazowy ból kolana się utrzymywał od czasu do czasu.
Jednak ja już byłem myślami przy węzłach chłonnych. Ciągłe ich badanie - jako że miałem powiększone podżuchwowe - oczywiście rak. Zrobiłem sobie badania. Wszystko w normie. Na chwilę pomogło, ale potem lęk znowu wrócił, szukał ujścia. No i się doczekał - znowu skupiłem się na pieprzykach.
Obecnie skupiam się na łopatce na zgrubieniu pod skórą. Po trzech godzinach szukania w Internecie co to może być, wszystko wskazuje na tłuszczaka albo kaszaka. Jednak boli, kiedy się w specyficzny sposób schylam, ale nie boli, kiedy go dotykam i jest bardzo ruchomy względem podłoża. Znowu moje myślenie i paniczny lęk - to na pewno mięsak. Mam to zgrubienie już ponad półtora roku, ale teraz jakoś na nie zwróciłem uwagę i to jest nowe ognisko mojej obsesji.
Dziękuję, jeśli ktokolwiek to przeczyta. Miło jest się chociaż częściowo zwierzyć :) Lęk mnie zżera. Na szczęście śpię spokojnie. Lęki pojawiają się wieczorem.