Witam:)
Jestem nowym użytkownikiem forum,chociaż znalazłam go już o wiele wcześniej kiedy szukałam jakiś porad dotyczących wątków o nerwicy natręctw.I pewnie co napisze poniżej to nie będzie nic nowego bo każdy ma takie same lub podobne myśli które występują w tej chorobie.Chciałam jeszcze powiedzieć ,że dzięki waszemu doświadczeniu z tą dolegliwością nauczyłam się chodź w małym stopniu racjonalnie wytłumaczyć sobie pojawiające się myśli :)
Więc z moimi natręctwami walczę już od 5 lat. Zaczęły się w wieku 14 lat po samobójczej śmierci mojej cioci.Przez cały okres tych przykrych wydarzeń spędzałam czas z najbliższymi od cioci i tak naprawdę cały czas byłam w centrum tych tragicznych momentów. Po jakiś kilku miesiącach pojawiły się myśli na temat Boga,że w niego nie wierze ,że jego w ogóle nie ma bałam się chodzić do kościoła bo cały czas towarzyszył mi lęk, w głowie pojawiały się myśli ,że mam na głos przekląć nic dobrego. Ale po pewnym czasie wszystko minęło i było w porządku ,ale to był dopiero początek maratonu myślowego ,który trwa do teraz.Kolejne objawiały się przez zrobienie krzywdy moim bliskim, na początku dotykało to taty z którym jestem bardzo zżyta a później innych członków rodziny,i to dało początek innym można powiedzieć ,że jedna myśl dała klucz do drzwi drugiej myśli.Myślałam ,że kogoś pobije dotyczyło to ludzi w szkole nauczycieli a nawet obcych , miałam lęk ,że nienawidzę swojej siostry,chociaż jest ona moją najlepszą przyjaciółką.A później kolejne gdzie chciałam skrzywdzić dziecko,i to było bardzo bolesne bo nigdy bym nie zrobiła krzywdy nikomu w ogóle to było całkowicie abstrakcyjne z moim tokiem myślenia ,ale przyszła myśl ,że jeżeli tak pomyślałam to coś jest ze mną nie tak. Po pewnym czasie nie wytrzymałam i udałam się do psychiatry.Pani doktor wytłumaczyła mi w pewnym sensie na czym to polega i jaki jest tego mechanizm trochę pomogło,ale wiadomo od razu dała mi leki ,jest to nieuniknione przy tego typu schorzeniach.Leki brałam przed długi okres czasu,ale niestety nie było poprawy a myśli dalej się kumulowały chodziłam jeszcze do Pani doktor.Ale kiedyś przyśniło mi się ,że jestem związana z dziewczyną ,i ten sen dał początek nowym myślą o tym ,że jestem lesbijką które męczyły i męczyły.Raz podczas jeden z wizyt powiedziałam o tym,ale coś tam odparła i nie powracała do tematu a może gdyby go rozwinęła to dziś już bym się z tym nie męczyła ale nie ma co gdybać.No i po pewnym czasie myśli ustąpiły ,przestałam brać leki ,ponieważ one nic mi nie pomagały a mój organizm nie reagował na nie zbyt dobrze. Przerwałam terapie. Był spokój cieszyłam się jak nigdy było mi bardzo dobrze mogłam być normalną nastolatką, wiadomo pojawiały się myśli ale nie z takim ogromnym tężeniem. W tym czasie spotkałam swojego obecnego chłopaka.Byłam wtedy w siódmym niebie. Ale nie potrwało to długo. Kiedy zostaliśmy parą pojawiły się myśli czy ja tego naprawdę chce czy ja go kocham a może wcale go nie potrzebuje. Worek wątpliwości każdy powie ,ze to jest normalne na początku ale te myśli przysparzały mnie o lęk i strach więc już wiadomo ,że coś się dzieje.A potem w szkole ktoś powiedział coś ,że jakaś tam kobieta przyznała się ,że jest lesbijką i te słowa dołożyły do pieca w mojej głowie. I już od tej pory a trwa to 2 miesiące męczy mnie to straszliwie. Nie wiem dlaczego, mam chłopaka na którym strasznie mi zależy ale te myśli doprowadzają mnie powoli do jakiegoś istnego obłędu,bo już sama nie wiem o co mi właściwie chodzi. Czasami te myśli są tak realne ,że ja powoli powątpiewam czy rzeczywiście coś jest ze mną nie tak. Chodź zawsze marzyłam ,aby mieć męża dziecko prawdziwa kochającą rodzinę. I oczywiście myśli lubią przywoływać przeszłość i utożsamiać się z danymi wydarzeniami. Kiedy miałam 8 lat bawiłam się z koleżanką ,ze ona jest chłopakiem a ja dziewczyną nie wiem może to też miało jakiś wpływ ale wiadomo to były dziecinne zabawy nikt nie traktował tego poważnie. Ale ja już sama nie wiem. I mam jedno pytanie,czy stres może mieć wpływ na nasilenie owych myśli?
Przepraszam za tak długi post,ale bardzo chciałam się z tym podzielić z ludźmi,którzy odczuwają to samo i wiedzą na czym rzecz polega i jakie to wszystko jest ciężkie i trudne to przebicia bo niestety ta choroba jest to codzienna walka z samym sobą tak naprawdę, mam nadzieje ,że uzyskam jakieś rady i obiektywne opinie. Bardzo dziękuje z góry i pozdrawiam:)