Cześć wszystkim, zarejestrowałam się tu, bo nie mam nikogo zaufanego, żeby porozmawiać o moich problemach, wyżalić się. Więc może opowiem parę słów o sobie. Odkąd pamiętam mój ojciec pił, mama zawsze starała się w miarę swoich możliwości chronić mnie przed awanturami. Z czasem rolę się odwóciły, mama nie wytrzymywała psychicznie tych wrzasków, kłotni. Po jakimś czasie dopadła ją nerwica, jej leczenie trwało parę lat. W końcu zdecydowała się na rozwód, poznała nowego faceta i zamieszkałyśmy z nim. Nie potrafiłam i dalej nie potrafię się z nim dogadać, mimo, że minęło już 3 lata od przeprowadzki. Nie mam zaufania do niego, ciężko mi przeprowadzić z nim jakąkolwiek rozmowę, zwyczajnie boję się. W grudniu poprzedniego roku mój ojciec zmarł, nie potrafię sobie z tym poradzić, mimo, że wyrządził mi wiele krzywdy. Zaczęłam zmieniać się, gdy szłam do gimnazjum zamknęłam się w sobie, zaczęłam bać się ludzi. Nie potrafię mieć normalnego faceta i stworzyć z nim związku. Gdy zaczyna to przeradzać się w coś głebszego, uciekam, boję się zaangażowania, tego, że w końcu nadszedłby czas, abym opowiedziała mu o sobie, co przeżywam. Gdy, jestem w jakimś zatłoczonym miejscu, czuję się jakbym była w niebezpieczeństwie, jakby każdy się na mnie patrzył, oceniał, śmiał się. Przed ostatnie 2 lata, stałam się jakby wykluczona z życia, chodziłam do szkoły, robiłam tylko to co naprawdę musiałam, a kontakty z ludźmi ograniczyłam do minimum. Pojawiły się myśli samobójcze, lęki. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, tym bardziej, że czeka mnie przeprowadzka, studia, nowi ludzie i miejsce. Przeraża mnie to...
Przepraszam, że sie tak rozpisałam, mam nadzieję, że ktoś dobrnął do końca.