Skocz do zawartości
Nerwica.com

BmB

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez BmB

  1. bethi- może i będzie istniała taka opcja ale to dopiero w Przyszłości... tylko ja żyje w ciągłej niepewności... bo tak naprawdę nie wiem co czuje ta druga osoba... a boję się jej zapytać... wszakże ona mówi ze jestem cudownym chłopakiem i że jestem naprawdę wyjątkowy... ale czy to to samo co miłość?? musimy się zdeklarować co do uczucia i pomyśleć co dalej...
  2. dziękuje wszystkim za pomoc :) lecz mój stosunek co do miłości na odległość jest nadal niezmieniony. Rozumiem że żyjemy w XXIw. ale czy telefon, internet mogą zastąpić bliskość nam ukochanej osoby?? czuły pocałunek na dobranoc, przytulenie się, bliskość fizyczną oraz psychiczną?? świadomość ze nawet jeżeli będzie źle masz przy sobie bliską Ci osobę. Właśnie ta bliskość i codzienne relacje powodują że nie wierze w miłość na odległość. Zazwyczaj bywa tak że ta dziewczyna która jest daleko z czasem odchodzi na drugi plan... nie jest już tak ważna... bo przecież łatwo można powiedzieć że się jest wiernym a tak naprawdę mieć tu kogoś i okłamywać tą drugą osobę ze się tęskni żę wszystko jest ok... ona i tak tego nie sprawdzi... i głupio będzie wierzyć ze wszystko jest dobrze... i pewnego dnia kontakt się urywa po wcześniejszym obumieraniu...
  3. hmm... zdrada oznacza dla mnie koniec związku, i czy to jest małżeństwo z 3 letnim stażem, czy para 17 latków którzy są razem raptem 2 miesiące. zdrada tak samo boli gdy się kogoś kocha i ta osoba Cię zdradza. a powiedzenia że : " gdy on Cię zdradził to Ty też go zdradź, nie bądź gorsza" są według mnie bezsensu bo wtedy się zniżamy do tych najniższych uczuć i pokazujemy brak szacunku dla 2 osoby ale tym samym również siebie nie szanujemy. Tylko tyle że zdrada w małżeństwie jest bardziej skomplikowana. Ocenę co do tego pozostawiam innym bo jestem zbyt młody by pochwalić się doświadczeniem, co najwyżej mogę pochwalić się kwiecistością języka :)
  4. witam. jestem nowym użytkownikiem tego forum, a postanowiłem napisać bo po prostu sobie poradzić z życiem nie umiem... sprawa dotyczy miłości... mimo iż brzydki nie jestem to szczęścia do miłości nie mam... i to zazwyczaj nie jest tak że coś między mną a dziewczyną się nie układa... tylko głównie moje nieszczęśliwe miłości są spowodowane losem... głównie te znajomości z dziewczynami a później "związki" były podczas wakacji... a wiadomo jak to jest koniec wakacji= koniec "związku"... taką sytuacje miałem już kilka razy w życiu i to nie tylko podczas wakacji... może podam pierwszą taką nieszczęsliwą miłość: to było rok temu, kiedy po 6 miesiącach bycia razem z dziewczyną którą bardzo kochałem ona mi powiedziała ze się razem z całą rodziną przeprowadza do Anglii... było ciężko, ledwo się pozbierałem po tym... Nadmieniając to że jestem osobą bardzo uczuciową i która bardzo mocno kocha. w te wakacje przygoda się powtórzyła... poznałem cudowną dziewczynę, taką która idealnie do mnie pasowała i takie same elementy w związku były dla niej ważne co dla mnie. Historia się niestety powtórzyła, koniec wakacji= koniec związku. Tylko że teraz tym bardziej cierpię gdyż naprawdę coś do niej czuje, coś wielkiego. Mimo iż mieszka raptem 80km ode mnie to wiem że związek na odległość jest niezwykle ciężki a nawet rzekłbym bezsensu... Po tym rozstaniu czuje się okropnie samotny... czuje ze powoli wpadam w jakąś depresje... Nic mnie nie interesuje... Nic mi się nie chce... Proszę o pomoc, rade bo sam sobie nie daje rade. I dla osób które próbowałby mi "dowalić" proszę o powstrzymanie się bo już w życiu się wiele przykrych słów nacierpiałem...
×